Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Moim zdaniem: Rzut krzesłem za trzy punkty

Andrzej Flügel
Andrzej Flügel
Andrzej Flügel Archiwum GL
Usłyszałem, że Stelmet zagra w ćwierćfinale Pucharu Polski koszykarzy ze Śląskiem Wrocław, ale w ramach czterodniowego turnieju w Gdyni. Pomyślałem sobie najpierw, że taki pojedynek rozgrywany we Wrocławiu, a potem w Zielonej Górze, albo odwrotnie, oglądałoby wielu fanów.

Ostatecznie gdyby chcieć zejść z kosztów i zrobić jeden mecz z wylosowanym gospodarzem, to też pewnie zapełniłaby się hala. A w Gdyni to spotkanie obejrzą najwięksi desperaci, bo miejscowi kibice przyjdą, ale na Asseco.

Zainteresowałem się tegorocznym pucharem. Otóż w turnieju zagrają mistrz i wicemistrz kraju, gospodarz i pięć najlepszych zespołów ekstraklasy po pierwszej rundzie. Czemu tylko oni? Czym się różni ósmy zespół w tabeli od dziewiątego, że ten dostał szansę, a tamten nie? Zupełnie tego nie rozumiem. Druga sprawa. Czemu w pucharze, który jest szansą dla zespołów z małych ośrodków na to by zmierzyć się z najlepszymi, drugo i pierwszoligowcy mają swoje rozgrywki pod nazwą Pucharu PZKosz, a zespoły z PLK - to nie wszystkie - swoje. A jeśli już musi być, choć tego nie rozumiem, to czemu np. finaliści pucharu PZKosz nie dostali szansy powalczenia w Pucharze Polski ekstraklasowcami? Zawsze wydawało mi się, że koszykówka jest jedna. Okazuje się, że nie. W futbolu, piłce ręcznej i siatkówce w pucharze najpierw grają słabsi, potem stopniowo włączają się mocniejsi. Jak jakiś drugoligowiec ma farta, trafi na gorszy dzień potentata, albo ten go zlekceważy, to może mieć u siebie święto, awansować i zagrać z zespołem z którym nigdy nie miałby szans się zmierzyć. Do dziś pamiętam jak piłkarze trzecioligowej Lechii pokonywali Lecha Poznań, czy bardzo mocny wówczas ŁKS Łódź, a jak przed kilkoma laty kiedy jak na skrzydłach poleciałem do Gorzowa, gdzie GKP grał z Legią. Takich spotkań się nie zapomina. Niemal we wszystkich dyscyplinach, to wiedzą tylko w koszykówce wymyślono takiego potworka. Czemu?

Zostając przy koszykówce. Obejrzałem w ubiegłą niedzielę w telewizji pojedynek King Wilki Morskie Szczecin - Śląsk Wrocław. Mecz jak mecz. Bardzo podobał mi się Śląsk, ale jeszcze bardziej komentarz trenera Grzegorza Chodkiewicza. Tradycyjnie pojawiły się "szaleństwa Majki Skowron", ale już tekst po pięknym rzucie Łukasza Wiśniewskiego, że zawodnik Śląska "ma taki dzień, że gdyby rzucił krzesłem to też by wpadło" był piękny. Albo nazwanie "jąkałą" rzutu osobistego kiedy piłka nie wlatuje czysto do kosza, ale obija się od obręczy by w końcu i na raty wpaść? Toż to perełki! Trener Chodkiewicz już jako trener Zastalu miał kapitalne powiedzonka ("Ten chłopiec ma kłopoty z kolanami i nie tylko" - to o zwalistym mierzącym 215 cm, centrze) jest w coraz lepszej formie. Grzesiu (pozwalam sobie na taką poufałość, bo znamy się od stu lat), nie zwalniaj, nie przestawaj! Czekam na kolejne teksty.

A ja już liczę dni. Na razie oglądam sobie mecze Pucharu Narodów Afryki. Do startu piłkarskiej ekstraklasy już tylko trzy tygodnie z małym dziubkiem, a do meczów Legii z Ajaksem w Lidze Europy z trochę większym. Nie na problemu, damy radę, doczekamy się...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska