Na dodatek mnóstwo kotów z sąsiedniej posesji grasuje po piwnicach i roznosi pchły. - Nie pamiętam, żeby ktokolwiek ktoś zajmował się naszym podwórkiem - mówi Agnieszka Siuczyńska.
- Kiedy pada deszcz, woda stoi i zalewa całe podwórko, bo kraty kanalizacji są pozatykane. Teren jest nierówny, pełno kamieni, dzieci się tylko potykają. Kiedyś chciałam powyrywać trawę w jednym końcu podwórka i nasypać żwirek, żeby dzieci miały się gdzie bawić, to sąsiedzi na mnie naskoczyli.
Na podwórku stoi zdewastowany garaż z blachy, w który już od dawna nie parkuje samochód. Mieszkanka narzeka, że zardzewiała blacha jest zniszczona i dzieci mogą się pokaleczyć. - Jest tu obskurnie, ale nikogo to nie interesuje, wszyscy narzekają i czekają, żeby administracja coś zmieniła - dodaje Siuczyńska.
Seria pozostała
Na to samo podwórko wychodzą tyły innej posesji przy ul. Podchorążych. - Mnie to za bardzo nie przeszkadza - mówi Grażyna Kozłowska. - Zresztą mieszkam tu od pół wieku i nic się nie zmieniło.
Nawet seria z karabinu maszynowego z ostatniej wojny do dziś pozostała na ścianie budynku. Kiedyś jakaś kobieta sprzątała podwórko, teraz nikt się tym nie zajmuje. Dobrze, że chociaż gruz wywieźli, który pozostał po remoncie mieszkań.
- Ktoś w sąsiedniej posesji hoduje dziesiątki kotów, które cały czas włażą do piwnic. Jakiś czas temu w kamienicy pojawiły się pchły. Sanepid miał robić dezynfekcję, a straż miejska miała wyłapać koty, nic z tego nie wyszło - denerwuje się A. Siuczyńska.
Nie możemy zmusić
- Jeżeli chodzi o dezynfekcję budynku, to wspólnota powinna zwrócić się do firmy specjalistycznej, która to wykona - radzi Piotr Bogusławski, dyrektor żarskiego sanepidu. - Jeżeli istnieje jakikolwiek problem zdrowotny, a zarządca nie reaguje, to wówczas sanepid może zbadać sprawę.
- Sytuacja jest złożona, bo mieszkania sprzedawane są lokatorom po obrysie budynków - wyjaśnia Piotr Pisarski, kierownik Zakładu Wspólnot Mieszkaniowych. - Oznacza to, że podwórko w tej i innych kamienicach, nadal pozostaje własnością miasta.
A miasto, tak samo jak nasza firma, nie ma pieniędzy na utrzymywanie tych terenów. A ponadto decyzja o jakiejkolwiek zmianie musi być wspólna wszystkich mieszkańców kamienicy. Wystarczy, że jeden z nich nie wyraża zgody i sprawa jest niemożliwa do przeprowadzenia. A zmusić nikogo nie możemy - dodaje kierownik.
- Kotów nie będziemy wyłapywać. Możemy je jedynie wysterylizować, oczywiście, jeżeli mieszkańcy przyniosą nam zwierzęta - zaznacza Kazimierz Bar, kierownik schroniska dla zwierząt.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?