- Jest pan kamikadze? Tak mówi się o tych, którzy podejmują się zarządzania gorzowskim szpitalem?
- Nie. Mam fajny zespół ludzi. Do pracy wrócił Stefan Urbich. Był tu już kiedyś dyrektorem ekonomicznym. Nie kieruję się politycznymi sympatiami, nie interesuje mnie, z jaką opcją był wcześniej związany, dla kogo pracował. Uznałem, że jest świetnym fachowcem i przyda się szpitalowi. Dyrektor do spraw eksploatacyjno-administracyjnych Agnieszka Jamrowska jest inżynierem z wykształcenia. A dyrektor medyczny Jarosław Hajduk to chirurg, który zna szpital, bo też tu kiedyś pracował. Decyzje podejmujemy wspólnie. Jeśli się nie zgadzamy, biorę odpowiedzialność za to, co postanowimy.
- Co mówiło się o szpitalu w Gorzowie, gdy był pan wiceministrem zdrowia?
- Szpital przedstawiany był jako czerwona latarnia, najgorszy przykład zarządzania lecznicą w Polsce. Na drugim końcu stawiany był szpital w Nowej Soli. Jeden generował zyski, drugi straty, choć działały w tym samym województwie, przy tym samym Narodowym Funduszu Zdrowia, z tymi samymi stawkami za świadczenia medyczne. Dyrektor Bożena Osińska, która od 13 lat zarządza placówką w Nowej Soli, była często proszona o radę, w ministerstwie ceniono jej doświadczenie. Znamy się dobrze. Dziś ona jest szefem najlepszego szpitala, a ja najbardziej zadłużonego, który mam nadzieję stanie się co najmniej najlepszą placówką medyczną w województwie. To jest możliwe, ale trzeba tę patologię, która tu była, wyplenić.
Cały wywiad czytaj w sobotnio-niedzielnym wydaniu "Głosu Gorzowa"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?