Po co nam drugi?

Komisje wyborcze przedłużyły do dziś do północy termin rejestracji kandydatów na wójtów i burmistrzów w dziewięciu lubuskich gminach (patrz - ramka). Wszystko wskazuje na to, że w tych gminach będzie tylko po jednym kandydacie na szefa urzędu. Mieszkańcy zagłosują tam na zasadzie referendum: za albo przeciw. By wybraniec został wójtem lub burmistrzem, ,,za’’ musi zagłosować większość, czyli co najmniej 50 proc. plus jeden głos.

Po co nam drugi?

Wygląda na to, że niektórzy szefowie gmin reelekcję mają już gwarantowaną. Mieszkanka Bytomia Odrz. Jolanta Niżnikowska mówi: - Po co nam drugi kandydat!? Jacek Sauter sprawdził się tak dobrze, że nikt inny nie sprawdziłby się lepiej.
Sauter w poprzednich wyborach dostał ponad 90 proc. głosów w pierwszej turze, co było jednym z najlepszych wyników w Polsce.
Jedynym kandydatem na wójta Zaboru jest obecny wójt Andrzej Bukowiecki. Mówi, że nie czuje się, jakby jedną nogą był już w drugiej kadencji. - Czuję się jak przed referendum - odpowiada. - Może się okazać, że pójdzie niewielu ludzi i to niekoniecznie moi zwolennicy.

To się musi stać

Tego nie obawia się wójt gminy Żagań Tomasz Niesłuchowski, który rządzi gminą nieprzerwanie od 1976 r. - Nie spodziewałem się, że nie będę miał konkurentów - twierdzi.
Czy wójt z 30-letnim stażem w ogóle wyobraża sobie, że mógłby nie być już szefem urzędu? - No, prędzej czy później to się musi stać - odpowiada wójt-rekordzista. - Pewnie kiedyś będę musiał się pogodzić z tym, że przegram. Ale jeszcze nie teraz.
Gdyby jednak któryś z wójtów dostał w wyborach mniej niż połowę głosów ,,za’’, wtedy nowego szefa gminy wybiera - w głosowaniu tajnym - rada.