Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Moje prezenty

Andrzej Flügel 68 324 88 06 [email protected]
fot. archiwum
Przed nami wigilia. Kto znajdzie pod drzewkiem piękny prezent, a kto zgniłego buraka, wyrośniętą brukiew lub marchew pastewną?

Prezent mam dla gorzowskich koszykarek. Za wicemistrzostwo i trzymanie poziomu. Taki sam dla Zastalu. Za awans, powrót do elity i fajne mecze. Największy prezent przygotowałem tym, którzy wymyślili i zbudowali halę w Zielonej Górze. To jest coś, co ciągnie sport i miasto w górę. Przyznam, że w czasie dyskusji jak wielka ma być, optowałem za widownią trzytysięczną, bo uważałem, że pięć tysięcy ludzi do niej nie przyjdzie. Myliłem się, z czego bardzo się cieszę. O Zielonej Górze zrobiło się głośno w kraju i to nie tylko za sprawą żużla. Myślałem, że nie doczekam takiej chwili...

Pod moją choinką mam też fajny prezent dla Tomasza Golloba. Czekaliśmy na Polaka, mistrza świata od 1973 roku. W końcu się doczekaliśmy. Jest też upominek dla Falubazu. Tytuł wicemistrzowski to jest coś. Ale największy przygotowałem dla Karola Bieleckiego. Ten zawodnik bardzo mi zaimponował. Stracił oko. Doznał kontuzji, po której wydawało się, że to już koniec kariery. Ale on nie pękł. Wrócił do sportu i reprezentacji. Pokazał prawdziwy hart ducha. To superfacet!

A dla kogo brzydkie warzywa? Nadgniłego buraka mam dla ludzi dowodzących polskim żużlem. Za niekonsekwencje, pojawiające się co pewien czas pomysły powiększenia ligi, z których za chwilę się wycofują, za telefoniczne głosowania prezesów klubów w sprawie stosowania regulaminu i za całokształt. Marchew pastewną pięknie owinę i wyślę do tych, którzy jątrzą i ciągle podkręcają konflikt obu lubuskich klubów żużlowych. Nic tak pięknie nie robi, jak ciągła jechanka i podkładanie ognia pod kocioł animozji. Ale niech ,,podkładacze" pamiętają, że kotły czasem wybuchają dotkliwie parząc harcowników...

Brukiew mam dla wszystkich tych, którzy w naszym regionie nie chcą wspomóc futbolu. Dyscypliny najbardziej popularnej, najpiękniejszej i takiej, która - obojętnie jakie jeszcze inne mamy mocne - wyznacza sportową siłę miasta i regionu. Bo tak jest i nic na to nie poradzę. Zresztą lista tych, którym dałbym najgłupsze warzywo z naszych stołów, czyli brokuła, jest dość długa, ale odpuszczę. Przecież idą święta!

No właśnie. Czego od nich oczekuję? Może trochę spokoju? Ale przecież to mrzonki. Nie da się. Będzie tak, jak opowiadał mi kolega: najpierw pod kierunkiem i srogim spojrzeniem żony pomagałem jej w sprzątaniu, czego nie cierpię (nie on jeden). Potem robiliśmy Wigilię. W pierwsze święto przyszedł szwagier ze szwagierką. Musiałem więc pić, a jak piłem to zdrowo podjadłem. W drugie święto liczyłem na posiedzenie w fotelu i obejrzenie ligi angielskiej, która na szczęście gra. Modliłem się, żeby nie przyszedł wujek Kazik. Oczywiście przylazł. I co? Wiadomo: wóda, zagrycha, obżarstwo i te rzeczy. Ach, życie...

Co jeszcze? Nie wyobrażam sobie, żeby w telewizji nie poleciał ,,Kevin sam w domu". To byłoby wbrew tradycji, tak jakby na stole miało zabraknąć karpia. Wprawdzie nie wiem co ludzie widzą w tym rybsku o gumowym mięsie, ale nie rozumiem jeszcze kilku spraw tego świata, więc karp musi być. I będzie. Trzymajcie się ciepło w te trudne dni!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska