Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Moim zdaniem: Futbol nad ranem

Andrzej Flügel 68 324 88 06 [email protected]
Andrzej Flügel
Andrzej Flügel Archiwum GL
Zadzwonił do mnie znajomy, którego obrugałem za to, że nie poszedł na mecz koszykarzy Stelmetu z ostatnią w tabeli ekipą z Tarnobrzega. Powiedział mi, że poruszony moimi słowami o tym, że prawdziwy kibic chodzi na mecze nawet ze słabeuszami pojawił się w hali na niedzielnym pojedynku z Asseco Prokomem. No i co?

Tak jak tego popołudnia dawno się nie wkurzył. - Jak można trafić cztery rzuty za trzy na 21 prób? Jak można gubić piłkę i notorycznie źle podawać? - krzyczał, tak jakby co najmniej dziesięć z tych nietrafionych rzutów było mojego autorstwa. - Jak idę na dream team, to liczę, że zobaczę jak spokojnie i pewnie wygrywa, a nie męczy się ze średniakiem i zwycięża cudem - huczał. Nie mogłem go uspokoić. Oświadczył, że już mnie słuchać nie będzie. Wolałem mu nie mówić, że w najbliższy poniedziałek gramy z kolejnym słabeuszem, Polpharmą Starogard Gdański. Postanowiłem, że zadzwonię do niego w piątek i wtedy wjadę mu na ambicję, że kibic jest ze swoją drużyną zawsze, nawet wtedy, gdy go denerwuje. Może będę miał dodatkowe argumenty w postaci dobrej postawy Stelmetu w piątkowym meczu z Galatasaray w Stambule? Oby.

Wielkie brawa dla gorzowskich koszykarek. Pokonać mistrzynie Polski, sprawić że miały zero punktów w pierwszej kwarcie! Jestem pod wrażeniem i gratuluję. Cały czas trzymam kciuki za ten zespół i wierzę, że awansuje do play offu. Z drugiej strony szkoda, że w mieście nad Wartą, w pewnym momencie postawiono tylko na żużel. Efekt marketingowy wyszedł z tego więcej niż średni, a kilka dyscyplin, na czele z koszykówką, musiało zrezygnować z ambicji. Przecież Lubuskie mogłoby być stolicą polskiego basketu. Na południu w męskim wydaniu, a na północy w żeńskim. Na razie, kiedy gorzowianki grały w Eurolidze, w Zielonej Górze marzono jedynie o powrocie do ekstraklasy. teraz, kiedy Stelmet jest mistrzem to z kolei gorzej wiedzie się akademiczkom. Może doczekamy się czasów, kiedy oba kluby założą koronę jednocześnie? Bardzo bym tego chciał.

Grupy mistrzostwa świata w Brazylii rozlosowane. Szkoda, że znów zagrają bez nas. Musimy szykować siły na czerwiec, bo noce będą zarywane jedna po drugiej. Szukałem w pamięci meczów oglądanych nad ranem i jedno spotkanie szczególnie utkwiło mi w pamięci. Mecz Polska - Argentyna rozegrany 14 czerwca 1978 roku. U nas zaczął się o 2.00 w nocy. Akurat była sesja i uczyliśmy się z kolegą, bo rano mieliśmy bardzo ważny i ostatni egzamin. Ale co to za nauka! Już na godzinę przed meczem daliśmy sobie spokój, bo mieliśmy wielką nerwówkę. Potem to szalone spotkanie. Graliśmy bardzo dobrze, mieliśmy wspaniałe sytuacje i przy stanie 0:1 karny podyktowany za wybicie piłki z linii bramkowej, ręką przez Mario Kempesa. Dziś od tego momentu Argentyna grałaby w dziesiątkę, ale wówczas ten przepis nie obowiązywał. Pamiętam jak Kazimier Deyna ustawiał piłkę i już widziałem ją w siatce. Tymczasem bramkarz argentyński obronił! Ponieważ Deyna był moim ulubionym piłkarzem i do dziś uważam, że najlepszym w historii, ryczałem z wściekłości tak, że pobudziłem żeńską część bloku, bo męska oczywiście nie spała. Potem dobił nas Kempes (jak ten facet grał!) i polegliśmy 0:2. O jakiejś nauce nie mogło być mowy. Jakoś ten egzamin zdałem. Czemu o tym wspominam, choć to zamierzchłe czasy? Bo futbol jest wielki i znów chętnie dla niego pozarywam kilka nocy.

Zaplanuj wolny czas - koncerty, kluby, kino, wystawy, sport

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska