Zakończenie jakże trudnego i pełnego perturbacji sezonu 2015 w wykonaniu SPAR Falubazu Zielona Góra pewnie jeszcze na długo stanie się przedmiotem wspomnień, dyskusji i dywagacji sympatyków "czarnego sportu". Na usta cisną się różne określenia i domysły. Zwykły pech, ale też fatum, a nawet jakaś klątwa, to tylko niektóre z nich. Faktycznie, ogrom kontuzji, problemy pozasportowe i jeszcze ten fatalny wypadek Darcy'ego Warda, akurat w ostatnim biegu, kiedy wynik meczu i końcowa lokata zespołu była już rozstrzygnięta.
- Doszło do niego z winy samego Australijczyka. Ta szarżą była niepotrzebna. Mówimy o ostatnim biegu, który decydował właściwie o niczym - ocenił były żużlowiec, Dariusz Michalak, który doskonale rozumie, w jakiej sytuacji znalazł teraz "Kangur". 46-latek sam uległ poważnej kontuzji na torze, w 1988 roku. Od tamtej pory porusza się na wózku inwalidzkim. - Po takich wypadku życie człowieka zmienia się całkowicie, o sto procent. Trzeba dostosować się do całkiem odmiennego otoczenia i inaczej podchodzić do dalszego funkcjonowania. Należy zapomnieć o tym, co było wcześniej, w tym przypadku o żużlu. Tego już raczej nie będzie - tłumaczył Michalak.
Z kolei gorzowianin Krzysztof Cegielski przekonuje, że cofając się do 2003 roku i swojego wypadku w Szwecji, nie dostaje nagle "gęsiej skórki". Nie mówi też o jakichś traumatycznych przeżyciach. - Nie wiem, czy ja jestem dobrym przykładem. Jakoś zbyt optymistycznie to wszystko opowiadam - zastanawiał się wychowanek Stali...
Więcej przeczytasz w sobotnio-niedzielnym, 29-30 sierpnia papierowym wydaniu "Gazety Lubuskiej"
Przeczytaj też: #DarcyWalcz. Walcz tak jak na torze!
Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
