Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polscy szczypiorniści grają z Francją o pierwsze miejsce w grupie

Artur Matyszczyk

Dziś o 20.30 mecz z Francją o pierwsze miejsce w grupie II fazy zasadniczej. - Nie ma co kalkulować, trzeba robić swoje. Nie ważne z kim zagramy o finał - zapewnia Bogdan Wenta.

W półfinałach mistrzostw Europy spotkają się na krzyż: zwycięzca gr. I z drugim zespołem gr. II i na odwrót. W "polskiej" grupie sytuacja jest dosyć klarowna. Polacy już są pewni awansu. Francuzi mogą go stracić, jeśli przegrają z nami, a Hiszpania pokona Słowenię.
O wiele bardziej zagmatwana jest grupa I. Tam szansę na awans mają jeszcze cztery drużyny! Chorwacja, żeby wyjść z pierwszej lokaty musi zdobyć dwa punkty z Danią. Może się jednak zdarzyć i tak, że główny kandydat do złotego medalu wypadnie poza najlepszą czwórkę - jeśli zwyciężą Duńczycy, a Islandia pokona Norwegię. Niewykluczony jest jednak i inny wariant. Norwegowie w przypadku wysokiej wygranej też mogą wskoczyć do walki o medale. Uff! Najbardziej prawdopodobny scenariusz widzę taki: Chorwacja triumfuje w meczu i grupie, Islandia bije Norwegów i zajmuje drugie miejsce. Tak czy inaczej - Wenta ma rację - nie ma co kalkulować, trzeba robić swoje i nie dać się Francuzom. Bo jeśli Chorwaci zwyciężą, to lepiej ich ominąć na drodze do finału. A jeśli nie - to już obojętne czy zagramy w półfinale z Islandią, Danią czy Norwegią.

Drużyny z północnej części kontynentu nam leżą. W przeciwieństwie do technicznych Chorwatów. Ivano Balicz i spółka leją nas regularnie. Ostatnio na wielkiej imprezie dostaliśmy od nich baty w półfinale zeszłorocznych mistrzostw świata. Południowcy są szybcy, nieprzewidywalni, prezentują urozmaicony atak kombinacyjny. W obronie nierzadko zdarza im się postawa nie fair. Używają łokci, prowokują, bywa, że specjalnie rzucają bramkarzowi w twarz. Nie lubimy z nimi grać. Natomiast Duńczyków, Norwegów i Islandczyków mamy już na rozkładzie pokonanych ekip.

Tych pierwszych dwa razy wgnietliśmy w parkiet na wspomnianych mistrzostwach w 2009 r. Pokonaliśmy ich także w półfinale tej samej imprezy dwa lata wcześniej, po dwóch dogrywkach. Można by nawet rzec, że ziomkowie Gangu Olsena mają kompleks biało-czerwonych. Norwegów z kolei pokonaliśmy pamiętnym rzutem Artura Siódmiaka w ostatnich sekundach. Jedno jest pewne - w decydującej fazie mistrzostw ogromne znaczenie ma psychika i morale. Pod tym względem nasi mają nad Wikingami zdecydowaną przewagę.

I jeszcze jedna ważna rzecz. Wspomniane wyżej trzy ekipy preferują płaską obronę, czyli taką, jaką wystawia Wenta. Nam to odpowiada. Przy spłaszczeniu defensywy robi się miejsce dla Karola Bieleckiego. Michał Jurecki dostaje szanse do ulubionej gry na kontakcie. Przy markowaniu rzutów z drugiej linii, więcej swobody na kole ma także Bartosz Jurecki. Właśnie gra tego ostatniego może mieć kluczowe znaczenie dla rozwoju sytuacji. Gdy nasz obrotowy gra dobry mecz, zazwyczaj schodzimy z parkietu z podniesionym czołem.

Podsumowując, ja jestem dobrej myśli. Po pierwsze - mamy na tych mistrzostwach bezdyskusyjnie najlepszego bramkarza. Sławomir Szmal ma bezkonkurencyjne statystyki. Poza tym to zawodnik o niesamowitym wyczuciu. Na austriackiej imprezie po raz kolejny potwierdził, że na wyżyny umiejętności wznosi się wtedy, gdy ekipa tego najbardziej potrzebuje. Tak, jak chociażby w krytycznym momencie drugiej połowy z Czechami. Po drugie - mamy najlepszych rezerwowych. Bielecki, Marcin Lijewski, Tomasz Rosiński, Patryk Kuchczyński (zakładając, że on, a nie Mariusz Jurasik siedzi na ławce), a nawet Daniel Żółtak wychodziliby na parkiet w pierwszym składzie zdecydowanej większości ekip na tych mistrzostwach. Wreszcie nikt na świecie nie broni tak dobrze systemem 6 - 0 jak nasi. No i na koniec, być może najważniejszy fakt - to na naszej ławce siedzi Wenta. Prawdziwy mag szczypiorniaka, człowiek, który udowodnił, że ma do piłki ręcznej szósty zmysł. Ile to już razy końcówki meczów wyglądały dokładnie tak, jak on przewidział! Prorok, czy co? Oby, bo przecież to on powiedział: - Kiedy, jeśli nie teraz? Tak, panowie, teraz! Po złoto!

BOGDAN WENTA
trener Polaków
- Nigdy dotąd nie byliśmy w tak komfortowej sytuacji. Przychodzą Francuzi, poklepują i mówią, że powinniśmy zagrać całą "16", że chyba trochę czas odpocząć. Przychodzą Hiszpanie, gratulują świetnej postawy i życzą dalszych sukcesów. To oczywiście wszystko w żartach. Z Francją nie będziemy kalkulować i choć mamy zapewniony awans, ich też będziemy chcieli pokonać
Skomentuj
Które miejsce zajmie Polska w trwających mistrzostwa Europy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska