Pani Karolina jest opiekunką osób starszych. Często robi zakupy w punkcie aptecznym, mieszka na wsi, a to jedyne takie miejsce, gdzie może kupić lekarstwa. - Będę musiała jeździć do Gorzowa? To, delikatnie mówiąc, kłopot. Aż się wierzyć nie chce - komentuje. Inna klientka Marta Jaskowska także jest zdziwiona. - Przecież do punktów aptecznych najczęściej przychodzą dziadkowie, babcie. W ich wieku jeździć gdzieś za lekami? Nie wyobrażam sobie - mówi.
Bez mleka w proszku i świetlika
\Wyobraźnię ma za to ministerstwo zdrowia, bo wydało rozporządzenie dotyczące wykazu produktów leczniczych dopuszczonych do obrotu w punktach aptecznych. Weszło ono w życie 6 października. Wiesława Szymańska, sprzedawczyni w punkcie w Kłodawie, nie wie, czym kierowali się autorzy absurdalnego rozporządzenia.
- Nie mogę sprzedawać mleka w proszku bebilon. Już jedną mamę odprawiłam z kwitkiem. Na półkach stoją ostatnie opakowania gripeksu, ibupromu na zatoki, grypoleku, oscillococcinum - wylicza.
I dodaje: - Mogę mieć eurespal, lek na kaszel przepisywany na receptę, ale tańszego odpowiednika, pulneo, już nie. Ten sam skład, tylko nazwa i cena inne. Eurespal jest droższy o 10 zł. To bardzo dużo - mówi W. Szymańska.
Baniak spirytusu
Artur Zwierzchowski, członek zarządu Izby Gospodarczej Właścicieli Punktów Aptecznych i Aptek (izba zawiązała się w reakcji na ministerialne rozporządzenie) i mąż właścicielki punktów w Kolsku i Ciosańcu, przywołuje kolejne absurdy z rozporządzenia: - Mogę zamówić 25-litrowy baniak spirytusu, a buteleczki 100 ml - nie. Żona wczoraj nie mogła zamówić świetlika. Dlaczego? Nie wiadomo - mówi pan Artur.
Na liście zakazanej przez ministerstwo jest też, np. maść borowinowa, oxycort, flegamina, ginkofar, lactovaginal, vita buerlecithin, czy multi-sanostol. Co zatem wolno sprzedawać w punktach aptecznych?
- Antybiotyki, suplementy diety, kosmetyki. Chodzi o to, by ludzie przestali u nas kupować i byśmy w konsekwencji zamknęli punkty. Jesteśmy przerażeni, bo wielu z nas zaciągnęło kredyty, by otworzyć taki biznes - mówi pan Artur.
Jacek Kołakowski z Izby wylicza, że w skali kraju problem dotyczy 1,3 tys. punktów. Z urzędu statystycznego w Zielonej Górze wiemy, że w Lubuskiem jest około 50 punktów. Ministerstwo chce, by do 2014 r. przestały istnieć. - Zbieramy podpisy pod protestem. Liczymy, że przepisy się zmienią - informuje Kołakowski.
Można zgłaszać uwagi
W odpowiedzi na protest właścicieli punktów na stronie internetowej ministerstwa zdrowia zawisł oficjalny komunikat podpisany przez ministra Marka Twardowskiego. Informuje w nim, że trwają prace nad nowelizacją rozporządzenia.
- Do końca listopada możemy zgłaszać uwagi do tzw. listy pozytywnej, która zawiera wykaz leków dopuszczonych do sprzedaży. Nie oznacza to jednak, że lista negatywna, czyli z produktami zakazanymi, zostanie wycofana - tłumaczy nam A. Zwierzchowski.
Punkty apteczne otwarte są przeważnie na wsiach i w małych miejscowościach, nie muszą zatrudniać magistra farmacji, wystarczy technik. Zawsze mogły sprzedawać leki na recepty, ale nie te, które w składzie miały silnie działające substancje.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?