Kilka miesięcy temu, niespodziewanie aresztowano znanego pierwszoligowego sędziego, po nim działacza i byłego arbitra, następnie kolejnego sędziego, wreszcie byłego prezesa. Pierwsza trójka miała za 100 tys. zł ustawić dwa mecze, a prezesowi postawiono zarzut kupowania spotkań.
Rewelacje Dziurowicza
Po fali aresztowań w ,,Gazecie Wyborczej" ukazał się wywiad z Piotrem Dziurowiczem, byłym prezesem GKS-u Katowice, który opowiedział ze szczegółami, jak kupował mecze. Podał kwoty, wystawił ludzi, którzy płacili i kasowali. W centrali się zagotowało. Szefostwo PZPN-u czuło się jak bokser po kilku trafieniach. Działacze albo twierdzili, że sprawa dotyczy kilku "czarnych owiec" i potępiali Dziurowicza za "mówienie bzdur", albo przyznawali, że coś jest na rzeczy i "trzeba podjąć odpowiednie działania".
Prezes Michał Listkiewicz miotał się "od ściany, do ściany". Szef naszego futbolu z jednej strony wiedział, że Dziurowicz mówi prawdę, a z drugiej bał się radykalnych działań, które zagrażałyby jego pozycji. Bo co to za prezes, który pozwala, by powstało takie bagno? Jedynym efektem burzy, było powołanie komisji etyki pod przewodnictwem Jana Tomaszewskiego, do niedawna nieprzejednanego wroga Listkiewicza.
Pozorne ruchy centrali miały dowieść, że coś się jednak robi. Kilku klubom odjęto na staracie punkty, a zawodników, których objęło śledztwo prokuratorskie, zawieszono. Zrobiono to jednak tak, by za bardzo nie bolało. Zespoły dostały czas na odwołanie i grają na razie bez minusów, zaś piłkarzy szybko odwieszono. Temat korupcji miał wrócić w grudniu, podczas nadzwyczajnego zjazdu PZPN-u.
Silni i coraz lepsi
Póki co, wszyscy zajęli się eliminacjami do mistrzostw świata, a radość z awansu zagłuszyła pytania o korupcję. Potwierdził to niedawny zjazd. Dziurowicza, który rzucił pierwszy kamień, wyeliminowano stosując kruczki prawne. Podczas obrad dominował hurraoptymizm. - Jesteśmy silni i coraz lepsi. Walczymy skutecznie z patologią. Winnych karzemy - mówiono. Domagających się dyskusji na temat, dla którego zjazd zarządzono, spychano na margines. Wreszcie wszyscy rozjechali się do domów, w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku.
Tylko cena wzrosła
Czy rzeczywiście jest już tak dobrze? Wyłapano sprzedajnych sędziów, prezesów-łapowników i piłkarzy ustalających wynik poza boiskiem? Wątpię. Uważam, że szansa, jaką było ujawnienie kilku mechanizmów korupcji (oczywiście nie wszystkich) przez Dziurowicza, została stracona. Oszuści, po chwilowej panice, znów podnoszą głowy. - Taplamy się w takim samym błotku jak kiedyś - powiedział mi pewien stary działacz, umoczony w niejeden przekręt. - Tylko cena wzrosła.
Niestety, chyba miał rację.
Więcej przeczytasz w papierowym wydaniu "GL"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?