Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Politolog z UMK w Toruniu: - Zjednoczona Prawica nadal na czele sondaży mimo trudnych sytuacji

Grażyna Rakowicz
Nie spotkałem się z takimi badaniami, które by jednoznacznie odpowiedziały liczbowo na pytanie, na ile dany sondaż wpłynął na zmianę decyzji wyborców. Natomiast to że wpływa - jest faktem - mówi w rozmowie z „Gazetą Pomorską” dr Patryk Tomaszewski, politolog z UMK w Toruniu.
Nie spotkałem się z takimi badaniami, które by jednoznacznie odpowiedziały liczbowo na pytanie, na ile dany sondaż wpłynął na zmianę decyzji wyborców. Natomiast to że wpływa - jest faktem - mówi w rozmowie z „Gazetą Pomorską” dr Patryk Tomaszewski, politolog z UMK w Toruniu. Jacek Smarz
Politycy oczywiście grają na emocjach, które wynikają z tych sondaży. Jeżeli jakieś ugrupowanie goni inne, to wtedy możemy spodziewać się większej mobilizacji przez nich. Takie zachowanie nazywamy potocznie „pompowaniem elektoratu”. Z kolei wśród wyborców ugrupowań, które mają dużą przewagę, występuje czasami takie ich „ospanie” - mówi w rozmowie z „Gazetą Pomorską” dr Patryk Tomaszewski, politolog z UMK w Toruniu.

Z badań Instytutu Badań Pollster wynika, że gdyby wybory odbywały się w tę niedzielę, to ZP otrzymałaby 34,45 proc. głosów, KO – 29,69 proc., Polska 2050 – 12,25 proc., Lewica – 9,36 proc., PSL – 6,20 proc., a Konfederacja – 5,62 proc. Jakie wnioski?
To, że mimo takich trudnych sytuacji jak Odra, agresja Rosji na Ukrainę, inflacja, Komisja Europejska, Zjednoczona Prawica nadal jest na czele sondaży. To świadczy o tym, że jednak bardzo duża część Polaków ją popiera. Z dobrym wynikiem jest też Koalicja Obywatelska, ale – mimo, że Zjednoczona Prawica rządzi już drugą kadencję, to nadal ją goni i ciągle nie może przekroczyć w sondażach tych 30 proc. W przypadku Polski 2050 widać wyraźnie, że gdy jej lider jest bardziej aktywny, to i rośnie ten słupek poparcia dla ugrupowania, co teraz się stało. Podobnie jest z Lewicą. Sondaż wskazał lepsze miejsce PSL-u, to także wynika z większej aktywności jego lidera choćby w kwestii rolnictwa. Za to spadło poparcie Konfederacji - jest słabo widoczna i troszkę wewnętrznie pokłócona.

W tych sondażach słupki poparcia dla tego samego ugrupowania czasem wyraźnie się różnią. Z czego to wynika?
Na przykład z metodologii. W praktyce stosuje się głównie badania telefoniczne, są one kierowane do wyborców z mniejszych miasteczek, którzy mają jeszcze aparaty stacjonarne. Którzy często nie pracują. Z kolei metoda CAWI, czyli badanie ankietowe online, jest zwykle kierowana do osób młodych, z wyższym wykształceniem. Jest też długotrwała metoda ankietowa, czyli „face to face”. Stosuje się także badania mieszane – to tzw. triangulacja, czyli połączenie tych telefonicznych z ankietowymi. Takie zlecają najczęściej duże telewizje, domy mediowe, bo badania te przedstawiają też pewne tendencje na politycznym rynku. Różnica w tych sondażach wynosi do 5 proc. punktów procentowych.

Błąd statystyczny bierze się stąd, że respondenci trochę oszukują, nie podają swojej rzeczywistej opinii. Poza tym ich nastawienie do zadawanych pytań zależy od dnia. Jeżeli na przykład wydarzy się w nim coś, co jest komentowane negatywnie i pokazuje w takim złym świetle daną partię, to wtedy niektórzy z ankietowanych nie przyznają się do tego, że zagłosują na to ugrupowanie. I odwrotnie, jeśli w danym dniu mówi się o danej partii pozytywnie, to respondenci wskazują, że jak najbardziej będą na nią głosować.

Która z tych metod, według pana jest najbardziej skuteczna?
Najbardziej skuteczną jest oczywiście metoda „face to face”, czyli ankieter w terenie, który bezpośrednio dociera do określonej grupy respondentów. Oczywiście nie mogą być oni spod sklepu czy z targowiska, bo wówczas sondaż byłby skierowany jedynie do specyficznej grupy odbiorców i badania byłyby niewiarygodne. „Face to face” są najdroższe, dlatego też najczęściej sondaże przeprowadza się drogą telefoniczną. A najrzadziej przez Internet, bo w tym badaniu występuje najwyższy błąd próby - respondenci wypełniają czasem te ankiety trochę na oślep i do końca nie przemyślą, jaką dać odpowiedź.

A jak do tych badań sondażowych podchodzą politycy?
Politycy oczywiście grają na emocjach, które wynikają z tych sondaży. Jeżeli jakieś ugrupowanie goni inne i jest między nimi różnica 2 punktów procentowych, to wtedy możemy spodziewać się większej mobilizacji elektoratu przez tych polityków, bo ugrupowanie „jest już blisko czołówki”. A jak się wszyscy postarają, to za chwilę tę czołówkę przegoni... Takie zachowanie nazywamy potocznie „pompowaniem elektoratu”. Z kolei wśród wyborców ugrupowań, które mają dużą przewagę, występuje czasami takie ich „ospanie”, bo uważają, że i tak ono wygra - niezależnie od tego, czy pójdą głosować, czy też nie. Teraz coraz częściej się zdarza, że i w tym przypadku jednak politycy nie osiadają na laurach i mocno motywują swój elektorat. Takim przykładem jest PiS, który działa intensywnie także w wakacje.

Ale jest i tak, że gdy sondaż jest dla polityków korzystny, to się na niego powołują. Jeśli nie – to go dyskredytują, mówiąc, że i tak wybory wszystko zweryfikują…
Ja bym to wytłumaczył psychologią. Jak uczeń dostaje w szkole piątkę, to mówi, że się świetnie przygotował. A gdy dwójkę, to tłumaczy ją choćby tym, że nie tylko on ją dostał. To przykład na to, że chętnie jest wykorzystywane to, co jest dla nas korzystne. A to co niekorzystne staramy się odrzucić, zdezawuować. Co nie znaczy, że politycy wtedy o tym nie myślą. Nawet zdziwiłbym się, gdyby się tym nie przejmowali, ale nie jest im łatwo powiedzieć wyborcom – trudno, jestem już przegrany i nie wydobędę się z tego dołka.

To na ile sondaże faktycznie wpływają na decyzje wyborców?
Nie spotkałem się z takimi badaniami, które by jednoznacznie odpowiedziały liczbowo na pytanie, na ile dany sondaż wpłynął na zmianę decyzji wyborców. Natomiast to że wpływa - jest faktem. Rozpatrzmy taką sytuację: jedna partia jest pod progiem wyborczym, a druga tuż nad nim – tu może zdarzyć się tak, że z tych dwóch możliwości wyborca wybierze taką, która może mniej odpowiada jego preferencjom, ale daje pewność, że jego głos się nie zmarnuje. Większy przepływ elektoratu odnotowujemy też w ugrupowaniach cieszących się mniejszym poparciem, a mających podobne postulaty wyborcze. Ugrupowania duże o podobnym programie mają bardziej stabilny elektorat. Natomiast w tych bardzo mocno zideologizowanych - o jednoznacznym programie - przepływu elektoratu praktycznie nie ma.

A propos sondaży, niedawno KO zamieściła informację, że do sejmiku woj. kujawsko-pomorskiego wygrywa z 14 mandatami. Z czego takie poparcie może wynikać?
W Kujawsko-Pomorskiem faktycznie przewagę sondażową ma KO. Moim zdaniem, jest to związane z Piotrem Całbeckim, marszałkiem województwa, który raczej jest postrzegany jako samorządowiec, a nie polityk. Moim zdaniem jest to jest jeden z głównych argumentów wyniku tego sondażu. Oczywiście może się tu jeszcze wiele zmienić, bo jeżeli chodzi o sejmik, to podobnie jak w wyborach parlamentarnych, dużo zależy od prowadzonej kampanii, ale i samych samorządowców. Także od sytuacji, jaka przed wyborami będzie, bo ona też wpływa na nastroje elektoratu.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Politolog z UMK w Toruniu: - Zjednoczona Prawica nadal na czele sondaży mimo trudnych sytuacji - Gazeta Pomorska

Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska