Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ousmane Sylla: - Mama mnie biła, ale teraz jest dumna

Przemysław Piotrowski 0 68 324 88 69 [email protected]
OUSMANE SYLLAMa 26 lat. Pochodzi z milionowej Konakry w Gwinei. Przed przyjazdem do Polski występował w czterech klubach w ojczyźnie. W Polsce od 2005 roku w Polonii Słubice, a od tej rundy w Pogoni Świebodzin. Ma żonę Katarzynę i córeczki: Aleksandrę i Gabrysię.
OUSMANE SYLLAMa 26 lat. Pochodzi z milionowej Konakry w Gwinei. Przed przyjazdem do Polski występował w czterech klubach w ojczyźnie. W Polsce od 2005 roku w Polonii Słubice, a od tej rundy w Pogoni Świebodzin. Ma żonę Katarzynę i córeczki: Aleksandrę i Gabrysię. fot. Tomasz gawałkiewicz/ZAFF
Rozmowa z OUSMANE SYLLĄ z Gwinei, piłkarzem Pogoni Świebodzin

- Co cię skłoniło, by przyjechać do Polski?

- Od zawsze bardzo chciałem być piłkarzem, a mój menedżer znalazł mi pracę akurat tutaj. Takie było moje przeznaczenie, dlatego długo się nie zastanawiałem. Tym bardziej, że gra w Europie to marzenie każdego afrykańskiego zawodnika. Oczywiście wierzyłem, że uda mi się dostać pracę w jednym z klubów ekstraklasy albo pierwszej ligi, ale na razie jestem w Pogoni i chcę dać z siebie wszystko.

- Jak zaczęła się twoja przygoda z futbolem?

- Uwielbiałem grać. Gdy miałem kilka i kilkanaście lat, w Gwinei wiecznie kopałem z kolegami na przydomowych, piaskowych boiskach. Pamiętam, że to bardzo nie podobało się mojej mamie. Chciała, żebym się uczył i w przyszłości studiował, ale ja miałem inne plany. Kochałem futbol. Pamiętam, jak regularnie dostawałem solidne lanie, gdy przychodziłem umorusany z boiska, zamiast ze szkoły. Mama się ze mną nie patyczkowała. Ale ostatecznie nie wybiła mi tej miłości z głowy.

- Teraz się cieszy, że byłeś taki uparty?

- Zdecydowanie tak. Gdy z gwinejskiego klubu trafiłem do Polski, bardzo przeżyła to rozstanie. Ale starałem się do niej i do moich sióstr dzwonić, przysyłałem zdjęcia z meczów i artykuły z gazet. To chyba zmieniło jej podejście do tego, co robię i teraz jest ze mnie dumna.

- Odwiedzasz czasem rodzinny kraj?

- Byłem tylko raz, rok temu. Taka podróż kosztuje mnóstwo pieniędzy. Ale bardzo się cieszę, jak widzę moją mamę szczęśliwą. Tak się roztkliwiła, że chciała, abym wrócił na stałe. Ale jeszcze nie teraz... Wierzę, że mogę coś tu osiągnąć. Poza tym, mam tu rodzinę - żonę i dwie córeczki.

- Wróćmy do twojego przyjazdu do Polski. Przeżyłeś szok?

- O, tak! Muszę przyznać, że nie spodziewałem się takich różnić. Szczególnie tych pogodowych. W Gwinei zawsze jest bardzo gorąco, a tu chłodno mi na samą myśl. Najgorsza była dla mnie pierwsza zima. Zachorowałem, ale na szczęście, to nie było poważne. Przyznam jednak, że na początku trudno było mi się zaadaptować. Mimo że zimy nie lubię, to wiem, że taki macie klimat i muszę się do tego przyzwyczaić. Dobrze, że już po niej i zbliża się wiosna, a potem lato.

- Co podoba ci się w Polsce najbardziej?

- Dziewczyny (śmiech). Tak poważnie, to bardzo wiele rzeczy. Teraz mam już żonę i rodzinę, więc czas spędzam raczej w domu, spokojnie. Oglądam dużo telewizji, aby ciągle poprawiać język. Czuję się tu świetnie. Jestem szczęśliwy.

- A nasze jedzenie?

- Żona bardzo dobrze gotuje, ale ja raczej sam przygotowuję sobie potrawy. Jestem muzułmaninem i nie mogę jeść na przykład mięsa. Nie piję też alkoholu. Odżywiam się bardzo zdrowo.

- Chciałbym wrócić do przykrego dla ciebie tematu. Chodzi mi o ostatnią sytuację w meczu Pogoni z Promieniem Żary i rasistowskich wyzwisk. Często spotykałeś się z podobnymi zachowaniami w naszym kraju?

- Zdarzało się, ale staram się od tego odłączyć. Ostatnio się wciekłem, bo obrażali nie tylko mnie, ale także moją rodzinę. Nie chcę mówić, co dokładnie wykrzykiwali, bo to już za nami. Przyznam, że to dla mnie bardzo trudna sprawa, choć spotykam się z tym coraz rzadziej. Ale tak jak mówiłem, staram się nie zwracać uwagi na takie okrzyki. Ostatnio jednak nie wytrzymałem. Przykro mi z tego powodu, bo przyjechałem tu ciężko pracować i chcę po prostu dobrze grać. Ja również zachowałem się bardzo źle, ale więcej to się nie powtórzy. Rasizm boli, ale na szczęście, po meczu wracam do domu i o wszystkim szybko zapominam.

- Wróćmy do twoich sportowych planów? Wierzysz, że możesz jeszcze zagrać w pierwszej lidze albo ekstraklasie?

- Taki mam plan. Prezentować się jak najlepiej, ciężko pracować, a może w przyszłości się uda i pójdę gdzieś wyżej. Oczywiście, jak bóg da.

- A twój ulubiony klub?

- FC Barcelona.

- Zawodnik?

- Ronaldinho. Nie znam takich słów w języku polskim, żeby go opisać. On jest niesamowity i właśnie na nim staram się wzorować.

- Wierzysz, że możesz kiedyś zagrać w reprezentacji Gwinei?

- Bardzo bym chciał, to moje marzenie. Ale najpierw musiałbym występować pewnie w ekstraklasie, aby zostać dostrzeżonym.

- Tego ci życzę i dziękuję za rozmowę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska