Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Moją żonę zabił mróz i śnieg na drodze - mówi Jerzy Wąsala

Marek Białowąs 68 324 88 53 [email protected]
- Teraz to i mój syn boi się chodzić drogą, gdzie zmarła jego mama - mówi Jerzy Wąsala
- Teraz to i mój syn boi się chodzić drogą, gdzie zmarła jego mama - mówi Jerzy Wąsala Fot. Krzysztof Kubasiewicz
- Gdyby nie ta zasypana śniegiem droga moja żona pewnie by żyła. Zabrakło jej może 200 metrów do asfaltu, gdzie jeżdżą często auta. Ktoś na pewno pomógłby jej dotrzeć do domu - mówi zrozpaczony mąż kobiety, która zamarzła w drodze do domu.

Anna, żona pana Jerzego 22 stycznia wyszła z domu w Sokołowie koło Kożuchowa do sklepu. - Mówiła, że idzie oddać dług z zeszytu i kupić chleb. Mogła być godz. 16.00. Więcej jej nie widziałam - opowiada sąsiadka J. Wąsali, pani Grażyna. Na dworze był mróz, minus 18 st. C. Do przejścia ok. 2 kilometry. W Sokołowie nie ma sklepu i mieszkańcy wsi często odwiedzają najbliższy spożywczak w sąsiednim Czciradzu. Ludzie chodzą na skróty polną drogą. 52-letnia Anna Wąsala do Czciradza dotarła. Jednak wracając w nocy do domu, upadła. Zginęła na mrozie. Jak poinformowała policja - była pijana. To pierwsza ofiara niskich temperatur w regionie.

Kobietę znaleziono następnego dnia, w sobotę rano na trasie między Czciradzem a Sokołowem. Policja ustaliła, że 52-latka nocą piła wino u znajomego. W czasie drogi powrotnej zasnęła na śniegu. Przyczyną śmierci był kilkunastostopniowy mróz.

- Mnie tego dnia nie było w domu. Pojechałem do syna, który jest w szpitalu. Znalazł ją na drodze sąsiad. Później poszliśmy w to miejsce - opowiada. J. Wąsala. - Do trasy biegnącej z Kożuchowa do Sokołowa zabrakło jej nie więcej niż 200 metrów. Gdyby tam dotarła pewnie żyłaby do dziś.

Pan Jerzy i jego sąsiedzi winą za śmierć Anny obarczają zasypaną śniegiem drogę. - Wszyscy chodzimy tamtędy do sklepu. Nie raz upadłam, a brodzić w śniegu trzeba po kolana - mówi pani Grażyna. - Gdyby droga była odśnieżona sąsiadka nie potknęłaby się w koleinie i nie upadła. Może uderzyła się przy upadku tak mocno, że straciła przytomność? O konieczności odśnieżenia tej drogi mówiliśmy od dawna. Ale nikt z gminy się tym nie zajął.

Pojechaliśmy na miejsce tragedii. Tam gdzie znaleziono Annę leży głęboki śnieg. Mało prawdopodobne, aby upadając w zaspę uderzyła się tak mocno w głowę, aby straciła przytomność. A Jerzy Wąsala przyznał, że czasami lubili wypić wino. - Ale tylko wspólnie. Byliśmy małżeństwem 22 lata - podkreśla.

- Ta droga polna, ale często z niej korzystamy. Czy my na wsi nie mamy już żadnych praw? Wszyscy o nas już zapomnieli? - pyta jego sąsiadka.

O odpowiedź poprosiliśmy Adama Żyrolisa, zastępcę burmistrza Kożuchowa. - Droga z Sokołowa do Czciradza to polny trakt, jest po za klasyfikacją. Na co dzień, nawet w dobrych warunkach pogodowych, nie jest często używana - mówi wiceburmistrz. - Od policji wiem, że kobieta, która tam zamarzła, była pod wpływem alkoholu. Gmina odśnieża wszystkie drogi przewidziane w naszym programie utrzymania dróg. Odśnieżamy nawet te trakty spoza listy, ale tej drogi nikt nam nie zgłaszał.

Gdyby tej nocy ktoś przechodził drogą - tragedii pewnie by nie było. Choć i to nie jest pewne. Według lekarzy, kobieta mogła umrzeć po ok. godzinie, góra dwóch snu na mrozie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska