MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Pszczew: Rekordowa łopata zamiast borowików

Dariusz Brożek 095 742 16 83 [email protected]
- Wszyscy zazdroszczą mi tego trofeum. Zawieszę je nad łóżkiem, albo zrobię z niego wieszak - mówi Kamil Płotka z Borowego Młyna.
- Wszyscy zazdroszczą mi tego trofeum. Zawieszę je nad łóżkiem, albo zrobię z niego wieszak - mówi Kamil Płotka z Borowego Młyna. fot. Dariusz Brożek
Olbrzymie poroże daniela znalazł podczas grzybobrania Kamil Płotka. Nawet doświadczeni myśliwi są zaskoczeni rozmiarami jego trofeum.

Przed kilkoma dniami chłopiec wybrał się na grzyby. Daleko do lasu nie miał, bo mieszka w Borowym Młynie - w samym sercu Pszczewskiego Parku Krajobrazowego.

Zaledwie kilkadziesiąt metrów od domu zauważył wystającą spod igliwią dziwna gałąź. - To było olbrzymie poroże. Ale tylko lewe. Byłem przekonany, że zgubił je łoś - mówi rezolutny dziewięciolatek.

Poroże ma 75 cm. długości i 35 cm. szerokości. I przypomina rogi łosi. Problem w tym, że na tych terenach ostatniego łosia widziano w XIX w. Tajemnicę wyjaśnił sąsiad Kamila dr Stefan Feder, który jest prezesem koła łowieckiego Gon.

- Zgubił je daniel. W naszej gwarze takie poroże nazywamy łopatami. I rzeczywiście przypomina rogi łosia - mówi myśliwy.

Dobrze im przy Obrze

Wiosną daniele - podobnie jak jelenie i łosie - zrzucają poroże. Niekiedy tracą je w walce, lub łamią na pniach drzew.

Później odrasta im jednak nowe rogi. Z każdym rokiem są coraz większe i mocniejsze, dlatego na podstawie ich rozmiarów doświadczeni myśliwi potrafią określić wiek zwierzaka. - Ten musi mieć z osiem lat. Jeszcze nie widziałem tak dużego poroża daniela. I choć ćwierć życia spędziłem na polowaniach, to nie znalazłem takiego rekordowego okazu - zaznacza prof. Feder.

W lutym 2007 r. myśliwi z koła Gon wypuścili koło Borowego Młyna kilkanaście danieli. To dar Adama Smorawińskiego, który jest prezesem okręgowej rady łowieckiej w Poznaniu i hoduje daniele w Lewicach pod Międzychodem. Później myśliwi dokupili kilka sztuk, które dołączyły do stada żerującego wzdłuż Obry między Polickim, Borowym Młynem i Rybojadami.

- Mają tutaj wyśmienite warunki, czyli mokradła łąki i lasy - zaznacza Jarosław Szałata z koła Gon.

Zmora kierowców

Daniele to nowy gatunek w lasach lubusko-wielkopolskiego pogranicza. Cieszą leśników i myśliwych, są jednak zmorą kierowców.

- Jadąc do Trzciela czy Międzyrzecza często mijam daniele stojące na poboczach dróg. Nie boją się ludzi, ani samochodów i nigdy nie wiadomo, kiedy wyskoczą na jezdnię prosto pod maskę auta - skarży się jeden z pszczewiaków.

Zdaniem J. Szałaty, daniele powoli dziczeją i stają się coraz bardziej płochliwe. - Zaczynają się bać ludzi, omijają więc ich siedliska i drogi. Niemniej jednak trzeba uważać jadąc przez las. Zwłaszcza, że w naszych lasach oprócz danieli jest sporo jeleni, saren i dzików - ostrzega.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska