Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nauki nikt nie żałuje. Poznaj motywacje dorosłych, którzy podjęli studia.

(kali)
Stracili pracę, lubią wyzwania, chcą coś zmienić w życiu, zawsze chcieli się rozwijać, albo po prostu skusiły ich tanie studia. Motywacji do podjęcia studiów podyplomowych jest tyle, ile studiujących. Jedno jest wspólne: studiować warto. I nikt tego nie żałuje.

Elżbieta Kulicz z Lipnej koło Przewozu, studentka studiów podyplomowych - edukacja wczesnoszkolna i przedszkolna

Nauki nikt nie żałuje. Poznaj motywacje dorosłych, którzy podjęli studia.

- Skończyłam pedagogikę opiekuńczo-wychowawczą na Uniwersytecie Zielonogórskim. Mam kwalifikacje do pracy w świetlicy szkolnej, ale nie do nauczania. Stąd moja decyzja o podjęciu studiów podyplomowych - edukacja wczesnoszkolna i przedszkolna, także na UZ. Wcześniej pracowałam w Domu Dziecka w Łęknicy, ale w styczniu br. straciłam zatrudnienie, bo placówkę przeniesiono do Żar. Mam nadzieję, że po uzyskaniu odpowiednich kwalifikacji znajdę pracę w szkole czy przedszkolu. Lubię opiekować się, uczyć dzieci, dlatego nie chciałabym zmieniać zawodu na jakiś inny. Nie widzę się w innym miejscu. A mogę studiować dzięki pomocy finansowej moich rodziców. Zresztą to oni zasponsorowali mi studia pierwszego stopnia, i drugiego - uzupełniające magisterskie. Pomagali ukończyć różne kursy m.in. biblioteczny w Łużyckiej Wyższej Szkole Humanistycznej w Żarach. No i teraz też mogę poszerzać wiedzę i umiejętności, dzięki ich pieniądzom. Jestem zadowolona, bo na wykładach i ćwiczeniach wiele się dowiaduję na temat edukacji dzieci. Ta wiedza nie jest tylko teoretyczna, ale poparta praktyką. Poza tym wiele moich koleżanek z tych studiów już pracuje, więc i ich doświadczenie, przekazywane uwagi są dla mnie bardzo cenne. One choć mają dużą praktykę, to chcą uzyskać tu potwierdzenie, że odpowiednie metody wychowawcze i edukacyjne stosują. A wiadomo, że z czasem podejście do wielu spraw się zmienia. Grupa jest zgrana i każda z nas wie, po co przyszedł na te studia. Płacimy i chcemy jak najwięcej wiedzy i umiejętności z nich wynieść. Jestem pewna, że po ukończeniu studiów będę dobrze przygotowana do podjęcia pracy w szkole czy przedszkolu. I mam nadzieję, że szybko przestanę być bezrobotną osobą.

Joanna Figas z Głogowa, studentka podyplomowych studiów - logopedia z terapią pedagogiczną

Nauki nikt nie żałuje. Poznaj motywacje dorosłych, którzy podjęli studia.

- Kilka lat temu skończyłam filologię rosyjską na Uniwersytecie Wrocławskim, ale - tak jak przewidywałam - o zatrudnieniu w moim zawodzie mogłam zapomnieć. A szkoda, bo studia były moją pasją. Język, kultura rosyjska jest bardzo ciekawa i coraz mniej znana przez młodych. Chcąc się utrzymać zatrudniłam się w firmie… budowlanej. I tak jest do dziś. Choć obecnie przebywam na urlopie wychowawczym. Pomyślałam jednak, że opiekowanie się córeczką jest oczywiście najważniejsze, ale ten czas chcę też wykorzystać dla siebie. Nie mogę przecież stać w miejscu, nie rozwijać się. To byłoby wbrew mojej naturze. Dlatego wspólnie z mężem, przy wsparciu mamy, podjęliśmy decyzję, dotyczącą studiów podyplomowych. Przejrzałam ofertę kilku uczelni i wybrałam logopedię z terapią pedagogiczną, bo z obserwacji wnioskuję, że coraz więcej dzieci wymaga pomocy specjalistów. Mówią niepoprawnie, a rodzice nie są w stanie im pomóc. Mamy wyż demograficzny, więc potrzebującym fachowej pomocy będzie coraz więcej. Wierzę, że po skończeniu studiów znajdę pracę jako logopeda czy terapeuta w szkole, przedszkolu lub innej placówce. Przez dwa lata, bo tyle trwają studia, można się naprawdę wiele nauczyć. Zajęcia są ciekawe, teoretyczne i praktyczne. Poza tym czeka nas jeszcze praktyka. Dużo się po niej spodziewam, bo wiadomo teoria to teoria, w życie niesie tyle różnych niespodzianek. Trzeba być na wszystkie przygotowanym, jeśli się chce dobrze wykonywać swój zawód. Już zdobytą wiedzę ,,testuję" na mojej córeczce. Cieszę się, że zdecydowałam się na Uniwersytet Zielonogórski, a nie na Wrocławski, bo po pierwsze z Głogowa mam bliżej, raptem to godzina jazdy, a po drugie - to dla mnie nowa uczelnia, nowi wykładowcy, a więc i inne spojrzenie na studia. Lubię nowości i różne wyzwania.

Lidia Rusińska z Zielonej Góry, studentka podyplomowych studiów - zarządzanie ochroną informacji niejawnych

Nauki nikt nie żałuje. Poznaj motywacje dorosłych, którzy podjęli studia.

- Dlaczego podjęłam te studia podyplomowe? Hmmm… miałam taki kaprys. Bo ani pracodawca mnie nie skierował na dokształcanie, ani nie mam zamiaru zmieniać swojego zawodu. Uznałam w którymś momencie, że jestem na takim etapie, iż muszę coś zrobić dla siebie, coś zmienić w życiu. No i po 20 latach znów siedzę w tym samym budynku na wykładach i ćwiczeniach. Z małą różnicą, wtedy kończyłam Wyższą Szkołę Pedagogiczną, dziś - Uniwersytet Zielonogórski. Jestem absolwentką pedagogiki opiekuńczo-wychowawczej. To był mój pierwszy zawód, w którym nie popracowałam zbyt długo. Potem moje życie różnie się potoczyło, wykonywałam różne czynności, zdobywając kwalifikacje dotyczące innych profesji. Obecnie jestem zatrudniona jako specjalista ds. logistyki. I bardzo się w tym odnajduję. Lubię swoją pracę i nie zamierzam jej zmieniać. Choć teraz zdobywam uprawnienia do piątego z kolei zawodu. Przeglądając ofertę studiów podyplomowych natknęłam się na zarządzanie ochroną informacji niejawnych. Pomyślałam, że to kierunek na czasie, poznam przy okazji podstawy prawa, administracji, zarządzania, historii politycznej... Wszystko to pozwala mi rozwijać swoje zainteresowania, wykorzystywać zdobywaną wiedzę w pracy. Czuję, że się rozwijam. Poza tym po 20 latach od ukończenia studiów znów poczułam się młodo. Nie przeszkadza mi, że w grupie jestem chyba najstarsza. Wśród ludzi, z którymi teraz się spotykam na zajęciach, czuję się dużo młodsza. Poza tym weekendowe spotkania odrywają mnie od szarej rzeczywistości, obowiązków rodzinnych i zawodowych. Myślałam, że po tylu latach ciężko będzie zasiąść w sali wykładowej i słuchać profesorów, uczyć się z notatek, zabierać głos na ćwiczeniach. Ale niepotrzebnie miałam takie obawy, uczę się przez całe życie. I dobrze mi z tym.

Paweł Bożejko z Zielonej Góry, student podyplomowych studiów - zarządzanie ochroną informacji niejawnych

Nauki nikt nie żałuje. Poznaj motywacje dorosłych, którzy podjęli studia.

- Pochodzę z Głogowa, ale na studia historyczne przyjechałem do Zielonej Góry, no i tu zostałem. Nie myślałem wcześniej, że po historii mogą być problemy z pracą, ukończyłem ją, bo to była moja pasja. Wiedziałem, że nie poprzestanę na studiach magisterskich, stąd decyzja o kontynuowaniu kształcenia na studiach podyplomowych. Zarządzanie ochroną informacji niejawnych jest w jakimś stopniu związane z historią, więc pozwala mi to pogłębić swoje zainteresowania, ale także zwiększyć zdobyte już kwalifikacje zawodowe. Na razie pracuję w Zielonogórskim Ośrodku Kultury i nie planuję zmieniać miejsca zatrudnienia. Ze studiów jestem bardzo zadowolony, bo nie ukrywam, że także przeglądałem oferty innych uczelni. W sąsiednich województwach są organizowane podobne, oferta się prawie nie różni, a ceny jednak były dużo, bo dwa a czasem i cztery razy, wyższe. Między innymi dlatego zdecydowałem się wybrać Uniwersytet Zielonogórski. Dzięki temu, że pracuję, studia opłacam sobie sam. Zjazdy odbywają się co dwa tygodnie. Zdążyliśmy się - jako grupa - dobrze poznać, choć oczywiście nie tak jak na studiach dziennych, kiedy to przebywa się ze sobą pięć dni w tygodniu i to przez pięć lat. Na podyplomowych jest inaczej, ale równie sympatycznie. Różnica jest taka, że na dziennych nie zawsze chciało się iść na zajęcia, bo każą, a teraz nikt nic nie każe. Inna jest mentalność uczestników studiów podyplomowych. Nikt nie przychodzi na nie po tytuł licencjata, inżyniera czy magistra. Teraz każdy chce jak najwięcej wiedzy i umiejętności wynieść dla siebie. Ale i na dziennych, i na podyplomowych atmosfera jest podobna. Dla mnie to także przedłużenie młodości, tego, czego się doświadczało przez pięć lat studiów na historii. Bo przecież nadal cały czas jestem studentem.

Paweł Górniak z Zielonej Góry, student studiów niestacjonarnych I stopnia (zaoczne) - elektrotechnika

Nauki nikt nie żałuje. Poznaj motywacje dorosłych, którzy podjęli studia.

- Zawsze chciałem się rozwijać, dlatego po skończeniu zasadniczej szkoły zawodowej, podjąłem naukę w technikum, a potem zdecydowałem się na czteroletnie, inżynierskie studia zaoczne z elektrotechniki. Teraz kończę trzeci rok, co sprawia mi ogromną satysfakcję. Od 1997 roku jestem czynnym elektrykiem z uprawnieniami i ich zakres ciągle poszerzam. Wykonuję różne pomiary elektryczne… Ale w którymś momencie na przeszkodzie mojej kariery zawodowej stanął brak studiów wyższych. Bez nich nie można zostać projektantem, wykładowcą kursów elektrycznych czy egzaminatorem. Kiedyś brakowało mi doświadczenia w zawodzie, a teraz zabrakło wykształcenia. Niedługo się to zmieni i będą mógł osiągać kolejne szczeble zawodowej kariery. Poza tym studia zaoczne znacznie poszerzają moje dotychczasowe wiadomości. Bardzo wiele urządzeń elektrycznych zmieniło parametry, są nowe zasady projektowania w budynkach, by ograniczać zużycie energii elektrycznej. Dzięki studiom mogę być na bieżąco ze wszystkimi nowościami. Wiedzę i umiejętności wykorzystuję w codziennej pracy. Poza tym zjazdy to możliwość wymiany doświadczeń z kolegami, z których większość pracuje w różnych firmach. No i ogólnie jako człowiek bardzo się rozwijam, mam przedmioty, poruszane są zagadnienia, z którymi dotąd się nie zetknąłem. Innym aspektem są też nowe znajomości i kontakty. Osobiście bardzo je sobie cenię. Myślę, że każdy powinien sobie w którymś momencie odpowiedzieć, czy zrobił już wszystko o czy jest z siebie zadowolony, czy może chce coś zmienić, pójść dalej. Też mogłem być nadal elektrykiem i wykonywać instalacje, ale dla mnie to było za mało. Chcę od życia czegoś więcej i studia są dla mnie taką bramą, przepustką do obranego celu. Wierzę, że uda mi się go osiągnąć.

Jakub Siedlik z Zielonej Góry, student studiów niestacjonarnych I stopnia - elektrotechnika

Nauki nikt nie żałuje. Poznaj motywacje dorosłych, którzy podjęli studia.

- Dlaczego zdecydowałem się na studia zaoczne? To nie było tak od razu. Jestem absolwentem technikum elektronicznego w Zespole Szkół Elektronicznych i Samochodowych i po jego ukończeniu podjąłem studia stacjonarne (dzienne) na kierunku elektrotechnika na Uniwersytecie Zielonogórskim. W trakcie nauki okazało się, że mogę dostać pracę jako serwisant w firmie ADB. Dla mnie to była zawodowa szansa, więc się zgodziłem. Dobrze, że można się przenieść z dziennych na zaoczne, zdobywać wiedzę i umiejętności, a pracując w firmie - zyskiwać praktykę i doświadczenie. Poza tym wychodzę z założenia, że cały czas trzeba inwestować w siebie. I zdobywać interesujące nas posady. Mam nadzieję, że po skończeniu studiów będę mógł wykonywać inne, bardziej odpowiedzialne zadania. Ludziom wykształconym łatwiej odnaleźć się na rynku pracy, bo potrafią szybciej się przekwalifikować, zmienić zawód itd. A czasy dziś takie, że niczego nie można być pewnym. Każda firma może upaść. Dlatego staram się jak najwięcej wynieść z zajęć, zwłaszcza że uniwersytet ma dobrze wyposażone laboratoria, dzięki którym uczymy się nie tylko teorii, lecz wiedzę wykorzystujemy od razu w praktyce. Dzięki zjazdom człowiek też czuje się ciągle młody, grupa jest fajna, zgrana, chociaż męska, bo to taka kierunek. Jak byłem na dziennych, to mieliśmy jedną koleżankę na roku, ale przeważnie to 100 proc. studentów stanowią panowie. Nie są to lekkie studia, jednak gdy kogoś interesują, na pewno da sobie radę. Nauka nie może bowiem sprawiać komuś przykrości, pasja to przyjemność. A ja tak traktuję to, co robię. I zachęcałbym innych, którzy rozważają teraz: iść czy nie iść na studia, jaki kierunek wybrać, by odpowiedzieli sobie na pytanie: co mnie naprawdę interesuje i co chcę robić w życiu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska