Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po prostu prowincja

Andrzej Flügel 68 324 88 06 [email protected]
fot. Archiwum
Od dawna pogodziłem się z tym, że w naszym śmiesznym regionie, nawet kiedy na dworze jest minus dwadzieścia, większość kibiców gada o żużlu.

Gazety ciągle piszą, telewizja pokazuje, radio poświęca programy. To nic, że na torze leży pół metra śniegu. Temat speedway'a zawsze jest na czasie. OK., skoro większości stale jest potrzebne paliwo informacyjne, to my je dostarczymy. Niech silniki pracują nawet zimą, a jak zabraknie tematu zawsze można powspominać jakiś mecz, przeanalizować kto, ile zdobył punktów, bonusów, kogo wykluczono za taśmę i który junior objechał Pedersena.

Myślałem jednak, że najgorsze, jeśli chodzi o przywalanie sobie obu lubuskich klubów, mamy za sobą. Gdzieś tam jest jeszcze jakaś sprawa, którą jeden prezes założył drugiemu, ale utknęła - jak wszystkie - w polskich sądach. Niestety. Jest nowy front, znów ostrzymy broń, jadą oświadczenia, kibice eskalują wyzwiska w internecie. Mam wrażanie, że ktoś czuwa, by płomień nienawiści ciągle się tlił. Po co? Dlaczego? Nie rozumiem po co zielonogórski klub pokazując film o swoim mistrzostwie wplątał kawałki z Władysławem Komarnickim i Tomaszem Gollobem. I nie chodzi tu o to, że ich wypowiedzi są autentyczne, bo są i wystawiają im jakieś świadectwo. Takich rzeczy się po prostu nie robi. To jest brak klasy i dramatyczny wprost prowincjonalizm.

Fani żużla często wściekają się kiedy nazywa się ich ukochaną dyscyplinę peryferyjną, uprawianą w kilku zaledwie krajach, a w Polsce w kilku miastach. Oni są najmniej winni, bo zapełniają stadiony, robią co mogą i nie odstają od fanów innych sportów, ale tak jest. Pokażcie mi uroczystą galę, na przykład w tak często krytykowanej piłce, na której nie pojawi się większość prezesów klubów ekstraklasowych, gospodarz imprezy i mistrz Polski pokazuje film o sobie, w którym są akcenty wyszydzające rywala zza miedzy, a całość jest dramatycznie smutna i przaśna jak kiedyś festiwale piosenki żołnierskiej. Do tego dochodzi dziwne zarządzanie ekstraligą, przepisy, które można różnie interpretować, lokalny szowinizm działaczy, kibiców, bywa, że dziennikarzy, gwiazdorstwo niektórych zawodników. Także coraz większa kasa jaką kluby wyciągają z samorządów, czyli z pieniędzy publicznych, oraz wielkie lobby nacisku na władzę, która mając w perspektywie wybory zrobi wszystko, by zadowolić taką siłę.

Mamy więc obraz, który pozwala postrzegać żużel jako dyscyplinę prowincjonalną, zaściankową i taką, która wobec tych wielkich i tradycyjnych, zawsze będzie wyglądać jak daleki krewny z prowincji w połatanej jesionce po starszym bracie. Ludzie, którzy tym wszystkim kręcą robią, niestety, wszystko, by ciągle ją tak postrzegać. Wiem, że kibice żużla rzucą się na mnie z okrzykami grozy. Taka jest jednak prawda i nic na to nie poradzę.

Zmarł trener Bronisław Przygrodzki. To był supergość. Takich szkoleniowców jest coraz mniej. Uważał, że dobry trener powinien trzymać zawodników jednocześnie za jaja i za serce. Trzymał i to jak! Wiedział kiedy trzeba ostro krzyczeć na piłkarza, a kiedy po prostu objąć go ramieniem i powiedzieć: - Nie martw się mały. Zawaliłeś gola, ale to nic. I tak na ciebie stawiam. Szkoda że już nie siądzie na trenerskiej ławce...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska