Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Oburzeni rodzice koczują przed wejściem!

Alicja Kucharska
PSP 6
PSP 6 Alicja Kucharska
- Ta niedorzeczna i absurdalna sytuacja ma miejsce w PSP 6. Na początku listopada szkoła została zamknięta na klucz dla rodziców. Dzieci należy zostawiać w przedsionku i, ani opiekunowie, ani rodzice nie mają prawa wstępu do szkoły – zaalarmowała naszą redakcję czytelniczka.

Na początku listopada w szkole zamontowano elektroniczny system kontroli. Rodzice są oburzeni. – Nie sprawdzane są żadne dane identyfikacyjne osoby, która chce odebrać dziecko. Uczeń wychodzi ze szkoły sam, bez żadnej opieki. Nikt nie sprawdza, czy na terenie szkoły jest rodzic dziecka. Może dojść do sytuacji, że dziecko zostanie odebrane przez osobę nieupoważnioną, bądź zostanie bez opieki – podkreśla matka ucznia, która przysłała list również do naszej redakcji.

Na rozmowę z nauczycielem rodzic musi się umówić
O elektronicznym systemie kontroli osób wchodzących na teren szkoły mówiło się już wcześniej. Dzieci miały być odprowadzane, czy też odbierane z przedsionka, natomiast do klas i świetlicy miały udawać się już same. Rodzic powinien zgłosić swoją obecność przez domofon, a ci, którzy chcieliby porozmawiać z nauczycielem zostali pouczeni, że będzie to możliwe wyłącznie w godzinach konsultacji, po wcześniejszej rejestracji w dyżurce lub indywidualnym umówieniu terminu spotkania.

Grażyna Chmielewska, dyrektor Publicznej Szkoły Podstawowej nr 6, szybko odpiera zarzuty. – Wiele z zarzutów po prostu mija się z prawdą. Naszym celem była poprawa bezpieczeństwa wśród uczniów, których w tym roku mamy nadzwyczaj dużo. Ponad dwustu uczęszcza do klas pierwszych, do klas I – III blisko 600, i jeśli do tych osób doda się jeszcze liczbę rodziców, to można sobie wyobrazić jaki chaos panował na korytarzach – wyjaśnia dyrektorka.

Rodzice wdawali się w głośne dyskusje na korytarzach
Jak zaznacza dyrektor placówki, informacje o planowanych zmianach pojawiały się od dawna. Okres adaptacyjny miał być czasem i dla dziecka, i dla rodzica, by oswoić się z nową sytuacją. Gdy pojawiały się pierwsze informacje o planowanym systemie, żaden z rodziców nie wyraził sprzeciwu. – Już od dawna docierały do nas sygnały, że duża liczba dzieci, a co za tym idzie, i rodziców, w murach szkoły zakłócają harmonogram pracy nauczycieli, którzy odpowiadają za uczniów przebywających na terenie placówki - mówi dyrektorka. - Podczas przerw panował chaos, podczas lekcji również, bo rodzice nie opuszczali budynku, a pozostawali w środku. Okres adaptacyjny już minął, więc nie widzę przeciwwskazań, by stopniowo dzieci uczyły się samodzielności. Nie ukrywam też, że część rodziców była niezadowolona, że inni pozostając na korytarzach przez godzinę czy dwie i dyskutując ze sobą przeszkadzają w lekcjach.

Pani dyrektor zapytana, czy może zapewnić, że żadne z dzieci nie zostanie odebrane przez nieodpowiednią osobę, odpowiada twierdząco. – Tak. Chyba że będzie miała miejsce prowokacja. Niestety, ze smutkiem muszę stwierdzić, że niektórzy rodzice już zachowują się w stosunku do nas nieuczciwie: podając celowo nieprawdziwe dane, czy też nie chcąc podać danych.

W przyszłości będzie monitoring przedsionka szkoły
Dyrektor Chmielewska za nieprawdziwy uważa też zarzut, że szkoła celowo utrudnia rodzicom kontakt z nauczycielami uczącymi ich dzieci. - Każdy rodzic może porozmawiać z nauczycielem w trakcie konsultacji, czy umówić się z nim indywidualnie - stwierdza dyrektorka. - W zdarzeniach nagłych nie ma problemu, by skontaktować się z sekretariatem, czy to indywidualnie wchodząc do szkoły i podając dane w rejestracji, czy też telefonicznie.

Dyrekcja podkreśla jednak, że rozwiązanie, choć nie jest stuprocentowym zabezpieczeniem, to jest niewątpliwie zwiększającym bezpieczeństwo. – Wszelkie sugestie pozwalają nam doskonalić ten system - zapewnia dyrektorka. - W planach jest monitoring obejmujący przedsionek, również dla większego bezpieczeństwa.

Dziecko i tak opowie w domu, co robił nauczyciel
Do drzwi odprowadzane są dzieci 6-letnie. Starsze poruszają się same. Mimo wszystko, wychowawcy sprawują pieczę nad tym, kto dziecko przyprowadza i odbiera. Nasz, chcący pozostać anonimowym, rozmówca skupia się jednak nie tylko na samym rozwiązaniu systemowym.

– Wielu rodziców zadaje sobie pytania, co skłoniło dyrekcję do podjęcia decyzji o zamknięciu drzwi szkoły. Może z uwagi na bezpieczeństwo rodziców – a nie dzieci – by nie wiedzieli, co dzieje się za murami placówki? – pyta.
Dyrektor z kolei mówi o zamknięciu wejścia nie dla rodziców, a dla zwiększenia bezpieczeństwa dzieci. Rodzice natomiast starają się dociec, dlaczego próbuje ich się odseparować od życia szkoły. – Nasze działania są na świeczniku, jeśli nie sprawdzi ich rodzic, to na pewno dziecko mu o tym powie - tłumaczy gospodarz szkoły.

- Zamknięcie drzwi nie jest wymierzone w stronę rodziców, a w stronę poprawy bezpieczeństwa dzieci, za które my odpowiadamy. Przypominam też autorom skarg, że moje drzwi nie są zamknięte i zapraszam do bezpośredniego kontaktu – podsumowuje Grażyna Chmielewska.

Nadawca listu, który prosi redakcję o zachowanie jego danych, apeluje o zainteresowanie się sprawą, by dzieci, jak i rodzice mogli w pełni uczestniczyć w życiu szkoły, bez utrudniania kontaktu i zakazu przebywania na terenie szkoły, bo - jak zaznacza autorka listu - mają do tego pełne prawo.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska