Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie ma śladów

DARIUSZ BROŻEK
Zima sprzyja kłusownikom. Niestety strażnikom leśnym rzadko kiedy udaje się kogoś złapać na gorącym uczynku.

W lasach można znaleźć wnyki ze stalowego drutu i inne narzędzia kłusowników. - Dobijają zwierzęta pikami - mówi Zbigniew Jagoda, komendant straży leśnej w nadleśnictwie Międzyrzecz.

Nie ma śladów

Kłusownikom sprzyja zima. Osłabione głodem i mrozem sarny, dziki i jelenie giną w sidłach i wnykach. - Czasem męczą się w nich przez kilka dni. Są tak wycieńczone i osłabione, że musimy je dobijać - mówi Marek Mich, prezes koła łowieckiego Rogacz.
Kłusownicy są sprytni. - Zwierzęta mają swoje ścieżki. Zimą zostawiają ślady na śniegu, dlatego kłusownicy wiedzą, w jakich miejscach stawiać sidła. Bardziej doświadczeni robią to dopiero, gdy śnieg stopnieje. Dzięki temu nie zostawiają śladów - wyjaśnia M. Mich.
Niektórzy kłusują z bronią. Niedawno złapano turystę ze Śląska, który przewoził samochodem zastrzeloną sarnę. Został ukarany przez międzyrzecki sąd, ale policji nie udało się ustalić, skąd miał broń. Prawdopodobnie pożyczył ją od któregoś z miejscowych myśliwych.

Kłusują z biedy

Nadleśniczy Jerzy Pawliszak uważa, że wiele osób kłusuje z biedy. - Najwięcej wnyków znajdujemy w pobliżu biednych wsi - mówi leśnik.
Leśnicy i policjanci zgodnie twierdzą, że walka z kłusownikami nie jest łatwa. - Prawo nie zabrania spacerów po lesie z siekierą czy stalowym drutem. Żeby złapać kogoś na kłusownictwie, potrzebne są mocne dowody - tłumaczy zastępca komendanta powiatowego policji Zbigniew Melnik, który też poluje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska