Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na Polskę nawet świat to za mało!

Paweł Tracz 95 722 69 37 [email protected]
Wczoraj nasi, drużynowi mistrzowie świata, pokonali w Toruniu zespół złożony z czołowych zawodników globu. Tym razem chodziło nie tyle o wynik, co o dobrą zabawę i reklamę dyscypliny. - I to się nam udało - mówił Tomasz Gollob.

Punkty zdobyli:

Punkty zdobyli:

dla Polski: Gollob 12 (2, 2, 3, 3, 2), Adrian Miedziński 8 (1, 3, 1, 3, 0), Protasiewicz 5 (2, 1, 0, 2), Kołodziej 6 (3, 0, 2, 0, 1), Jarosław Hampel 9 (0, 3, 3, 1, 2), Maciej Janowski 2 (2, 0, 0), Przemysław Pawlicki 5 (3, 1, 1);
dla Reszty Świata: Hancock 13 (3, 2, 2, 3, 3), Nicki Pedersen 4 (0, 3, 1, 0), Jonsson 5 (1, 2, 0, 2, 0), Lindbaeck 0 (0, 0, -, -), Holder 8 (2, 1, 2, 2, 1), Martin Vaculik 1 (t, 0, 1), Ward 13 (1, 3, 2, 3, 1, 3).

Samej idei imprezy należy jak najbardziej przyklasnąć. Szkoda tylko, że rewanż za gorzowski finał Drużynowego Pucharu Świata odbył się dopiero teraz. Organizatorzy, m.in. sponsor naszej reprezentacji, zasłaniali się napiętym terminarzem po lipcowych zawodach: końcówką zmagań w naszej i zagranicznych ligach oraz w Grand Prix. Ponieważ zależało im na ściągnięciu jak najgłośniejszych nazwisk, to musieli poczekać aż do połowy października.

Iście jesienna sceneria (wczoraj w Toruniu było niewiele ponad 10 stopni) wypłoszyła jednak sporo kibiców. Ci, którzy pojawili się na Motoarenie, a także telewidzowie, z pewnością się nie nudzili (od niepamiętnych czasów transmisję z żużlowych zawodów przeprowadziła m.in. publiczna telewizja. Szkoda tylko, że od połowy zawodów, ale dobre i to).

Biało-czerwoni, jak przystało na trzykrotnych z rzędu mistrzów świata, potraktowali test-mecz z obcokrajowcami bardzo prestiżowo. Bo choć mogliśmy spodziewać się raczej kunktatorstwa ze strony uczestników (wszak po trudach sezonu zawodnicy myślą już o odpoczynku i wakacjach w ciepłych krajach), to praktycznie nie było w Toruniu wyścigu, w którym nie oglądaliśmy przynajmniej jednej mijanki. - Zrobiliśmy to przede wszystkim dla kibiców. Chcieliśmy pokazać im pasję speedway'a - mówił później Per Jonsson, były znakomity żużlowiec i menadżer ekipy Reszty Świata.

Szwedzki mistrz globu z 1990 r. nie mógł jednak skorzystać z usług wszystkich "swoich" asów. Najpierw kilkanaście dni temu kontuzji nabawił się Ryan Sullivan (zastąpił go bez powodzenia Antonio Lindbaeck). Potem ze składu wypadł mu Jason Crump, który poleciał do Australii na pogrzeb swojego dziadka, legendarnego Neila Streeta. Zabrakło też Rosjanina Emila Sajfutdinowa. Mimo to jego wybrańcy oraz podopieczni naszego szkoleniowca Marka Cieślaka pokazali kawał dobrego ścigania.
Od początku inicjatywę posiadali biało-czerwoni, którzy już po III biegu prowadzili 13:5. Z przyjemnością oglądało się w tej fazie walkę o pierwsze miejsce Grega Hancocka z Tomaszem Gollobem, czy też rywalizację juniorów w wyścigu otwarcia. Błysnął też Piotr Protasiewicz, który zadał kłam, jakoby na torze był indywidualistą. W parze z odrodzonym Januszem Kołodziejem nie dał bowiem szans wicemistrzowi świata Andreasowi Jonssonowi. Polacy wyprowadzili dwa soczyste ciosy po 5:1, ale za chwilę rywale zrewanżowali się tym samym. Tak to już jest, gdy przegrywa się starty...

Na półmetku znów pewnie prowadzili jednak nasi (27:21). Ta zaliczka wystarczyła. Gościom nie pomogła później rezerwa taktyczna, bo waleczny Australijczyk Darcy Ward zdołał tylko przedzielić duet gospodarzy. Również dżoker Reszty Świata Chris Holder nic nie wskórał, bo jedynie podwoił punkt za trzecie miejsce. Ostatecznie Polacy wygrali 47:44, zapewniając sobie triumf już w XIV gonitwie.

Lokalny portal przedsiębiorców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska