Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

NIE TAK SŁODKO

DARIUSZ CHAJEWSKI [email protected]
Mieszkanka Tuplic martwi się o swojego syna alergika. Tuż obok ogrodzenia jej posesji sąsiad "zainstalował" pszczoły.

Na początku Tuplic, na niewielkiej działce tuż przy lesie, stanęły ule. Nowe, jak spod igły. Ich właściciel Artur Musiał chwali się, że to klasyczne ule wielkopolskie. Jest pasjonatem pszczelarstwa, uważa te owady za bardzo pożyteczne.
- Właśnie przeprowadzamy pasiekę, to miejsce jest idealne, gdyż w okolicy sporo jest akacji, owady mają łatwy dostęp do wody - opowiada właściciel. - W miarę blisko jest las. Może uda mi się wreszcie uzyskać miód wrzosowy.
Prawie idealna Lokalizacja jest prawie idealna. Na owe "prawie" składa się Olga Białkowska-Śmigiel i jej rodzina. Miód i owszem lubią, przeciwko pszczołom nic nie mają, ale oby na dystans.
- Zobaczyłam w gazecie zdjęcie zrobione za moim płotem, dwaj pszczelarze pracowali ubrani jak kosmonauci - opowiada kobieta. - Czy to oznacza, że mam do ogrodu wychodzić w takim stroju? A jeden z moich synów jest alergikiem. Jak zareaguje na ukąszenie pszczoły?
Pani Olga jest oburzona. Już teraz, mimo że owady są mniej aktywne, pojawiają się u niej w domu, synowie musieli przerwać niedawno zabawę w ogrodzie, gdyż wokół nich zaczęły krążyć pszczoły. Jak opowiada kobieta próbowała wynegocjować z sąsiadami powstrzymanie przeprowadzki uli. Niestety bez skutku. Gdy zaczęła powoływać się na przepisy, sąsiedzi mieli zwrócić jej uwagę, że drzewa posadziła zbyt blisko ogrodzenia i gdyby miała zamiar postępować zgodnie z przepisami, powinna je wyciąć.
- Skierowałam oficjalne pismo do urzędu gminy - mówi tupliczanka. - Nie mogę czekać obojętnie aż coś się stanie. Z tego co słyszałam ci panowie przeprowadzają tutaj ule, ponieważ nie mogli dogadać się z sąsiadami.

Żądło zdrowia

Podobną walkę z ulami toczą sąsiedzi w jednej ze wsi w okolicy Trzebiela (osoba informująca zaklina nas, abyśmy nie podawali dokładnych danych, gdyż pszczelarz ich spali). Jak twierdzą są przez pszczelarza terroryzowani.
- Powiesił nad płotem firanki i twierdzi, że stanowią one wystarczającą barierę - tłumaczy ofiara owadów. - A my boimy się wyjść do ogrodu. Czy na to nie ma prawa, przepisów? Gdy ostatnio pokazywaliśmy mu użądlenia stwierdził, że to dobre dla zdrowia.
Jak dowiedzieliśmy się w lubuskim związku pszczelarzy przepisy są i to precyzyjne. Zgodnie z prawem pasieki powinny znajdować się 20 m od uczęszczanej drogi i 10 m od granicy działki. Jednocześnie pszczelarz powinien zrobić wszystko, żeby jego owady były jak najmniej uciążliwe dla sąsiadów. Przepisy są jasne i o pomoc w ich wyegzekwowaniu można poprosić i urzędników, i policjantów.
Zdaniem samych pszczelarzy ludzie są przewrażliwieni, pszczoły nie są kłopotliwymi sąsiadami, chyba, że ktoś je rozsierdzi. Natomiast ludzie zapominają ile pożytku, nie tylko miód, mamy z tych pracowitych owadów. Jak ich zabraknie, kto będzie zapylał sąsiadom ogródki?
- Oczywiście z sąsiadką rozmawialiśmy, porozumiemy się - zapewnia Henryk Musiał, którego pszczoły tak niepokoją panią Białkowską-Śmigiel. - Odsuniemy ule od jej ogrodzenia. To nieprawda, że nie chcemy rozmawiać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska