Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Moim zdaniem: Marzenia o rakiecie

Andrzej Flűgel
Andrzej Flűgel
Andrzej Flűgel archiwum ,,GL"
Nad stadionem żużlowym, niemal w momencie inauguracji derbów, przeleciał odrzutowiec F16. Zadzwonił do mnie pan Stanisław, który za moim pośrednictwem podziękował szefom Falubazu za atrakcję.

Poprosił też, żeby przed kolejnym meczem koło parkingu wystartowała rakieta międzykontynentalna. Pan Stasiu zaproponował, że wskaże osoby, które go permanentnie wkurzają. W związku z tym chętnie umieściłby je w owej rakiecie z opcją żeby już nie wracały i zostały w kosmosie. Na czele jego listy jest teściowa, a potem kolejno: szwagier, szef i sąsiad. Przekazuję więc podziękowania i prośbę pana Stanisława. Tak na poważnie. Rzeczywiście F16 nad stadionem to fajny bajer i atrakcja. Mecz też był fajny. Sport okazał się najważniejszy, a przecież nie zawsze tak bywało.

Zaskakującą historię opowiedział mi prezes wiejskiego klubu (to nie ten prezes, którego tak często cytuję, ale zupełnie inny). Otóż jego zespół grał mecz ligowy. W jego ekipie występuje zawodnik, który jest trenerem jednej z grup młodzieżowych w klubie rywala. Piłkarz strzelił bramkę, a zespół prezesa niespodziewanie zremisował z faworytem, który walczy o awans. Rywale byli wściekli. Jeszcze na stadionie piłkarz usłyszał, że umowa nie będzie z nim przedłużona. Okazało się, że to nie żarty. Tak się stało, a jako argument powiedziano mu, że mógł się inaczej zachować. To co, miał nie strzelać?

Inny prezes (znów nie ten co zawsze) pochwalił się, że ma mocną głowę. Pojechał ostatnio na mecz swojego klubu i wziął ze sobą flaszkę. Ponieważ tak się złożyło, że wyjątkowo nie było z nim stałej ekipy, a głupio było mu iść z butelką do gospodarzy postanowił, że nie może wracać z pełnym szkłem. Usiadł sobie w cichości gdzieś w kącie i przez cały mecz, łyczek po łyczku, pociągał z flaszeczki, ale tak zakonspirowanej, że nikt tego nie zauważył. Jego piłkarze zremisowali więc w drodze powrotnej postawił im i sobie po piwie. Jak mówił, nikt nie zauważył, że coś dziabnął. Jaki z tego wniosek? Mimo wielu przeciwności, prób wyrugowania starej gwardii ta trzyma się w naszym futbolu mocno i nie zamierza się zmieniać. Wyobraźmy sobie na miejscu owego prezesa jakiegoś młodego działacza z nowego rozdania. Po pierwsze nie dał by rady w ciągu 90 minut wypić flaszki. Nawet jakby jakoś nadludzkim wysiłkiem ją pokonał, to pewnie narobiłby wstydu sobie i klubowi.

Moi redakcyjni koledzy, kibice żużla, zadali mi pytanie. Skoro prosiłem żeby ktoś mi wskazał dyscyplinę ligową w której dla oszczędności nie wystawia się najlepszych zawodników, to może znam taką w której przez łapówki można załatwić sobie finał? Chodzi o aferę, która nabiera rumieńców, a dotyczącej załatwienia sobie przez Katar finału w 2022 roku. Co mogłem odpowiedzieć?. Chyba tylko to, że to smutne, ale futbol i tak jest wielki. Nawet mimo katarskich łapowników.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska