- W tym roku kładziemy nacisk właśnie na wulgaryzmy - mówi wicedyrektor szkoły Beata Mrozowicz, odpowiedzialna za kampanię przeciwko przemocy w szkole. - Wprawdzie tej słownej agresji się nie wyeliminuje, ale to nie znaczy, że nie można jej przeciwdziałać.
Dlaczego z wulgaryzmami trzeba walczyć tak samo jak z przemocą fizyczną? Odpowiedź jest prosta. Brzydkich słów używamy zwykle wtedy, gdy chcemy wyrazić złość, wściekłość, a także wtedy, gdy chcemy kogoś obrazić, naubliżać...
Wulgaryzmem można więc skrzywdzić. Kiedy natomiast zaczniemy używać tych słów bez emocji i rutynowo, jak przecinka w zdaniu, to znaczy, że nie szanujemy słuchacza, jego inteligencji ani dobrego smaku. Często też wulgaryzm to pierwszy krok w stronę przemocy fizycznej.
To żadna dorosłość
INFORMACJE O AKCJI
"Gazeta Lubuska" rozpoczęła III edycję programu "Szkoły bez przemocy" . W tym roku towarzyszy jej przesłanie: "Szkoła dla społeczności - społeczność dla szkoły". Chcemy, żeby placówki oświatowe dostały skuteczne narzędzia do zwalczania przemocy. Zachęcamy społeczności szkolne do współpracy i integracji ze środowiskiem lokalnym. W programie uczestniczy 18 gazet regionalnych. Organizatorami są grupy wydawnicze: Polskapresse i Media Regionalne oraz Fundacja Grupy Telekomunikacji Polskiej. Program jest objęty honorowym patronatem prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego.
Świebodzińska placówka sąsiaduje z ogólniakiem. Bywa, że maluchy na przerwach słyszą, jak za płotem klną licealiści. I się tego uczą. - Ale najczęściej dzieci te słowa przynoszą po prostu z domu - mówi pedagog szkolny Elżbieta Domańska. - Co więcej, w wielu domach taki rynsztokowy język służy do codziennej komunikacji.
Skąd to wiadomo?
Otóż szkoła przeprowadziła ankiety dotyczące agresji i wulgaryzmów. Okazało się, że spora część najmłodszych uczniów nie miała pojęcia, że te niecenzuralne słowa są niewłaściwe i że w dobrym towarzystwie nie wypada ich używać. Spora grupka uczniów traktowała też wulgaryzmy jako przejaw dorosłości. - Przekonujemy, że jest wręcz przeciwnie, że to przejaw bezsilności - dodaje Domańska.
Przykład z domu
Czy więc można wykorzenić coś, co dziecko wyniesie z domu i słyszy w ustach rodziców, którzy zawsze będą najważniejszym autorytetem? - Tak - uważają nauczyciele z SP 2.
W jaki sposób? - To musi być długotrwały i konsekwentny proces - mówi Mrozowicz. - Najważniejsze, żeby żaden nauczyciel na przerwach nie udawał, że nie słyszy przekleństwa. I żeby od razu reagował. Nie chodzi o karanie, ale o zwrócenie uwagi. W końcu to zostanie zapamiętane, uczeń będzie się bardziej pilnował.
Nauczyciele narzekają jednak, że nie mają wsparcia ze strony rodziców przeklinających dzieci. - Często bagatelizują ten problem, tłumacząc to zwykle tym, że dziecko jest nadpobudliwe - mówi Domańska. - A to zwykła wymówka. Przecież chodzi o to, by dawać dzieciom dobry przykład. I żeby ich przekleństw nie puszczać mimo uszu.
Agresja słowna
dane z badań prof. Grażyny Miłkowskiej z Uniwersytetu Zielonogórskiego
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?