Od kilku dni gabinet ministra skarbu Andrzeja Chronowskiego okupuje poseł Gabriel Janowski, protestujący przeciwko wyprzedaży polskich cukrowni zagranicznym firmom. Na początku towarzyszyło mu kilku rolników, ale wynieśli ich policjanci i ostał się tylko poseł. Nie do wyniesienia, bo z immunitetem.
Janowski skarżył się, że oficjalną drogą nie może dostać nic do jedzenia. To ograniczanie moich praw twierdził. Żalił się też, że z gabinetu został zabrany m.in. telewizor.
Wczoraj w Ministerstwie Skarbu rolniczy związkowcy mieli rozmawiać z wiceministrem m.in. o Pakcie dla wsi i prywatyzacji cukrowni. Do budynku nie wpuszczono jednak przedstawicieli Samoobrony i rolniczej Solidarności, którzy trzy dni wcześniej okupowali gabinet ministra. Pewnie wiceminister, nauczony doświadczeniem szefa, nie chciał ryzykować przejściowej utraty fotela. I trudno mu się dziwić.
Okupacja rządowych korytarzy i gabinetów jest już stałym elementem polskiego folkloru politycznego. O ile jednak taką partyzantkę można wybaczyć pielęgniarkom, o tyle zabarykadowany poseł jest groteskowy. Zamarzyło mu się liberum
veto"
Jeszcze kilka takich akcji, a spotkania władzy z niezadowolonymi obywatelami będą organizowane tylko na neutralnym gruncie, np. w kawiarni na Nowym Świecie lub w poczekalni Dworca Centralnego. Bo trudno przecież fundować ministrom po dwa gabinety: roboczy i gościnny. Ten drugi koniecznie z wygodną kanapą, lodówką i telewizorem.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?