W czwartek 82-letnia Teresa Smerda, która mieszka na drugim piętrze, około 13.00 wyszła odwiedzić sąsiadów. W tym samym czasie na dachy krzątali się robotnicy, którzy mieli udrożnić zapchane rynny. Trzeba było je ogrzać, by odetkać. Wracającą do domu panią Teresę przywitały kłęby dymu. Buchnęły prosto w twarz, kiedy tylko otworzyła drzwi. Kobieta zaalarmowała sąsiadów, a niedługo później pojawiali się strażacy.
Pożar szybko ugaszono. Mogłoby się wydawać, że to już koniec problemu. Niestety, nie. Bo co ma zrobić lokatorka, kiedy na dworze minusowe temperatury? Co z kolei z mieszkańcami pierwszego piętra, którzy zostali bez prądu, z zalanym lokalem?
Więcej informacji na ten temat znajdziecie w poniedziałkowym (21 stycznia) papierowym wydaniu "Gazety Lubuskiej".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?