Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rosyjski numer

Rafał Darżynkiewicz
Do zwycięstw Emila Sajfutdinowa w Grand Prix już zdążyliśmy się przyzwyczaić. Nikt, bo przecież także Rosjanie - Roman Poważny na czas barażu i finału w Lesznie zaplanował tygodniowe wakacje w Grecji - w najśmielszych snach nie mógł przypuszczać, że już w pierwszym dniu Drużynowego Pucharu Świata Sajfutdinow i spółka sprawią największą sensację w historii tych rozgrywek.

Pokonać mistrzów świata na ich domowym torze to jest wyczyn. Znajdą się tacy, którzy dopatrzą się w sukcesie przypadku. Gospodarze jeździli przecież bez Hansa Andersena, a mistrz Nicki Pederesen znów opuścił tor w karetce. Jak dla mnie zespół Andreja Sawina triumfował zasłużenie. Wykorzystać osłabienie rywali też trzeba umieć. Przecież mogli to zrobić Szwedzi, a udało się Rosjanom.

Zresztą o Szwedach nie warto wspominać, bo od momentu, gdy kevlar na kołku powiesił Tony Rickardsson "Trzy Korony" pokryły się patyną i są tylko światowym średniakiem.

Rozstrzygnięcia w Vojens zmusiły do weryfikacji planów w drużynach polskiej i australijskiej. Tak Marek Cieślak jak i Craig Boyce nie ukrywali, że droga do złota wiedzie przez turniej barażowy. Pisząc te słowa nie znam rozstrzygnięć półfinału w Peterborough. Nie wierzę jednak, by faworyci otworzyli drzwi do finału Wielkiej Brytanii, albo co już byłoby megasensacją, Słowenii. Wprawdzie i Australia, i Polska w starciu z Danią i Szwecją będą faworytami, ale po co kusić los. Porozbijany zespół Jana Stechmana jest w odwrocie, by nie rzec w kryzysie, ale raniony mistrz może się odrodzić i w Lesznie sięgnąć po złoto.

Z tym kryzysem to trzeba uważać. Unibax do Gorzowa na zaległość przyjechał "w kryzysie". Przegrana w Częstochowie, blamaż w Lesznie i w meczu ze Stalą też było kryzysowo, ale na nieszczęście gospodarzy tylko do 13 wyścigu. Honor mistrza uratowali Wiesław Jaguś i Chris Holder zapewniając zespołowi z Grodu Kopernika pole position przed play off. Co to oznacza? Ano tyle - patrząc w ligową historię - że Unibax nie obroni tytułu mistrza Polski! Śmiała teza, ale rozstrzygnięcia poprzednich sezonów wskazują na taki właśnie scenariusz.

W sobotę usłyszałem opinię, że z polskim młodzieżowym żużlem nie jest aż tak źle. To efekt sukcesów naszych najmłodszych w mistrzostwach Europy. Wynik imponujący. Medale i kilka miejsc w górnej połówce stawki nie mogą jednak przesłonić zdarzenia z ubiegłego tygodnia. Odwołano jeden z egzaminów na licencję "Ż". Przyczyna, brak chętnych. Może to nie powód do rozpaczy, ale od kilku już lat zapaleńców do uprawiania żużla jest coraz mniej. I to jest fakt. Z rozrzewnieniem można wspominać czasy gdy w Zielonej Górze był autobus dla juniorów i… pełen juniorów.

Podobno wtedy myślano o zakupie przegubowca. Było minęło. Czy teraz w polskim żużlu postawiono na jakość, a nie na ilość? Odpowiedź na to pytanie pojawi się dopiero za kilka lat. W Tarnowie oglądaliśmy tylko talenty, a tych nad Wisłą mamy od dziesięcioleci, nie autobus, a cały pociąg. Szkoda tylko, że do stacji "końcowe podium cyklu Grand Prix" poza Tomaszem Gollobem nikt nie potrafi dojechać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska