Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po wygranym tie breaku z Argentyną polscy siatkarze w półfinale Ligi Światowej!

Robert Gorbat 95 722 69 37 [email protected]
Marzenia stały się rzeczywistością. Biało-czerwoni wystąpią w półfinale rozgrywanego w trójmiejskiej Ergo Arenie finałowego turnieju Ligi Światowej siatkarzy!

W piątek wszystko ułożyło się w grupie E po naszej myśli. Najpierw Bułgarzy sensacyjnie ograli 3:0 faworyzowanych Włochów. A potem Polacy nie zmarnowali szansy awansu do półfinału, pokonując Argentyńczyków 3:2 (18:25, 25:22, 25:20, 24:26, 15:13). Nasz zespół wystąpił w składzie: Jarosz, Ruciak, Nowakowski, Żygadło, Kurek, Kosok, Ignaczak (Libero) oraz Woicki, Możdżonek i Gruszka.

Argentyńczycy, w większości mistrzowie świata juniorów sprzed trzech lat, są rewelacją tegorocznej Ligi Światowej. Najpierw ograli w fazie interkontynentalnej Serbię (łącznie odnieśli w swojej grupie aż dziewięć zwycięstw), a potem stali się prawdziwą sensacją finałowego turnieju. Awans do półfinału - i to z pierwszego miejsca! - zapewnili sobie już po dwóch meczach. Z Polską też chcieli wygrać, lecz jak najmniejszym nakładem sił. Dlatego ich trener Javier Weber bardzo oszczędzał swych liderów i przez większość trwającego 2,5 godziny pojedynku trzymał na boisku rezerwowych. Z nimi mocno zestresowani Polacy też nie mieli lekko.

W pierwszym secie trzymaliśmy się dobrze do stanu 9:8. Gdy jednak ekipa z Ameryki Południowej poprawiła swe przyjęcie i atak, błyskawicznie odjechała nam na 13:9. W końcówce niezwykły pokaz siatkówki dał 23-letni rozgrywający Argentyńczyków Luciano De Cecco. Tak znakomicie wystawiał swym partnerom, że ci bez żadnych problemów rozbili biało-czerwonych do 18.

W drugiej partii nasi zawodnicy ruszyli do ataku od remisu 13:13. Największy wkład w wygraną do 22 wnieśli świetnie serwujący Michał Ruciak i rzadko mylący się w ataku Jakub Jarosz. Pomogli nam też rywale i… sędziowie. Pierwsi popełnili aż 11 błędów (głównie z zagrywki), a drudzy zinterpretowali na korzyść gospodarzy kilka wątpliwych piłek. Po nieudanej dla siebie odsłonie Argentyńczycy zagrali w kolejnej… jakby z zaciągniętym hamulcem. Rezerwowi Albicelestes seryjnie psuli zagrywki, zaś ich drugi rozgrywający Nicolas Uriarte nie potrafił się dogadać ze swymi atakującymi. A że arbitrzy znów widzieli wszystkie piłki w boisku gości, więc triumfowaliśmy do 20.

Czwarty set był przedziwny - najpierw 5:1 i 16:10 wygrywała Argentyna, a potem 20:19 prowadziła Polska. W rozgrywce na przewagi decydujący okazał się serwisowy as najstarszego w ekipie gości, 34-letniego Gabriela Arroyo. Jego bomba przesądziła o konieczności rozegrania tie breaka.

Piąta partia przebiegła według scenariusza, którego nie powstydziłby się mistrz horrorów Alfred Hitchcock. Przegrywaliśmy już 1:4 i 4:7, by po trzech blokach Piotra Nowakowskiego wyrównać na 7:7! Potem asy Ruciaka oraz bezbłędne ataki Bartosza Kurka dały nam prowadzenie 11:8 i 12:9. Przeciwnicy nie zrezygnowali. Walczyli ze wszystkich sił, podciągnęli na 12:11, lecz przy drugim meczbolu podarowali nam punkt po autowej zagrywce Gustavo Scholtisa. Ponad 11 tysięcy widzów ogarnęła euforia. Bo ich ukochana drużyna do końca turnieju będzie się biła o pierwszy w historii polskiej siatkówki medal w Lidze Światowej!

Pozostałe piątkowe wyniki: w grupie E - Włochy - Bułgaria 0:3; w grupie F - USA - Kuba 3:2, Brazylia - Rosja 0:3. W sobotnich półfinałach zagrają: Argentyna z Brazylią i Rosja z Polską. Cztery pozostałe ekipy pożegnały się z turniejem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska