To miała być najważniejsza decyzja w tym sezonie. Trybunał Arbitrażowy mógł nie tylko zweryfikować wyniki ostatnich dwóch Grad Prix w Australii i Malezji, ale diametralnie zmienić aktualny układsił. Dające ogromną, bo ponad półsekundową przewagę na okrążeniu podwójne dyfuzory, z których korzystają Brawn GP, Toyota i Williams, okazały się jednak zgodne z regulaminem.
Trybunał poparł sędziów
Już na początku sezonu feralne części wzbudzały wielkie kontrowersje. Pomagające w odpowiedni sposób przepuszczać powietrze pod bolidem, powodując lepszy docisk i łatwiejsze prowadzenie, spędzały sen z powiek reszcie zespołów. Dlatego Ferrari, McLaren-Mercedes, BMW Sauber i Red Bull zdecydowały się zakwestionować ich legalność już przed pierwszym wyścigiem w Melbourne. Sędziowie, podobnie jak tydzień później w Kuala Lumpur, protest odrzucili, a ten trafił do Trybunału Apelacyjnego, który wczoraj wydał jednoznaczną decyzję - podwójne dyfuzory są legalne.
- Szanujemy inne drużyny, ale bardzo cieszymy się z decyzji Trybunału, który potwierdził nasze przekonanie o legalności części montowanych w naszych bolidach - powiedział szef stajni Brawn GP Ross Brawn. - Z ogromną dokładnością przestudiowaliśmy wszystkie przepisy i byliśmy pewni, że nasze dyfuzory z nimi nie kolidują - dorzucił właściciel Toyoty Tadashi Yamashina.
Na zmiany trzeba czasu
Co to oznacza dla ekip, które ich nie mają? Spore kłopoty i prawdopodobne odłożenie myśli o tytule dla swojego zawodnika i samego zespołu przynajmniej o rok. Mimo że wszystkie teamy już od dawna pracują nad przerobieniem własnych dyfuzorów, nie jest to takie łatwe.
- Muszę przyznać, że nie jestem w stanie określić w jakim momencie teraz się znajdujemy i kiedy będzie możliwe użycie nowych rozwiązań. Tu nie chodzi tylko o rozwój dyfuzorów, ale o cały system aerodynamiczny bolidu, więc wymaga to ogromnej pracy i sporo czasu - wyjaśnił szef BMW Sauber Mario Theissen.
W podobnym tonie wypowiedział się kierowca Renault, dwukrotny mistrz świata Fernando Alonso: - Nie można tak po prostu wmontować sobie w bolidy tych dyfuzorów. To musi wiązać się z przebudową całego samochodu, a to trwa miesiącami.
Jedno jest pewne. Przed Grand Prix Hiszpanii nikt nie zdąży z wprowadzeniem nowinek. Większość zrobi to zapewne jeszcze później. A to przynajmniej dwie kolejne rundy (Chiny i Bahrajn), w których zawodnicy tych teamów będą się ścigać, startując z góry na przegranej pozycji.
Kubica i tak się odnajdzie
Robert Kubica to jednak pewien fenomen. Nie dość, że nie ma podwójnego dyfuzora, to jeszcze nie korzysta z KERS-u. Ale że potrafi walczyć z posiadającymi mocniejsze bolidy rywalami, udowodnił nie raz. W poprzednim sezonie otarł się o podium w "generalce", mając za rywali Lewisa Hamiltona z McLarena, Felipe Massę i Kimiego Raikkonena z Ferrari - teamów, które wówczas były poza zasięgiem.
Dziś są co najwyżej w drugiej lidze, a ekstraklasowcy to jeźdźcy Brawn GP, jak zwycięzca obu tegorocznych Grand Prix Jenson Button, czy kolega z teamu Rubens Barichello. Ale nasz as pokazał, że Polak potrafi i mało brakowało, a w Australii dobrałby się na ostatnich okrążeniach do skóry samemu triumfatorowi. Tak więc Kubica, mimo pechowego początku, powinien odnaleźć się nawet w obecnej stawce. A gdy dostanie KERS i słynne podwójne dyfuzory? Czekam na to z niecierpliwością...
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?