To było tuż przed skokiem Kamila Stocha. Na obliczu prezesa malowało się napięcie, ale wprawne oko mogło dostrzec także szczyptę niepokoju i garść nadziei. I właśnie wtedy wszystko się posypało... Najpierw Stoch poleciał jak przedskoczek i wylądował na 38. miejscu, a na koniec Stefan Hula spadł nie tylko z pierwszej pozycji, jaką zajmował po pierwszej serii, ale też z podium. Czar prysł, twarzy szefa telewizji już chyba nie pokazali.
Zagaiłem na sportowo i przytrzymam się tej dziedziny, ale już w wydaniu lokalnym. W ubiegłym tygodniu, w świetle kamer i przy błysku fleszy, dziennikarze (a później także mieszkańcy) dowiedzieli się, że Zielona Góra w tym roku przekazuje klubowi żużlowemu milion złotych. Kiedyś trzeba było wymyślać, że taka dotacja to jest na szkolenie młodzieży albo na promocję miasta poprzez sport... A dziś? Dziś nie trzeba. Pieniądze są na „bieżące wydatki” i już. Na co konkretnie? Na obóz w górach? Na rachunki za prąd? Na pensję działacza? Na oponę dla juniora? Na paliwo dla trenera? Na catering dla VIP-ów? Miło byłoby wiedzieć. Mam swoje zdanie na temat takich miejskich dotacji i uważam, że to nie najlepszy pomysł. Wspierać można na różne sposoby. Wiele razy słyszałem, że taki klub jest jak sprawnie działająca firma, jak profesjonalnie zarządzane przedsiębiorstwo... I nurtuje mnie pytanie, czy w takim razie po milionie nie powinny dostać też zakłady, które w kraju i za granicą kojarzą się nie dość, że dobrze, to jeszcze z naszym miastem. Nie tak dawno (żeby było zabawniej, to na stadionie żużlowym) od pewnego VIP-a usłyszałem: „Skąd jesteś? Z Zielonej Góry? A, to tam, gdzie jest firma X! Ja tam na żużlu się nie znam... No, ale tę firmę X to macie fest”. To co, zasłużyła na dotację czy nie?
Niektórzy znajomi tłumaczą mi: „Pamiętaj, że w tym roku wybory, dlatego milion poszedł w ruch”. To nie do końca tak, bo miasto wykładało na klub żużlowy (i nie tylko żużlowy) także w poprzednich latach. I prezydent wykonałby widowiskowy strzał w kolano, gdyby naraz okazało się, że dotacji nie ma. Pod wybory to grają panowie w Częstochowie - 3,5 mln zł dla Włókniarza (pod Jasną Górą łatwiej o cud) czy Rybniku - 2,2 mln zł na ROW. Spektakularny strzał w kolano padł zaś w Tarnowie - 31,2 tys. zł dla Unii.
Polecamy również:
Zobacz też: Najnowszy Magazyn Informacyjny GL (26.01.2018)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?