Punkt znajduje się w szopie przy ul. Sikorskiego, w podwórku za hurtownią Nilago, 200 m od katedry, 300 m od Urzędu Miasta.
Nawet włos z głowy
4 października w publikacji ,,Skup na dziko'' napisaliśmy, że przez dwa lata nikt się nie zainteresował, dlaczego w środku wielkiego miasta taki koszmarny i uciążliwy biznes w ogóle działa. Urzędnicy ochrony środowiska i nadzoru budowlanego przyznawali, że nic o nim nie wiedzieli, a poza tym jest ich za mało, aby wszystko kontrolować.
Gdy w końcu latem tego roku skup odwiedzili, przekonali się, że nie ma on żadnych pozwoleń na taką działalność. Ponieważ szefowie skupu w takiej sytuacji sami go zamknęli, nawet włos im z głowy nie spadł. Urzędnicy przyznali, że nie mogą ich ukarać, bo takie jest prawo.
Firmowa żonglerka
Zezwolenie prezydenta Gorzowa na prowadzenie w centrum miasta skupu złomu, dostała w marcu 2003 r. firma Tompol z Tomaszowa Mazowieckiego. Po ośmiu miesiącach wycofała się z interesu i straciła pozwolenie. Spokój był na krótko, bo w lutym 2004 r. na podstawie kolejnej decyzji prezydenta, punkt skupu ruszył pod szyldem firmy Tomskrab. Założyli ją ludzie z Tompolu, ale wytrzymali w biznesie tylko do maja 2004 r. Wtedy w szopie przy ul. Sikorskiego znowu pojawił się Tompol i to on właśnie, przez nikogo nie niepokojony, przez ponad dwa lata prowadził skup na dziko.
Inspektor nie ma czasu
- Teraz skup wznowił Tomskrab, który ma ważne pozwolenie prezydenta do lutego 2014 r. Dlatego nie możemy mu zakazać działalności - wyjaśnia Beata Jackowiak z wydziału ochrony środowiska Urzędu Miasta.
Poinformowała o otwarciu skupu powiatowego inspektora nadzoru budowlanego, aby sprawdził, czy nie narusza on prawa budowlanego. Inspektor Adam Migdalczyk w piątek powtórzył to, co powiedział nam w październiku, gdy dowiedział się od nas o nielegalnym skupie.
- Coś takiego nie ma prawa działać w środku miasta. Nie występowali o pozwolenie i nigdy nie dostaną mojej zgody - zapewnia z naciskiem.
Ale na razie nie ma czasu aby punkt sprawdzić, bo jak przyznaje, nie wyrabia się z kontrolami. - Pójdę za kilka dni, bo teraz muszę kontrolować wielkie markety - twierdzi. Dzwoniliśmy w piątek kilka razy do Tompolu, ale za każdym razem słyszeliśmy w słuchawce, że ,,abonent czasowo niedostępny''.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?