Reakcja łańcuchowa

Mijają dwa tygodnie od zaprzysiężenia Marka Asta na posła, a ciągle nie ma nowego wojewody lubuskiego. Oficjalnie kandydatury są dwie: obecnego wicewojewody Ireneusza Madeja z Gorzowa i Wojciecha Perczaka, szefa Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa w Zielonej Górze. Nieoficjalnie słychać, że krajowe władze PiS dość mają rywalizacji między obiema stolicami i myślą o powołaniu wojewody spoza naszego regionu.

Reakcja łańcuchowa

Decyzja ma zapaść lada dzień. Poseł Ast mówi, że obaj kandydaci mają równe szanse. Na powołanie wojewody lubuski PiS czeka z niecierpliwością, bo od tego zależy, kto kogo wytypuje na prezydenta Gorzowa i Zielonej Góry. Jeśli na fotelu wojewody zasiądzie Madej, w wyborczej walce o stanowisko w Zielonej Górze partia postawi na Perczaka. Gdy Perczak będzie wojewodą, Madej może wystartować na prezydenta Gorzowa. Tyle że się do tego nie kwapi, bo woli być wicewojewodą. Jeśli nie on, to kto?
Partia może sięgnąć po senator Elżbietę Rafalską. Ale obecna wiceminister pracy już powiedziała, że nie chce kandydować i zdania nie zmienia. Choć w starciu z obecnym prezydentem Tadeuszem Jędrzejczakiem miałaby największe szanse. Gorzowskie władze PiS mówią tajemniczo o świetnym kandydacie, ale nie chcą zdradzić jego nazwiska. Niewykluczone, że chodzi o Janusza Dreczkę, kiedyś dyrektora wydziału w urzędzie wojewódzkim, niedawno - doradcę premiera Kazimierza Marcinkiewicza.

Trzy kandydatury

Jeżeli na wojewodę premier powoła Perczaka, pisowskim kandydatem na prezydenta Zielonej Góry będzie prawdopodobnie Kazimierz Łatwiński, doradca wojewody. - Pracowity, sumienny - zachwala poseł Jerzy Materna. - Ale póki nie ma wojewody, nie możemy nic zrobić. Stoimy w miejscu.