Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ochotnicza Straż Pożarna z Nowego Miasteczka rozwija się i kupuje coraz lepszy sprzęt

(jan)
Ludwik Zaguła prezentuje łódź motorową ochotników z Nowego Miasteczka. Strażacy zbierają obecnie na silnik do niej.
Ludwik Zaguła prezentuje łódź motorową ochotników z Nowego Miasteczka. Strażacy zbierają obecnie na silnik do niej. Jakub Nowak
Ich umundurowanie czy wyszkolenie prawie w niczym nie ustępuje zawodowcom. Strażacy z Nowego Miasteczka pomagają na co dzień i od święta.

56 strażaków czynnych, w tym 25 w pełni wyposażonych i przeszkolonych w Jednostce Operacyjno-Taktycznej. Ochotnicza Straż Pożarna z Nowego Miasteczka, która od jakiegoś czasu stacjonuje już w pięknej i nowej remizie, uczestniczy na co dzień w wielu zdarzeniach, zarówno tych poważnych, jak i tych drobniejszych.
- Pożarów nie mamy co prawda tak dużo jak kiedyś, jednak ogrom naszych interwencji to choćby wypadki samochodowe, pompowanie wody z podmokłych terenów, usuwanie przeszkód z drogi, czy inne miejscowe zagrożenia, których w ciągu roku są setki - wylicza strażak OSP w Nowym Miasteczku, Ludwik Zaguła.

- Kiedyś funkcjonował w społeczeństwie taki mit, że każdy strażak to pijak i złodziej - śmieje się po chwili. - Dziś to już jednak nie te czasy, dziś jesteśmy uzbrojeni po zęby, a sprzętem i umundurowaniem dorównujemy strażakowi zawodowemu. Każdy nasz przeszkolony ratownik może zresztą w każdej chwili rozpocząć pracę w normalnej jednostce - komentuje L. Zaguła.

- Pieniądze, które otrzymujemy od mieszkańców, w ramach choćby sprzedaży naszych kalendarzy, staramy się z kolei dobrze inwestować w sprzęt - dodaje także Ireneusz Solf.

Jak opowiadają ochotnicy, potrzeb jest wiele, jednak starają się realizować je drobnymi krokami. - Jakiś czas temu kupiliśmy m.in. pralkę, aby prać nasze mundury, w tej chwili wyposażamy górną część remizy w meble kuchenne - wylicza L. Zaguła.

Niedawno, dzięki pomocy zarządu głównego, strażakom z Nowego Miasteczka udało się także kupić specjalną łódź z pełnym wyposażeniem. - Brakuje nam jednak silnika, który kosztuje w granicach 12 tys. zł, dlatego obecnie wszystkie pieniądze, które nam zostaną, plus te, które otrzymujemy na co dzień od ludzi, przeznaczymy właśnie na ten cel. W maju chcielibyśmy zorganizować także na naszej "patelni" przy ul. Poniatowskiego imprezę dla mieszkańców, a pieniądze, które w ramach różnych zabaw uda nam się wtedy pozyskać, przeznaczymy właśnie na silnik - tłumaczy strażak. Jak przy okazji dodaje, jako OSP, wszyscy ogniowcy chcieliby bardzo podziękować mieszkańcom gminy za dotychczasową pomoc. - To dzięki nim oraz sponsorom, udaje nam się doposażać remizę i kupować nowy sprzęt. Jesteśmy społeczeństwu za to bardzo wdzięczni - zaznacza.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska