MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Radni wpływają na wszystko. Jak ich oceniasz?

Eugeniusz Kurzawa, Tomasz Rusek
Joanna Napierała mieszka w Zbąszyniu, a pracuje "za miedzą”, czyli Zbąszynku, gdzie często zdarza się jej bywać na posiedzeniach rady miejskiej. Radnych bardzo chwali.
Joanna Napierała mieszka w Zbąszyniu, a pracuje "za miedzą”, czyli Zbąszynku, gdzie często zdarza się jej bywać na posiedzeniach rady miejskiej. Radnych bardzo chwali. fot. Paweł Janczaruk
Joanna Napierała mieszka w Zbąszyniu, a pracuje "za miedzą", czyli Zbąszynku, gdzie często zdarza się jej bywać na posiedzeniach rady miejskiej. - Zbąszyneccy radni naprawdę dobrze reprezentują mieszkańców - mówi.

- Widzę, że radni są uczuleni na wszelkie problemy społeczne, bardzo dociekliwi i co ważne, potrafią ze sobą współpracować niezależnie od opcji, jaką reprezentują - twierdzi Joanna Napierała.

Pamiętacie hasło reklamowe mówiące, że ,,ryba wpływa na wszystko''? Na wszystko mniej lub bardziej bezpośrednio wpływa też samorząd lokalny. Od radnych zależy cena wody, stan dróg, a nawet opinia o mieście czy wsi.

Czym się różni Deszczno od Lubiszyna?

Obie gminy leżą koło Gorzowa, mają podobną liczbę mieszkańców. Ale wizerunki zupełnie inne. Pierwsza ma opinię prężnej, przyciągającej gorzowian reklamami taniej ziemi pod domki jednorodzinne i organizującej wielkie imprezy (zlot tirów, Święto Kurczaka).

Druga...? Hmmm, o drugiej słychać tylko przy okazji kolejnych, żenujących sporów radnych z wójtem z procentami w tle. Na forum internetowym "GL" trwa obrzucanie się błotem, które niestety może stać się antymarką gminy.

Na tym przykładzie widać wyraźnie, jak startując z takiej samej pozycji wizerunkowo można pójść w górę albo okupować dno. Zależy, czy rada z włodarzem potrafi się porozumieć i czy obie strony mają pomysł, jak urządzić swoją małą ojczyznę.

Gminy się sprawdzają

Dziś, po 20 latach samorządności, możemy powiedzieć: ze wszystkich struktur i instytucji społecznych, to samorządy miast i gmin najmocniej wpływają na życie mieszkańców.

To w gminie (na mocy ustawy jest nią również miasto) zapadają decyzje dla ludzi podstawowe: że buduje się kanalizację i wodociąg, naprawia drogi (choć tutaj sprawa się komplikuje, bo w danym terenie mogą występować nawet trzej, czterej różni właściciele szlaków), ustanawia lokalne podatki. Ta ostatnia sprawa budzi bardzo często zamieszanie, a nawet jest powodem konfliktów.

Oczekiwania są jednak większe. Gdy na forum www.gazetalubuska.pl pada dobra opinia o burmistrzu Ignacym Odważnym albo o radnych Sulechowa, od razu są głosy, że co z tego, iż jest... (tu wymienia się sukces: rewitalizacja starówki, remont zboru, biblioteki, budowa mieszkań socjalnych, basenu), skoro nie tworzą miejsc pracy. jarząbek pisze: - Psy szczekają, inwestorów nie ma, lebioda przy ul. Rozwojowej rośnie dalej.

Gorzów leczy zęby

Choć ściąganie inwestorów nie jest zadanie samorządów gminnych, to i tak o tym myślą. Efekt? W Babimoście bezrobocie na końcu zeszłego roku kręciło się koło 2 proc., podobnie w sąsiednim Zbąszynku. Coraz więcej samorządów walczy o pieniądze unijne, bo wiedzą, że w ten sposób mogą załatwić sprawy mieszkańców ,,za cudze'' fundusze, swoje wydając na inne rzeczy.

Gorzów zdobył m.in. ponad 1 mln zł na leczenie zębów 18 tys. uczniów. Taki projekt nie udał się nikomu w Polsce. - Wiemy, że nie tylko drogi i mosty są ważne - mówi gorzowski spec od unijnej kasy Jacek Jeremicz. Świetnie rozumie to też Witnica. Radni Witnicy zgodzili się na zaciągnięcie kredytów, bo do unijnych pieniędzy trzeba dołożyć swoje). Zaryzykowali, bo teraz zadłużenie gminy dojdzie do ostatecznych 60 proc. w stosunku do budżetu.

Podobnego porozumienia nie widać w Gorzowie. Na pożyczkę (85 mln zł) rada zgodę dała, ale na powołanie spółki inwestycyjnej, która miała zająć się wielkimi inwestycjami (nowy magistrat, centrum sportowe przy ul. Mironickiej), już nie. Bo w północnej stolicy Lubuskiego współpraca rady i prezydenta przypomina pole minowe. Nigdy nie wiadomo, czy po trzech krokach do przodu nie wybuchnie mina i nie będzie trzeba robić dziesięciu do tyłu.

W Zielonej Górze też nie bywa lepiej, jeśli w radzie miasta jest okazja do waśni, to można zakładać, iż na pewno wybuchną. Pretekst nieważny. Być może jest tak, bo w obu dużych ośrodkach województwa rady są o wiele bardziej upolitycznione niż w gminach. Radni działają jak im każą partie, mniej licząc się w wyborcami. "Na dole" ludzie dogadują się lepiej. I ten model jest bliżej prawdziwej samorządności.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska