O karach za kartki dowiedzieli się miesiąc później, a pisemne zawiadomienie o liczbie spotkań do odpauzowania nie doszło do klubu do dziś.
Derby gminie wiejskiej Żagań były niezwykle ostre. Ostatecznie Sparta pokonała KP 4:1, a goście zobaczyli w tym meczu aż cztery czerwone kartki. - Nie chcemy wracać do okoliczności, w jakich one były pokazane, ale do tego, co działo się później - mówi Mariusz Krugły z KP Tomaszowo. - Nasi piłkarze odpauzowali dwa mecze, a potem wrócili na boisko - wspomina działacz klubu z Tomaszowa.
Wszystko przez telefon
Krugły wolał upewnić się w Lubuskim Związku Piłki Nożnej, czy aby na pewno żaden z tomaszowskich graczy nie dostał wyższej kary. - Usłyszałem od pana Kurłowicza z wydziału dyscypliny, że jeżeli nie było żadnej informacji na piśmie to po odpauzowaniu dwóch spotkań mogą grać - wspomina.
Jakież było zdziwienie działaczy z Tomaszowa, gdy przed meczem z Błękitnymi Olbrachtów do klubu zadzwonił szef wydziału gier LZPN Waldemar Sawicki i poinformował, że jeżeli dwaj z czterech piłkarzy ukaranych w Miodnicy czerwonymi kartkami- Rafał Trzebiński i Arkadiusz Bąbliński - nie "odsiedzą" trzeciego meczu, to posypią się walkowery.
- Na jakiej podstawie? Pozwoliliśmy im grać, szczególnie, że wszystko opierało się na telefonicznej informacji z wydziału gier, a dyscyplina pozwoliła im wystąpić, a to oni mają w tej sprawie decydujące zdanie - denerwuje się Krugły.
Ukarani kartkami piłkarze KP grali więc dalej, a wydział gier na początku listopada wysłał im decyzje o przyznaniu walkowerów za dwa spotkania. - Co ciekawe za mecz z Iskrą Małomice, który był dla nich trzecim kolejnym po czerwonej kartce, walkowera nie było - dziwi się tomaszowski działacz.
Bez komputera w głowie
W KP zdecydowano dla świętego spokoju, żeby ci dwaj piłkarze dokończyli karę i nie grali w meczu KP Tomaszowo - Garbarnia Leszno Górne, który odbył się 15 listopada. - Choć nie musieliśmy tego robić, bo do tej pory nie dostaliśmy pisemnej informacji, że ci dwaj piłkarze mają za czerwoną kartkę karę trzech meczów - obstaje przy swoim Krugły.
Postanowiliśmy sprawdzić w Lubuskim Związku Piłki Nożnej o co chodzi z tym całym zamieszaniem. - Nie mam w głowie komputera. Może od razu, gdy zadzwonił działacz z Tomaszowa nie pamiętałem, że mają jeszcze trzeci mecz pauzy - odpowiada nam Jan Kurłowicz.
- To po co mówił, że mogą grać. Mógł przecież najpierw to sprawdzić - komentują w Tomaszowie.
- Ale przecież wydział gier informował klub, że mają odpauzować kolejny mecz. A informacja telefoniczna jest tak samo ważna, jak pisemna - przekonuje Kurłowicz.
Zainteresowaliśmy sprawą prezesa LZPN. - Nie znałem tematu, ale to po naszej stronie leży informowanie klubów o karach za czerwone kartki. Po państwa opowieści uważam, że nie ma mowy o walkowerach - zapewnił nas Mirosław Wrzesiński.
Po rozmowie z prezesem zadzwoniliśmy do szefa dyscypliny w związku. - Niech Tomaszowo się odwoła. Mogę tylko przeprosić, ludzie też popełniają błędy. Biorę na siebie część winy - mówił Kurłowicz.
- Odwołamy się i będziemy musieli zapłacić kilkaset złotych za procedurę, a przecież w całej sprawie nie ma naszej winy - komentuje Krugły. - To tak, jakby policjant dał komuś 200 zł mandatu, a po tygodniu przyjechał do tego kogoś, albo zadzwonił i powiedział, że się rozmyślił i mandatu będzie 400 zł. A nawet nie po tygodniu, a po miesiącu. Kuriozum - kończy działacz KP Tomaszowo.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?