Gorzowska policja prowadziła w niedzielę, 13 listopada, pościg za kierowcą mitsubishi, który nie zatrzymał się do kontroli. Okazało się, że 27-latek miał przy sobie dopalacze. Chciał przechytrzyć policjantów, zgasił światła w aucie i... roztrzaskał się o płot.
Policjanci chcieli zatrzymać mitsubishi carismę do kontroli na ul. Błotnej w Gorzowie. Kierowca zignorował jednak polecenia policjantów zaczął uciekać. Ruszył pościg. Mitsubishi kierowało się w stronę Chwalęcic. - W pewnym momencie kierowca chciał przechytrzyć policjantów i zgasił światła w samochodzie. Wkrótce wypadł z drogi i uderzył w płot jedne z posesji - mówi Marcin Maludy, rzecznik prasowy lubuskiej policji.
Mitsubishi ścięło płot i później uderzyło jeszcze w drzewo. - Kierowca z obrażeniami został odwieziony do szpitala - mówi M. Maludy. Wiadomo, że 27-latek był trzeźwy. Znaleziono jednak przy nim dopalacze. Policjanci nie wykluczają więc, że mężczyzna był pod ich wpływem. Jakby tego było mało, 27-latek nie miał prawa jazdy. Z roztrzaskanego auta został wyciągnięty przez policjantów.