- Siedziałam w pokoju i pisałam pismo - denerwuje się Grażyna Paluchowicz, współwłaścicielka domu. - Usłyszałam dziwne trzaskanie. Gdy wyszłam do kuchni, palił się już dach. Zaczęłam krzyczeć i wzywać pomocy. Nie byłam w stanie przypomnieć sobie numeru alarmowego do straży pożarnej.
Mimo szybkiego przyjazdu strażaków, drewniany dach palił się jak zapałka. Jęzory ognia strzelały w niebo. Strażacy ugasili pożar strychu i dachu, ale zalaniu uległo mieszkanie kobiety. - Będę teraz siedziała bez prądu, gazu i ogrzewania - mówi z żalem pani Grażyna.
Prawdopodobna przyczyną pożaru była nieszczelność w przewodzie kominowym. W części domu zajmowanej przez kobietę nie było gazu, ani centralnego ogrzewania. Dogrzewała się prądem i paląc w kuchennym piecu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?