–Pilnowaliśmy mamy non stop. Baliśmy się o nią, bo była chora, miała zaniki pamięci, bywało, że gdy zauważyła otwarte drzwi, uciekała i nie pamiętała co robiła chwilę wcześniej - mówi pani Mira. - Mama mieszkała w Kadłubii od 60 lat, a wydawało jej się, że nadal mieszka w świętokrzyskim, ze swoimi rodzicami, choć ci dawno nie żyją.
Domownicy widzieli ostatni raz Jadwigę Zalewską w środę ok. 16.00. Wystarczyła chwila nieuwagi, by opuściła rodzinny dom. Wyszła w samym szlafroku i kapciach. -U nas to normalne, sąsiadki chodzą do siebie na kawę w kapciach, może dlatego nikt nie zareagował - dodaje M.Galuba. Leżałam wtedy chora w łóżku, mama wykorzystała moment, chwilę wcześniej rozmawiała z synową, pytała o mnie. Mama była zła, że zamykamy te drzwi, mówiła , że ją ograniczamy, ale i tak nam kiedyś ucieknie.
W dniu zaginięcia kobietę widzieli robotnicy pracujący na budowie. A, że nie są to miejscowi, nie zwrócili uwagi. Ktoś inny widział ją idącą w stronę Żar.
Więcej przeczytasz w poniedziałek (7 listopada) w internetowym wydaniu plus.gazetalubuska.pl
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?