- Traktat Lizboński jest zmianą jakościową - stwierdził Lech Kaczyński tuż przed złożeniem podpisu. - Unia pozostaje związkiem suwerennych państw. I niech tak zostanie. To odpowiada dzisiejszej, realnej sytuacji w Europie. Tego stanu rzeczy nie da się zmienić. Jednak wspólpraca będzie coraz ściślejsza. I jestem pewien, że ten eksperyment sie uda.
Co to jest Traktat Lizboński? Traktat z Lizbony zmienia Traktat o Unii Europejskiej i Traktat ustanawiający Wspólnotę Europejską; i okreslany jest jako traktat reformujący. Został podpisany 13 grudnia 2007 roku w Lizbonie. Dokument ustanawia kilka nowych stanowisk, które mają usprawnić funkcjonowanie Unii i zwiększyć jej znaczenie na arenie międzynarodowej.
Jak podaje TVN24 Traktat Lizboński zakłada m.in. wprowadzenie stanowiska przewodniczącego Unii Europejskiej z 2,5-roczną kadencją oraz unijnego przedstawiciela do spraw zagranicznych, zmniejszenie do 18 członków Komisji Europejskiej (od 2014 roku) oraz ujednolicenie osobowości prawnej UE. Dokument po raz pierwszy reguluje też sposób wychodzenia z Unii Europejskiej państwa, które postanowiłoby ją opuścić. Usprawnieniu Wspólnoty ma też służyć zastąpienie zasady jednomyślności w Radzie Unii, czyli zniesienie prawa weta pojedynczych państw w ponad 40 sprawach. Jednak weto utrzymano w tak zasadniczych kwestiach jak zmiany w traktatach, poszerzenie Wspólnoty, polityka zagraniczna i obronna, zabezpieczenie socjalne, podatki i kultura.
Unia nie będzie superpaństwem. Żeby nie tworzyć wrażenia, że Unia staje się superpaństwem, w nowym traktacie nie pojawia się wzmianka o hymnie ani o fladze UE. Natomiast znajdą się zapisy o solidarności energetycznej, o które dopominały się zwłaszcza Polska i Litwa. Traktat zawiera też listę wartości, na których opiera się Unia, a także jej celów i kompetencji. Nie zapomniano przy tym ani o "poszanowaniu tożsamości narodowej", ani o solidarności. Powstrzymując się od precyzowania, o jakie religie chodzi, nawiązano w przepisanej z eurokonstytucji preambule do "kulturalnego, religijnego i humanistycznego dziedzictwa Europy".
Najwięcej kontrowersji w Polsce wzbudziły zapisy dotyczące sposobu podejmowania decyzji w Radzie Unii. W burzliwych negocjacjach w czerwcu w Brukseli przywódcy doszli do skomplikowanego porozumienia. Zakłada ono, że do 1 listopada 2014 r. obowiązuje dotychczasowy "system nicejski": Polska i Hiszpania mają po 27 głosów, Niemcy, Francja, Włochy i Wielka Brytania po 29. Następna w kolejności Holandia 13.
Od 1 listopada 2014 r. wchodzi w życie system podwójnej większości: liczba głosów każdego państwa równać się będzie liczbie ludności, a progi przy podejmowaniu decyzji wynoszą: 55 proc. państw (nie mniej niż 15) oraz 65 proc. ludności Unii Europejskiej. Ale przez pierwsze trzy lata, do 31 marca 2017 r., każde państwo może zażądać, żeby głosowanie odbyło się zgodnie z zasadami nicejskimi.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?