Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prof. Władysław Korcz miał zawsze swoje zdanie

Leszek Kalinowski
Prof. Władysław Korcz pozostawił po sobie 270 publikacji, w tym 30 książkowych m.in. Dzieje Lwowa. Zmarł nagle w wieku 84 lat 8 lipca 1997 roku. Pochowany został na zielonogórskiej nekropoli obok żony Heleny – nauczycielki historii, zmarłej w 1988 r. W drugą rocznicę śmierci przed budynkiem Muzeum Ziemi Lubuskiej została umieszczona tablica z brązu poświęcona jego pamięci. Od kilku też lat jedno z rond w mieście nosi jego imię.
Prof. Władysław Korcz pozostawił po sobie 270 publikacji, w tym 30 książkowych m.in. Dzieje Lwowa. Zmarł nagle w wieku 84 lat 8 lipca 1997 roku. Pochowany został na zielonogórskiej nekropoli obok żony Heleny – nauczycielki historii, zmarłej w 1988 r. W drugą rocznicę śmierci przed budynkiem Muzeum Ziemi Lubuskiej została umieszczona tablica z brązu poświęcona jego pamięci. Od kilku też lat jedno z rond w mieście nosi jego imię. Czesław Łuniewicz - Archiwum rodzinne
Dla jednych był bohaterem wojennym, dla drugich pierwszym magistrem w Zielonej Górze, współtwórcą środowiska naukowego. - A dla nas był kochającym, łagodnym tatą - wspominają dzieci prof. Władysława Korcza.

- Mamo, a kim był ten pan? Chyba jakiś ważny. Bo ma nawet swoje rondo - mówi mały chłopiec, przechodząc obok ronda u zbiegu ulic al. Wojska Polskiego i Prostej.
- Profesor Władysław Korcz to był naukowiec - odpowiada krótko mama.
Nie chce rozwijać tematu, czy może nic więcej nie wie? Warto więc do tworzonego razem z Czytelnikami Albumu Zielonogórskiego dołączyć kartę, przybliżającą postać tak zasłużonego dla miasta profesora Korcza.
Można go było spotkać nie tylko na uczelni, ale także i w naszej redakcji. Bo żył historią tego miasta, regionu. Nie tylko publikował naukowe prace, opracowywał przewodniki po szlakach, które najpierw sam przeszedł. Był też zapalonym szachistą. Choć czasy były trudne, miał swoje zdanie. Nie chciał fałszować historii, przez co nie miał lekko u ówczesnej władzy.
Władysław Korcz urodził się 4 stycznia 1913 r w Samborze (woj. Lwów ). Był piątym, najmłodszym dzieckiem. Podobnie jak starsze rodzeństwo ukończył seminarium nauczycielskie w Samborze. Po zdaniu matury w 1932 r. i odsłużeniu wojska w podchorążówce we Lwowie rozpoczął studia na Wolnej Wszechnicy w Warszawie. Niestety wybuch II wojny światowej i późniejsze aresztowanie przez NKWD uniemożliwiło mu ukończenie tych studiów. Został wywieziony do łagrów na Uralu.
Tak pisał we wspomnieniach: 24 grudnia 1945 roku olbrzymia kolumna więźniów, pod gęstą eskortą wielu konwojentów przemaszerowała ulicami Lwowa w kierunku dworca kolejowego (...). Rozpoczęło się życie w wagonie, który był podzielony poziomo. Na górze pospolici bandyci zmieszani z więźniami politycznymi. Na dole brać akowska. Na środku wagonu stała wbita w podłogę, kwadratowa, drewniana rura, mająca wszystkim służyć za ubikację" (...). Goście z piętra szybko zeszli na dół. Zaczęło się zdzieranie z nas swetrów, rękawic, butów.
Pod dwóch tygodniach wyczerpującej podróży - mordęgi, odgryglowano wrota wagonu. (...) W łagrze zakwaterowano nas w lodowatym, podpiwniczonym baraku. Zaczęto nas pędzić do katorżniczej pracy przy wyrębie (...). Podczas pracy przy maszynie wskutek nieostrożności noże strugarki obcięły mi koniuszek palca wskazującego. (...) Wraz z nadejściem lata życie stało się znośniejsze. Nadal chodziłem do pracy i nadal w każdej wolnej chwili czytałem..."
- Mama w tym czasie pisała pisma, gdzie się tylko dało. By ojca zwolnili - wspomina Jadwiga Korcz-Dziadosz.
- Dopiero w 1948 roku, na fali zwolnień Polaków z łagrów sowieckich ojcu udało się wrócić do Polski - dodaje Władysław Korcz, junior.
A rodzina Korczów z Samobora przeniosła się w tym czasie na Ziemie Zachodnie.
- Jechaliśmy na Zachód, wysiedliśmy w zupełnie nieznanej Zielonej Górze. I tak jak w Samborze poszliśmy z dworca na prawo, na ul. Dąbrowskiego. Mieszkamy tam do dziś - mówi J. Korcz-Dziadosz. - Któregoś dnia mama dowiedziała się, że zwolnieni z łagrów wracają przez Brześć. Przy najbliższej okazji pojechała na drugi koniec Polski i na ścianie korytarza wewnątrz budynku, w którym zwolnieni z czeluści przechodzili kwarantannę, wśród wielu innych kartek z adresami umieściła swoją. Że teraz mieszkamy w Zielonej Górze, przy Dąbrowskiego.
I tak W. Korcz odnalazł rodzinę. Postanowił, że będzie kontynuował studia i zakończył je w 1951 r. uzyskaniem stopnia magistra nauk historycznych na Uniwersytecie Wrocławskim. W latach 1952-55 pracował w wydziale Kultury Wojewódzkiej Rady Narodowej w Zielonej Górze, a także przystąpił do pisania pracy doktorskiej..
Równocześnie rozpoczął badania nad historią regionu lubuskiego. Wygłosił wiele odczytów organizowanych przez Towarzystwo Wiedzy Powszechnej.
Dopiero po 1956 roku znalazł zatrudnienie jako nauczyciel historii w szkołach zielonogórskich. Dawni jego uczniowie wspominają go jako niezwykłego pedagoga, pełnego pasji, umiejącego pięknie mówić, ale i uważnie słuchać.
Od 1958 r. pracował jako starszy asystent w uruchomionej w Zielonej Górze Stacji Naukowej Polskiego Towarzystwa Historycznego. W 1967 r. przeniósł się do Muzeum Okręgowego, gdzie pracował jako kustosz działu historycznego.
W 1969 r. obronił pracę doktorską na UAM w Poznaniu, a w 1971 r. został wykładowcą w Wyższej Szkole Nauczycielskiej, przekształconej w 1973 r. w Wyższą Szkołę Pedagogiczną, gdzie pracował do końca 1981 r. W 1980 r. uzyskał stopień docenta habilitowanego.
Jak wspomina rodzina profesora - podczas stanu wojennego został zmuszony do przejścia na wcześniejszą emeryturę. Było to represją za ogromne zaangażowanie podczas Festiwalu Solidarności i wykłady na temat tzw. białych plam w historii. W sercach i pamięci słuchaczy żyje nadal jako niezależny, odważny, bezkompromisowy, o ogromnej wiedzy wykładowca. Po przejściu na emeryturę kontynuował, poza uczelnią, pracę naukową i publicystyczną. Pozostawił po sobie wiele książek, publikacji, przewodników turystycznych. Wynikiem pasji szachowych W. Korcza była książka "Akiba Rubinstein", poświęcona wybitnemu szachiście.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska