Na wysypisko codziennie przyjeżdżają śmieciarki z Dębna, Barlinka i Myśliborza, a najwięcej ze Szczecina. - Okna nie można otworzyć. I do tego te szczury - żali się nam mieszkanka wsi Justyna Rawlik. Grzegorz Różański, który prowadzi sklep, potwierdza: - Jak jadę rano z towarem, to aż nos wykręca - mówi.
Gmina ma za mało?
Wysypisko powstało sześć lat temu. Zarządza nim spółka Eko-Myśl. Gmina jako wkład do spółki wniosła 78 ha gruntów. Na początku miała 33 proc. udziałów. Po dwóch latach, kiedy firma zaczęła przynosić zysk, zmniejszono udziały do 22 proc. Nowy burmistrz Leszek Wierucki nie ukrywa, że taki stan rzeczy mu nie odpowiada. - Dlatego teraz Najwyższa Izba Kontroli oraz Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego sprawdzają, jak powstawała spółka, jak była prywatyzowana i czy obniżenie udziałów gminy było uzasadnione - wyjaśnia burmistrz Wierucki.
Bo obiecywali pracę
Wysypisko miało służyć gminie przez 35-40 lat. Mieszkańcy obawiają się jednak, że już za kilkanaście lat nie będzie gdzie składować śmieci. Boją się też, że śmietnisko odstraszy turystów, bo góry odpadów widać już z daleka. Ludzie wypominają też szefom firmy, że nie wywiązali się z obietnicy zatrudnienia 40 mieszkańców. - Mieli nas zatrudnić. Dlatego zgodziliśmy się na uruchomienie wysypiska. Skończyło się na obiecankach - mówi nam Wioletta Zioła.
Prezes spółki Adam Nowaczewski nie obawia się, że zabraknie miejsca na odpady, a obietnice pracy komentuje: - Na 15 zatrudnionych tylko cztery osoby są z innego terenu - mówi. Dodaje, że jeśli spółka będzie się rozwijała, pracę dostaną kolejne osoby ze wsi Dalsze.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?