Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pod wybory to trzeba zagrać inaczej. Komentarz Szymona Kozicy

Szymon Kozica
Szymon Kozica
Szymon Kozica
Oglądaliście transmisję niedzielnych skoków narciarskich w Zakopanem? Ja raz po raz zerkałem spod powieki. W pewnym momencie na ekranie TVP 1 pojawił się, wyłowiony z tłumu kibiców, Jacek Kurski, szef Telewizji Polskiej.

To było tuż przed skokiem Kamila Stocha. Na obliczu prezesa malowało się napięcie, ale wprawne oko mogło dostrzec także szczyptę niepokoju i garść nadziei. I właśnie wtedy wszystko się posypało... Najpierw Stoch poleciał jak przedskoczek i wylądował na 38. miejscu, a na koniec Stefan Hula spadł nie tylko z pierwszej pozycji, jaką zajmował po pierwszej serii, ale też z podium. Czar prysł, twarzy szefa telewizji już chyba nie pokazali.

Zagaiłem na sportowo i przytrzymam się tej dziedziny, ale już w wydaniu lokalnym. W ubiegłym tygodniu, w świetle kamer i przy błysku fleszy, dziennikarze (a później także mieszkańcy) dowiedzieli się, że Zielona Góra w tym roku przekazuje klubowi żużlowemu milion złotych. Kiedyś trzeba było wymyślać, że taka dotacja to jest na szkolenie młodzieży albo na promocję miasta poprzez sport... A dziś? Dziś nie trzeba. Pieniądze są na „bieżące wydatki” i już. Na co konkretnie? Na obóz w górach? Na rachunki za prąd? Na pensję działacza? Na oponę dla juniora? Na paliwo dla trenera? Na catering dla VIP-ów? Miło byłoby wiedzieć. Mam swoje zdanie na temat takich miejskich dotacji i uważam, że to nie najlepszy pomysł. Wspierać można na różne sposoby. Wiele razy słyszałem, że taki klub jest jak sprawnie działająca firma, jak profesjonalnie zarządzane przedsiębiorstwo... I nurtuje mnie pytanie, czy w takim razie po milionie nie powinny dostać też zakłady, które w kraju i za granicą kojarzą się nie dość, że dobrze, to jeszcze z naszym miastem. Nie tak dawno (żeby było zabawniej, to na stadionie żużlowym) od pewnego VIP-a usłyszałem: „Skąd jesteś? Z Zielonej Góry? A, to tam, gdzie jest firma X! Ja tam na żużlu się nie znam... No, ale tę firmę X to macie fest”. To co, zasłużyła na dotację czy nie?

Niektórzy znajomi tłumaczą mi: „Pamiętaj, że w tym roku wybory, dlatego milion poszedł w ruch”. To nie do końca tak, bo miasto wykładało na klub żużlowy (i nie tylko żużlowy) także w poprzednich latach. I prezydent wykonałby widowiskowy strzał w kolano, gdyby naraz okazało się, że dotacji nie ma. Pod wybory to grają panowie w Częstochowie - 3,5 mln zł dla Włókniarza (pod Jasną Górą łatwiej o cud) czy Rybniku - 2,2 mln zł na ROW. Spektakularny strzał w kolano padł zaś w Tarnowie - 31,2 tys. zł dla Unii.

Polecamy również:

Kolejna grupa żołnierzy międzyrzecko-wędrzyńskiej brygady przygotowuje się do misji w Rumunii. Ostatnio przeszli sprawdzian z działań bojowych.W drugiej połowie br. żołnierze 17. Wielkopolskiej Brygady Zmechanizowanej wyjadą na pół roku do Rumunii. Kolejna zmianę Polskiego Kontyngentu Wojskowego wystawi 1. batalion piechoty zmotoryzowanej Ziemi Rzeszowskiej. Zanim pododdział wyjedzie na Bałkany, musi przejść szereg specjalistycznych szkoleń i egzaminów. Pierwszym z nich był sprawdzian na poziomie drużyny. Pierwszy etap przygotowań skupia się głównie na sprawdzeniu wyszkolenia każdego żołnierza, a następnie działania drużyny. Jego finałem są zawody użyteczno-bojowe, czyli tzw. certyfikacja. Ich celem jest sprawdzenie przygotowania żołnierzy do działań bojowych oraz umiejętności kierowania zespołem przez dowódców drużyn. Zawody użyteczno-bojowe obejmowały osiem zadań bojowych, które drużyna wykonał na tzw. pętli taktycznej. - Siłą pododdziału jest jego najsłabsze ogniwo, dlatego tak ważne jest współdziałanie całego zespołu. Ocenie podległo wyszkolenie całej drużyny. Nie chodzi o pokazanie swojego indywidualizmu, czyli kto jest najlepszy, tylko tego że drużyna jest gotowa wykonać każde postawione przed nią zadanie – zaznaczył dowódca kompanii kapitan Przemysław Beczek. Każda drużyna rozpoczynała od rozkładania i składania broni na czas. Najgorszy indywidualny wynik  żołnierza uznawany był za czas całej drużyny. Co jeśli ktoś popełnił jakiś błąd? Cała drużyna dostawała dodatkowe zadanie taktyczne. Na kolejnym punkcie kontrolnym pododdział wykonał strzelanie sytuacyjne. Musiał wycofać się pod ostrzałem przeciwnika. Po wycofaniu drużyna kontynuowała patrol. W wyniku ataku grup dywersyjnych, jeden z żołnierzy został ranny. Koledzy musieli ewakuować go i opatrzyć rany, a następnie wezwać śmigłowiec medyczny. Było to trzecie zadanie sprawdzające drużynę. - Pierwsze zadania realizowane były w niedużych odległościach na strzelnicy. Kolejne punkty były oddalone od siebie nawet o trzy kilometry – dodaje kierownik zajęć kapitan Beczek. Po wykonaniu marszu drużyna musiała ustawić grupę min, tak aby opóźnić działanie przeciwnika. Gdy zadanie zostało zakończone, żołnierze oddalili się na kolejny punkt zaznaczony na mapie. - Przemieszczenie pomiędzy punktami kontrolnymi odbywało się na czas, za co drużyny również otrzymywały punkty. Czasy były na tyle wyśrubowane, że często tempo marszu wymuszało na szkolonych bieg – informuje instruktor na punkcie nauczania porucznik Józef Niedźwiecki. Gdy drużyna dotarła na piąty punkt rozległa się komenda „maski w pogotowie, maski włóż”. Żołnierze mieli tylko dziewięć sekund na wykonanie rozkazu. Kilkaset metrów dalej znajdował się szósty punkt kontrolny, czyli tor napalmowy. Forsowanie płonących przeszkód wymagało współdziałania całej drużyny. Niektóre obiekty były tak dobrane, aby egzaminowani pokonywali je zespołowo. Na kolejnym punkcie żołnierze wykrywali i rozpoznawali sprzęt armii innych państw. Ostatnie zadanie polegało na programowaniu i nawiązaniu łączności przez radiostacje, będące na wyposażeniu pododdziału zmotoryzowanego.Certyfikacja drużyn, czyli sprawdzenie stopnia wyszkolenia pododdziału to zaledwie pierwszy  etap przygotowań do misji. Jak podkreśla kapitan Beczek, ten etap jest równie ważny, jak następne.  W kolejnych fazach sprawdzeniu poddane zostaną plutony, kompania oraz cały kontyngent. Po potwierdzeniu gotowości do realizowania zadań operacyjnych i szkoleniowych w Rumunii, Polski Kontyngent Wojskowy będzie mógł przystąpić do objęcia dyżuru w ramach III zmiany dostosowanej Wysuniętej Obecności NATO.oprac. (dab)ZOBACZ RÓWNIEŻ: Ćwiczenia Czarnej Dywizji na Białej Górze. Żołnierze musieli pokonać rzekę

Przez ogień i dym. Żołnierze szykują się do wyjazdu na Bałka...

Jeżdżąc po polskich drogach zdarza nam się spotykać znaki drogowe, które są w stanie wyprowadzić w pole nawet najlepszych kierowców. Nic dziwnego. Absurdy drogowe od zawsze cieszą oko internautów i są zmorą dla miłośników czterech i dwóch kółek. Nie uwierzycie na jakie absurdy możecie się natknąć przemierzając polskie drogi.Zobacz również: Kilometry niepotrzebnych barierek. Absurd z winy nieścisłości w przepisachOgromna asteroida 2002 AJ129 uderzy w Ziemię? Czeka nas koniec świata?Ogromna asteroida 2002 AJ129 uderzy w Ziemię? Czeka nas koniec świata?

Mamy jeździć po takich drogach? Łatwo możemy stracić koło i....

Zobacz też: Najnowszy Magazyn Informacyjny GL (26.01.2018)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska