Czytelnikom przecierającym oczy ze zdumienia polecamy wejść na internetowe strony Monitora Sądowego i Gospodarczego - urzędowego dziennika wydawanego przez resort sprawiedliwości.
W numerze 47/2014 znajdziemy taką oto informację dotyczącą PKS Nowa Sól: „Zawiadamia się, że wspólnicy postanowili o rozwiązaniu Spółki i otwarciu jej likwidacji z dniem 1.03.2014”. Kim są owi wspólnicy nie jest tajemnicą. To konsorcjum żarskiego i gorzowskiego PKS. Obie te firmy kontrolują prawie 52 proc. udziałów.
Decyzja o likwidacji zaskoczyła wszystkich. Najbardziej z pewnością samych pracowników. - Jestem rencistą i po likwidacji PKS będę miał się z czego utrzymać. Szkoda mi jednak tych młodych ludzi - mówi nam kierowca Józef Klamka. - Była praca, nie ma pracy. I co dalej...? - pyta mężczyzna.
No właśnie, co dalej? Na razie, likwidacja spółki rodzi więcej pytań niż odpowiedzi. Wciąż nie wiadomo, co np. stanie się z wysłużonym taborem PKS, lub czy po wspomnianej likwidacji, na zgliszczach starej, powstanie jakaś nowa spółka.
Są też jednak pewne konkrety. Dworzec autobusowy, a dokładniej plac manewrowy wraz z wiatami był dzierżawiony od miasta.
- Na pewno przeprowadzimy tu pewne drobne remonty i generalnie uporządkujemy cały teren - mówi nam wiceprezydent Nowej Soli, JacekMilewski.
- Status quo tego terenu pozostanie jednak utrzymane, chcemy umożliwić innym przewoźnikom korzystanie z placu - wyjaśnia.
Jak komentuje likwidację spółki? - Sam byłem zaskoczony takim obrotem sprawy, jednak z faktami się nie dyskutuje. To suwerenna decyzja właścicieli. Na pewno jednak, jeśli chodzi o funkcjonowanie komunikacji międzymiastowej, nie odmówimy pomocy nikomu, kto się do nas zgłosi - kwituje J. Milewski. A trzeba zaznaczyć, że po likwidacji PKS Nowa Sól, w siatce połączeń powstanie całkiem spora luka.
Czy fakt ten zamierza wykorzystać obecny miejski przewoźnik, czyli MZK Żagań? - Nie - odpowiada krótko prezes spółki, Mirosław Paszkiewicz. - Jesteśmy małym przewoźnikiem, nie mam tu na miejscu bazy czy warsztatu, z każdą awarią muszę jechać do Żagania. - Póki co chcę skupić się na komunikacji miejskiej. A jeśli podnowosolskie gminy chcą wydłużenia kursów poza miasto, to muszą partycypować w kosztach. Bo ja niestety prezentów nie będę rozdawał - kwituje.
Opisując całą sprawą trzeba jednak mocno zaznaczyć, że likwidacja spółki nie oznacza odcięcia nowosolan od innych miejscowości. - Do Nowej Soli jeździmy i żadnej rewolucji nie zamierzamy robić - uspokaja prezes PKS Zielona Góra, Bogdan Klim. Czy jego firma w związku z zaistniałą sytuacją zamierza zwiększyć liczbę kursów? - Funkcjonujemy w oparciu o obwodnicę i na razie nie planujemy zwiększania potencjału. No chyba, że będzie taki sygnał z Nowej Soli, a rynek zasygnalizuje potrzebę. Wówczas na pewno rozpatrzymy taką możliwość - tłumaczy. O ile jednak mieszkańcy Nowej Soli mają wybór, o tyle sytuacja na okolicznych wsiach ociera się o prawdziwy dramat...
A gminy próbują ratować się jak mogą.
- W ubiegłym tygodniu mieliśmy telefon od pani wójt Otynia, że organizują przetarg na obsługę kursów. Zamierzamy w nim wystartować - deklaruje Urszula Matczak, współwłaścicielka firmy przewozowej „Leonidas”. - Z naszej strony na pewno zabezpieczone są okolice Sławy - dodaje. Sama wójt Kaczmarek stanowczo podkreśla, że nie zamierza zostawić swoich mieszkańców na pastwę losu. - Po raz kolejny zostaliśmy postawieni pod ścianą - komentuje.
Jarosław Dykiel, wójt gminy wiejskiej Nowa Sól zastanawia się z kolei nad partycypowaniem w kosztach ponoszonych przez żagański MZK, co dałoby możliwość dalszego wydłużania linii miejskich do podnowosolskich miejscowości. To jednak będzie możliwe dopiero w przyszłym roku, bo dopiero 1 stycznia startuje kolejny przetarg na komunikację publiczną w Nowej Soli. - Póki co mamy deklarację, że do wakacji najważniejsze kursy zostaną utrzymane - dodaje wójt.
Prezes nowosolskiego PKS, Gabriela Krzyżańska, zadecydowała, że o zaistniałej sytuacji nie będzie się wypowiadać. Do prezesa gorzowskiego PKS, Krzysztofa Częstochowskiego próbowaliśmy dodzwonić się wielokrotnie przez dwa dni. Niestety, bezskutecznie. Udało nam się za to porozmawiać z szefem spółki z Żar, Józefem Słowikowskim. Uznał on jednak, że jest to „za poważna sprawa” by załatwić ją telefonicznie.
Obiecał jednak spotkać się z nami w najbliższych dniach.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?