Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rodzice są od wychowywania swoich pociech, ale zadaniem dziadków jest rozpieszczanie

Małgorzata Trzcionkowska 68 377 02 20 [email protected]
Renata i Zbigniew Banaszakowie z wnuczką Hanią.
Renata i Zbigniew Banaszakowie z wnuczką Hanią. archiwum rodzinne R. i Z. Banaszaków
- Moja wnusia Hania ma już ponad rok - opowiada Renata Banaszak z Żagania. - Jej pojawienie się na świecie było wielkim szczęściem.

Czy Hania jest Państwa pierwszą wnuczką?

Renata Banaszak: Tak, gdy się urodziła miałam 54 lata. Nasze dzieci są już dorosłe, pozakładały własne rodziny i wyjechały z Żagania. Muszę powiedzieć, że wraz z mężem trochę się rozleniwiliśmy. Po pracy wracaliśmy do domu. Sprzątanie i gotowanie było łatwe i szybkie, bo tylko dla nas dwojga. W wolnym czasie czytaliśmy i oglądaliśmy telewizję. Hania zupełnie zmieniła nasze życie. Przynajmniej wówczas, gdy przyjeżdża ze swoimi rodzicami. Trzeba było sobie przypomnieć, jak to jest, gdy w domu jest dziecko. Że trzeba wciąż się nim zajmować, rozmawiać i nosić na rękach.

Czy jest inaczej, niż w czasach, gdy Państwa dzieci były małe?

Zdecydowanie. Rodzice są zabiegani, mają mnóstwo spraw na głowie i są bardziej wymagający wobec swoich dzieci. Za to dziadkowie mogą je rozpieszczać bez żadnych wyrzutów sumienia. Oczywiście w granicach ustalonych przez rodziców. W czasach, gdy dzieci były małe żyło się trudniej. Nie było pampersów, tylko terowe pieluchy, które trzeba było prać, nie było błyskawicznych kaszek, czy słoiczków. Takie rarytasy były dostępne tylko w Pewexie. Ludzie też żyli inaczej. Musieli poświęcić na codzienne czynności znacznie więcej czasu. Kiedyś często się niepokoiliśmy, co będzie dalej. Dzisiaj, jako dziadkowie jesteśmy zupełnie spokojni i możemy się skupić tylko nad każdym dniem z naszą kochaną wnusią Hanią.

Czy córka nie jest troszkę zazdrosna, że teraz już nie ona jest Państwa oczkiem w głowie?

Nadal jest naszym oczkiem w głowie, ale już w inny sposób, niż gdy była dzieckiem. Jest dorosłą kobietą i matką. Gdy do nas przyjeżdża, bez żadnych obaw, praktycznie od urodzenia powierza nam opiekę nad Hanią. To dla nas wielka przyjemność. Mogę powiedzieć, że jako kobieta nie czuję się "babcią". Wręcz przeciwnie, obecność wnuczki mnie odmładza. Aż się rozpływam, gdy podchodzi do mnie i wyciąga rączki, bo chce, żeby ją podnieść. A waży już 10 kg, więc jest co dźwigać. Czasami aż bolą ręce, ale przyjmuję to jako okazję do ćwiczenia. Za to domeną dziadka jest chodzenie z małą na spacery.

Jak często widują Państwo wnuczkę?

Przeciętnie co miesiąc. Ale bardzo za nią tęsknimy. Gdy rozmawiam z córką przez telefon, słyszę jej gaworzenie. Wielką radość sprawia mi, gdy powie "baba".

Co czeka Was w przyszłości?

Teraz cieszymy się każdym dniem i każdą chwilą spędzona z Hanią. A w przyszłości spodziewamy się kolejnych wnuków. Mamy syna, który również planuje powiększenie rodziny, zaś rodzice małej z pewnością będą chcieli, aby miała rodzeństwo. Bardzo się cieszymy, gdy nasz dom zapełnia się dziećmi i ich rodzinami, które chętnie nas odwiedzają. Nie czujemy się przez to starzy, nadal mamy własne zainteresowania, ale mamy poczucie spełnienia, które daje wiele szczęścia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska