Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pięcioro dzieci dziennie! Rośniemy w siłę

Magda Weidner 68 324 88 43 [email protected]
sxc.hu
Tyle noworodków przychodzi na świat w Winnym Grodzie. Rośniemy w siłę i jest nas na pewno coraz więcej! Już w styczniu dołączyło do nas 87 chłopców i 78 dziewczynek. A to dopiero początek roku!

Dziecko? Tylko nie to - obowiązek, pieniądze. Ja się nie nadaję! Coraz częściej spotykamy się z takim podejściem. Wywnioskować z tego można, że rzadziej ludzie decydują się na rodzicielstwo. Nasuwa się więc proste pytanie: czy to oznacza, że będzie nas coraz mniej? Tak, ale za kilkanaście lat. Na razie dane pokazują całkiem co innego.

Zróbmy mały eksperyment. Idziemy deptakiem. Ul. Kupiecka - pięć kobiet spacerujących z wózkami typu gondola. Ul. Żeromskiego - przemknęły nam trzy kobiety w ciąży. Mikołaja Reja - szczęśliwa rodzinka dwa plus dwa. - Cieszę się, że będzie nas coraz więcej - uśmiecha się pani Maria.
- Dzieci są najcudowniejszym darem - stwierdza babcia czteroletniego Łukaszka.
Z deptaka poszliśmy do szpitala. Jak się okazuje, coraz więcej kobiet nie tylko z Zielonej Góry, decyduje się tutaj rodzić. Niektóre same wybrały placówkę, część z ciężkimi powikłaniami przewieziono z innych szpitali. - Rocznie przyjmujemy na naszym oddziale około 1.800 porodów - mówi lekarz Sławomir Gąsior, kierownik oddziału.- To znaczy, że średnio rodzi się pięć do sześciu dzieci dziennie, a w miesiącu - od 150 do 180.

Jak się okazuje, w Zielonej Górze przybywa także bliźniąt. - Na pewno zauważalny jest wzrost liczby ciąż bliźniaczych - przyznaje Gąsior. - W zeszłym roku były to 42 pary bliźniąt, a w 2010 - 37. Mają na to wpływ dwie przyczyny. Na macierzyństwo decydują się kobiety w coraz późniejszym wieku, a u nich częściej występuje podwójne jajeczkowanie. Coraz więcej kobiet leczy się również z powodu niepłodności. I to też zwiększa prawdopodobieństwo ciąży mnogiej.
Pocieszający jest fakt, że w województwie zauważalny jest spadek umieralności okołoporodowej. - W ostatnim roku, tj. w czasie, gdy staliśmy się oddziałem o najwyższym stopniu referencyjności, w województwie lubuskim ten wskaźnik zmniejszył się z 7,5 promila do 4,6 promila, co daje nam jedno z najlepszych miejsc w Polsce. Może te promile mało przekonują, ale oznacza to niemal 30 dzieci, które udało się uratować - opowiada ordynator.

Jak pokazują dane statystyczne, w Zielonej Górze rodzi się więcej chłopców. Tendencja ta zauważalna jest na przestrzeni kilku lat. I tak w zeszłym roku na świat przyszło 2.129 maluszków, z czego 1.101 to chłopaki, a 1.028 dziewczynki. W 2005 roku było najgorzej. Mianowicie zarejestrowano jedynie 1.330 dzieci (703 chłopców i 622 dziewczynki). Już w tym roku jest z nami 155 dzieci! Do 30 stycznia urząd stanu cywilnego zarejestrował 87 chłopców i 78 dziewczynek.
Urząd rejestruje wszystkie dzieci, które urodziły się w naszym mieście. Czyli mogą pochodzić również z innych miejscowości. Obowiązkiem rodziców jest bowiem zarejestrowanie dziecka w urzędzie stanu cywilnego odpowiedniego do miejsca urodzenia. Ale mimo tego wyniki wskazują, że i tak jest nas dużo. W 2011 r. ze wszystkich odnotowanych urodzeń, zielonogórzan jest 1.134.
Gdy urodzi się dziecko, oczywistością jest, że należy nadać mu imię. Niezwykłe, piękne, odzwierciedlające jego duszę i charakter. Jak poinformował nas Tomasz Brzózka, kierownik USC z Zielonej Góry, ostatnimi czasy wzrosła liczba imion, spośród których rodzice wybierają to jedyne. W 2010 r. ,,wyborcza pula" wynosiła 336 różnych imion, rok później 352. - Od jakiegoś czasu najpopularniejsze imiona to Jakub i Julia - opowiada kierownik. - W zeszłym roku takie imiona nadano 72 dziewczynkom oraz 59 chłopcom.

Popularnością cieszy się również Maja, Hanna, Filip, Lena, Szymon, Kacper i Wiktor. Pojawiają się także oryginalne imiona. Na przykład w 2011 roku nazwano jedną dziewczynkę Tarja, inną Tetyana, jeszcze inne Nola czy Faustyna. Pomysłów nie brakuje również wybierającym imię dla chłopca. Są to np. Leo, Sobiesław, Wołodymyr, Wawrzyn czy Tytus. A gdzie nasza Anna czy Stanisław? Może nie są tak bardzo popularne, ale są. USC zarejestrował w ubiegłym roku Jana (23), Franciszka (22), Annę (18), Barbarę (14), Stanisława (13). I można śmiało powiedzieć, że pomału, ale imiona te wracają do łask. Na przykład coraz więcej celebrytów nazywa nimi swoje pocieszy.
W 1946 roku, kiedy to pierwszy rok obowiązywała rejestracja dzieci, odnotowano najwięcej Marii (46), Krystyn (44), Ryszardów (43), Stanisławów, Jerzych, Janów, Iren, Andrzejów i Tadków.

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska