Jeszcze w grudniu do naszej redakcji zgłosił się pan Piotr, mieszkaniec Zagórza, który nie może rozwiązać sąsiedzkiego konfliktu, bo jak twierdzi, nikt nie chce mu pomóc. – Mój sąsiad pali w piecu domowym wszystko, co zawiera miedź: radia samochodowe, kable i inne znalezione sprzęty gospodarstwa domowego. Podczas takiego palenia powstaje nie tylko czarny, żrący i piekący dym, ale również duszący smród – relacjonował pan Piotr.
Jak twierdzi nasz czytelnik, swąd kabli palonych w piecu jest wszechobecny w jego mieszkaniu. – Myślę, że podczas takiego palenia ulatniają się różnego rodzaju szkodliwe związki, nawet rakotwórcze, zagrażające mojemu zdrowiu – opowiadał mieszkaniec Zagórza.
Sprawa było wielokrotnie zgłaszana radnym Gminy Lubrza, a także policji. Jak zaznacza pan Piotr, każda z instytucji odsyłała go z kwitkiem. – Spychologia! Nikt nie chce się tym zająć, odsyłają mnie jeden do drugiego – mówił zbulwersowany.
Z prośbą o komentarz zwróciliśmy się do osoby piastującej w gminie stanowisko ds. Ochrony Środowiska. W odpowiedzi zostaliśmy poinformowani, że urząd gminy nie jest organem właściwym do rozpatrzenia problemu pana Piotra. – Przekazaliśmy sprawę organom ścigania, czyli Komendzie Powiatowej Policji w Świebodzinie. Zgodnie z art. 191 ustawy z dnia 14 grudnia 2012 r. o odpadach, kto wbrew przepisowi termicznie przekształca odpady poza spalarnią odpadów lub współspalarnią podlega karze aresztu albo grzywny – poinformowała Magdalena Gadawska, inspektor ds. ochrony środowiska.
Ustaliliśmy również, że zanieczyszczenia dużo łatwiej skontrolować w przypadku firmy czy przedsiębiorstwa. Praktycznie niemożliwe jest to w przypadku osoby prywatnej.
Na uciążliwy dym i smród skarży się pan Piotr, jednakże jego zażaleń nie potwierdzają inni mieszkańcy. Jak powiedział naszej redakcji podinsp. Mirosław Wiśniewski, funkcjonariusze policji interweniowali w tej sprawie. – Policjanci przeprowadzili szereg rozmów z mieszkańcami Zagórza i na podstawie ustaleń nie stwierdzono znamion czynu zabronionego, dlatego też wniosek uznano za bezzasadny. Należy podkreślić, że policja nie ma możliwości przeanalizowania próbek z pieca i określenia stopnia zanieczyszczenia. Działania te nie są w naszych kompetencjach. Funkcjonariusze podejmując odpowiednie czynności mają obiektywnie ocenić czy doszło do popełnienia wykroczenia. W tym przypadku zebrane informacje na to nie wskazują – wyjaśnił podinsp. M. Wiśniewski.
Odpowiedzialnych za kontrolę brak. Pan Piotr jednak nie odpuszcza. – Sąsiad pali śmieci nie tylko w nocy, ale i w ogródku. Po palonych śmieciach zostaje popiół na ziemi. Resztki nie są sprzątnięte i pozostają na ziemi, gdzie wraz z wodami deszczowymi wnikają w głąb gleby. Brak reakcji służb porządkowych gminy dają ciche społeczne przyzwolenie na tego typu działania – skwitował pan Piotr.
Urzędnicy nie są uprawnieni do kontroli gospodarstw domowych, nie jest to także w kompetencjach policji. Na „nielegalną spalarnię” i uciążliwą działalność skarży się jedynie pan Piotr, inni mieszkańcy Zagórza nie potwierdzili tych doniesień, jednakże przy tej sprawie okazało się, że nie ma osób, które mogłyby w rzeczywisty sposób skontrolować osoby popełniające wykroczenie.
Jak widać można palić w piecu czym popadnie, gdyż nie jest to wcale łatwe w do skontrolowania. A jeśli kontrola się odbędzie, to prawdopodobnie zakończy się wystawieniem mandatu. Czy to wystarczy?
Art. 379 Prawo Ochrony Środowiska mówi o tym, że marszałek województwa, starosta, burmistrz czy wójt sprawują kontrolę przestrzegania i stosowania przepisów o ochronie środowiska.
Organy te mogą upoważnić do wykonywania funkcji kontrolnych pracowników podległych im urzędów. W tym samym artykule czytamy, że kontrolowana osoba fizyczna obowiązana jest umożliwić przeprowadzanie kontroli, m. in. przeprowadzenie badań czy innych czynności kontrolujących.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?