Fabian z najstarszą swoją siostrą
(fot. Fot. Paweł Janczaruk)
- W niedzielę Fabian skończył 16 miesięcy - mówi jego mama, Katarzyna Waszkowiak trzymając chłopca na ręce. Oprócz niego w dwupokojowym mieszkaniu Waszkowiaków są jeszcze jego cztery siostry. Od 16-letniej Pauliny, przez 11-letnią Olę, 10-letnią Sandrę, po ośmioletnią Wiktorię. - I niech pan patrzy, każda zdrowa, a na Fabiana spadło takie nieszczęście.
Dziecko urodziło się w sulechowskim szpitalu w nocy. Już rankiem trafiło na obserwację.
- Po dwóch tygodniach rozpoznano wrodzoną wadę płuc - opowiada pani Katarzyna. - Po dwóch kolejnych tygodniach maluch trafił do szpitala zielonogórskiego, gdzie nadal leczono go na płuca. Potem przyjechał do domu, a stąd trafił do szpitala w Nowej Soli, gdzie stwierdzono nowotwór złośliwy.
Był to nerwiak zarodkowy wrodzony typu neuroblastemia śródpiersia. Od razu, 29 września o 3.00 w nocy, samolotem przewieziono Fabiana do Centrum Zdrowia Dziecka. Z jednym procentem szans na przeżycie...
Lecz na tym nie koniec nieszczęść. W czasie gdy chłopczyk przebywał w domu mama stwierdziła, iż nie rośnie mu prawe oczko. Zgłosiła się do lekarza rodzinnego po skierowanie do okulisty w Zielonej Górze. Okazało się, iż wystąpił tu tzw. zespół Hornera, też typ nowotworu. W efekcie chłopiec przemieszkał w CZD 11 miesięcy. W tym czasie przeszedł 12 chemioterapii. 4 marca miał operację, wycięto mu nowotwór z płuc. Kontrola stanu zdrowia w ostatnich czterech miesiącach wykazała stan dziecka dobry. Lecz ile to potrwa?
- Opisuję to tak: w płucach Fabianka osiedlił się rak-matka - mówi K. Waszkowiak. - A ten cały Horner był rakową "nitką" z płuc do oka. Potem okazało się jeszcze, że Fabian ma guza węzłów chłonnych, guza na głowie, a pewnego razu po kąpieli zauważyłam trzecie jąderko. Była to przepuklina nowotworowa. Rak zaatakował całe ciałko dziecka.
Dlatego aż się nie chce wierzyć - patrząc na radosnego chłopca, że siedzi w nim taki zabójca. Fabian w czasie rozmowy cały czas bawi się z siostrami. Gra na instrumentach, przemieszcza się po dywanie, choć nic nie mówi. Na twarzy ma zniewalający uśmiech. Śmieje się do sióstr, do mamy, do reportera "GL".
- Nasz problem polega na braku finansów na... życie - wskazuje K. Waszkowiak. - Jesteśmy liczną, siedmioosobową rodziną. Mieszkamy w dwóch pokojach.
Waszkowiakowie zapisali się do Fundacji "Nasze Dzieci" przy klinice onkologii CZD w Warszawie. Tam powstało konto małego Fabiana. Fundacja pomaga w leczeniu i w sprawach okołoleczniczych.
- Zbieram rachunki za wydatki na synka - mówi mama dziecka. - Jeśli grosz jest na koncie, to możemy oczekiwać pomocy z fundacji, ale dziś tam nic nie ma - rozkłada ręce. Jedynym żywicielem licznej rodziny jest mąż, pracujący na budowie.
Pani Katarzyna chodzi więc po firmach, rozdaje ulotki ze zdjęciem synka. Liczy na pomoc. Niedawno dostała z opieki społecznej 152 zł i 48 groszy...
- Na wszystkie badania muszę jeździć do Warszawy, a pociąg kosztuje - wylicza gospodyni. - Teraz pękł nam kaloryfer, nie ma na opał.
Możesz pomóc Fabianowi
Wpłaty na rzecz chorego dziecka można kierować na konto: Fundacja "Nasze Dzieci", bank PKO S.A. o. Warszawa nr konta: 76 1240 1109 1111 0010 1163 7630, koniecznie z dopiskiem "dla Fabiana Waszkowiaka"
***
Jeśli chcesz w jakiś materialny sposób pomóc rodzinie Waszkowiaków skontaktuj się z naszą redakcją, tel. 0 68 324 88 37.
Razem jest cała rodzina, brak tylko taty
(fot. fot. Paweł Janczaruk)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?