Podróże podrożały. Ludzie się obawiają, że nie wystarczy im pieniędzy na wakacje

- Szczęka nam opadła jak usłyszałyśmy, że za tę samą wycieczkę musiałybyśmy zapłacić aż 1.500 zł. Nie stać nas - mówią.

Rok wcześniej ofertę wykupiły we wrocławskim biurze podróży. Właściciel ma własny autokar, znany był z tego, że organizuje tanie wyjazdy na Węgry. Ale podniósł ceny. - Musiałem - tłumaczy się rozczarowanym klientom.

We wszystkich biurach podróży, do których telefonowaliśmy, także przyznano, że - niestety - wczasy zagraniczne podrożały.

- To przez dopłaty kursowe - tłumaczy nam pani w Grand Tour w Głogowie. - To znaczy w związku z niekorzystną zmianą kursu walut. Obliczamy, że ceny wycieczek wzrosły od 600 nawet do 1.000 zł na osobę. To sporo. Ale i tak mieliśmy zainteresowanie wycieczkami do czasu, kiedy obowiązywały promocje rzędu nawet 40 proc. Ci którzy wykupili, to nie stracili. Jak rabaty się skończyły, to raptem i zainteresowanie spadło.

W biurze Travel AG w Głogowie zaobserwowano, że jest coraz mniej chętnych na wczasy za granicą. Bo drogie w porównaniu z zeszłym rokiem.

- Odnotowaliśmy mniejsze niż rok temu zainteresowanie ofertą first minute - czyli na długo przed terminem wyjazdu. Być może ci, którzy zawsze jeżdżą, czekają jeszcze na tańszą ofertę w ostatniej chwili - zastanawia się pani w tym biurze. - Widać jednak, że ludzie boją się, czy do wakacji utrzymają pracę. Wolą więc na razie nie planować wczasów.

Tutaj informują nas, że średnio ceny wzrosły o 200 - 250 zł. Dla rodziny, która chce się gdzieś wybrać, to jest dużo.

Na przykład dwutygodniowa wycieczka do Włoch, z wypoczynkiem i zwiedzaniem, kosztuje już około 3 tys. zł od osoby. I jeszcze trzeba mieć pieniądze na zwiedzanie.

Zatelefonowaliśmy do Juventuru w Zielonej Górze, firmy, która zawsze była znana z tanich ofert. Poprosiliśmy o wyszukanie wyjazdu w lipcu za 1.200 zł od osoby, bo na więcej nas nie stać.

- Mamy tydzień w Grecji, ale od 3 marca cena o 100 zł poszła w górę. Jeśli jednak zapłaci pani całą kwotę do końca marca, to wyjdzie na to samo. 10- dniowy pobyt, w hotelu, z wyżywieniem, będzie kosztował 1.299 zł. Ale dojazd autokarem. Tanio, lecz to jest ten jeden minus.

Opcja bez wyżywienia kosztuje 999 zł. Jednak też trzeba by zapłacić do końca miesiąca. Po chwili jednak okazuje się, że w lipcu już takich wczasów nie ma. Pierwszy termin 6 sierpnia. No chyba, że zdecydujemy się na apartament zamiast hotelu...

- Uważam, że w dzisiejszych czasach takie ceny jak proponujemy są wyjątkowo korzystne. Nikt takich tanich wczasów nie ma - zachwala pani. - U nas nic nie podrożało. Od dziesięciu lat jeździmy do tej samej miejscowości, mamy swój autokar i cen nie zmieniamy. Jedyny minus to dojazd autokarem. Jednak samolotem wyszłoby znacznie drożej.

Skoro zagraniczny wyjazd podrożał, to może można zorganizować tanie wczasy w Polsce, nad morzem? Zatelefonowaliśmy do biura Beata w Gorzowie.

Tam pracownica rozwiała nasze nadzieje. - Szacujemy, że wczasy w Polsce podrożały średnio o 15 proc. Może w związku z kryzysem, może przez to, że benzyna podrożała.

Na przykład siedmiodniowy turnus w Dziwnówku, w lipcu, kosztuje 880 zł. Czternastodniowy kosztuje już 1.500 zł.