Matka podobnych wynalazków była oczywiście potrzeba. Nawet w granicach Funchal, stolicy Madery, różnica poziomów do kokonania jest zapierająca dech w piersiach. Dla większości turystów, a raczej kuracjuszy, którzy przybywali tutaj w XIX wieku, była to przeszkoda niemal nie do pokonania. W tamtych czasach podróżnych wnoszono na hamakach zaczepianych na dwóch kijach, których niosło dwóch silnych mężczyzn.
Były także carro de bois, czyli sanie o drewnianych płozach ciągnięte przez parę wołów, które radziły sobie na brukowanych stromych ulicach Funchal. Z kolei carro de cesto są w użyciu ponad 150 lat. To po prostu kosze z wikliny z płozami. Podczas podróży pasażerowie spoczywają na miękkich, wyściełanych kanapkach, a "kierowcy" używają jako hamulców własnych butów. A pierwotnie sanie służyły do przewożenia płodów rolnych z górzystych poletek do centrum miasta.
Dziś na turystów w Monte czeka prawdziwy tłumek mężczyzn ubranych nieco podobnie do weneckich gondolierów. To carreiros. Bo sanki na Monte są dziś równie obowiązkowym punktem programu dla turystów, co gondole w Wenecji. Tym niecodziennym pojazdem zjeżdża się do Livramento leżącego w połowie drogi do Funchal. Z prędkością maksymalnie 80 kilometrów na godzinę pokonujemy dystans około dwóch kilometrów (dłuższa trasa mierzy cztery kilometry).
Saniami o naoliwionych płozach sterują właśnie carreiros, którzy z jednej strony dbają, aby nie wypaść na wirażu, z drugiej dbają o utrzymanie właściwej prędkości. Nawet na zatłoczonych ulicach te dziwne pojazdy zawsze mają pierwszeństwo. O zjeździe carro de cesto pisał nawet Ernest Hemingway.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?