Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rosjanie mają porządnie zrobiony sprzęt

Marcin Łada 0 68 324 88 14 [email protected]
Oleg Wołochow ma 46 lat. Były zawodnik (1981-93), a obecnie trener Turbiny Bałakowo. Trzykrotny finalista MŚ juniorów, srebrny medalista mistrzostw ZSRR młodzieżowców (1982 i 1984) i brązowy wśród seniorów (1991). Reprezentant Rosji w eliminacjach DMŚ (1993). Przez jeden sezon reprezentował barwy Kolejarza Opole.
Oleg Wołochow ma 46 lat. Były zawodnik (1981-93), a obecnie trener Turbiny Bałakowo. Trzykrotny finalista MŚ juniorów, srebrny medalista mistrzostw ZSRR młodzieżowców (1982 i 1984) i brązowy wśród seniorów (1991). Reprezentant Rosji w eliminacjach DMŚ (1993). Przez jeden sezon reprezentował barwy Kolejarza Opole. fot. Tomasz Gawałkiewicz
Rozmowa z Olegiem Wołochowem, menedżerem reprezentacji Rosji.

- Oglądaliśmy półfinał w Vojens i zastanawialiśmy się: skąd ci Rosjanie mają takie silniki? Od początku trzymaliście się w czołówce.
- Wszyscy startują w polskich ligach i mają porządnie przygotowany sprzęt. W półfinale bardzo chcieli dobrze pojechać i dlatego udało się awansować.

- Udało się, choć arbiter trochę was skrzywdził, kiedy wykluczył Grigorija Łagutę po kolizji z Nickim Pedersenem. Jak pan ocenia tę sytuację?
- Myślę podobnie. Łaguta jechał z przodu, a Nicki ostro wpadł między niego i bandę. Nie powinien tego robić. Trudno uznać to za bezpieczne. Przecież miał jeszcze dwa okrążenia i mógł poczekać z atakiem na inną okazję.

- Może sędzia powinien zarządzić powtórkę w komplecie?
- Nie mógł powtórzyć w czwórkę, bo sytuacja miała miejsce na drugim okrążeniu, a nie na wejściu w pierwszy łuk. Ktoś musiał zostać wykluczony.

- W finale Drużynowego Pucharu Świata czeka Rosja i Polska, a w poczekalni same potęgi. Kto pana zdaniem awansuje po barażu?
- Jeszcze nie wiadomo w jakim składzie pojadą Duńczycy (rozmawialiśmy we wtorek - dop. red.). Myślę jednak, że Australia oraz albo Dania, albo Szwecja.

- Przygotowujecie się jakoś specjalnie do sobotniego starcia?
- Nie. Jedziemy obejrzeć baraż. Zobaczymy, jak spiszą się rywale, a później zrobimy trening. Chcemy się pokazać z jak najlepszej strony.

- A można lepiej niż w Vojens?
- Vojens to Vojens, a Leszno to Leszno. Polacy jadą w domu i zwykle robią to bardzo dobrze.

- Przed chwilą prowadził pan przy Wrocławskiej trening Aleksandra Loktajewa. A chłopaki? Sauna, wczasy czy czekają na finał równie aktywnie?
- Jasne, że aktywnie. Gizatulin miał w niedzielę mecz ligowy. Pozostali także nie odpoczywają.

- Dobry występ reprezentacji Rosji zbiegł się z nie najlepszą sytuacją waszej ligi. Poprzedni sezon wskazywał, że rozgrywki się rozwiną, a poszły w drugą stronę.
- Mamy trzy drużyny, które spotykają się ze sobą cztery razy, żeby było więcej meczów. Jedziemy, ale nie wiem, jak to będzie. Pierwszy raz doszło do takiej sytuacji. Złożyły się na to rozmaite problemy i nie da się ich wszystkich na raz ogarnąć.

- Wspomniał pan o czterech meczach...
- Dwa u siebie i dwa na wyjeździe. Moglibyśmy zrobić więcej, ale na przykład do Władywostoku mamy kawał drogi. Transport kosztuje i nie możemy dwa razy tam polecieć. Pakujemy się, jedziemy od razu na cały tydzień i zaliczamy od razu dwa spotkania.

- Jest szansa, że przybędzie drużyn?
- Może w przyszłym sezonie. Powinien dołączyć Saławat. Zmienił się tam mer, a nowy chce, żeby żużel był w mieście. Zobaczymy.

- Dziękuję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska