Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rozmowa z Pawłem Strykowskim o O karierze sportowej, treningach i najbliższych planach

Wiesław Zdanowicz
Kick bokser jest mieszkańcem Świebodzina. Sześć lat służył w batalionie logistycznym 17. Wielkopolskiej Brygady Zmechanizowanej w Międzyrzeczu, teraz pracuje na morzu. Od dwunastu lat trenuje sporty walki. Ukoronowaniem jego licznych sukcesów było powołanie do kadry narodowej i udział w licznych zawodach w kick boxingu o randze mistrzostw Polski, pucharów Europy i świata w kat. do 91 kg, w któ¬rych zajmował czołowe lokaty.

- Kick boxing dzieli się na różne formuły. - Ja startuję w formule full con¬tact, ringowej; walczę amatorsko, czyli jestem w ochraniaczach, kasku i nagolennikach. Dyscyplina jako jedna ze sportów walki jest podobna do boksu, przeważnie używamy rąk, ale także nóg na poziomie od pasa w górę, czyli nie możemy nimi uderzać w dolne partie ciała.

- Kick boxing trenuje pan od sześciu lat pod okiem trenera Tomasza Antropika?
- Jest to mój pierwszy trener. Wcześniej, też w Świebodzinie, uprawiałem karate kyokushin. Początkowa faza była bardzo ciężka, gdyż musiałem całkowicie zmienić styl walki. Karate i kick boks to dyscypliny odmienne, różniące się zasadniczo. W karate używamy więcej nóg, ręce opadają nisko, nie trzymamy tzw. gardy, pozwalamy sobie na walkę nogami, a w kick boxingu jest całkiem inaczej.

- Po rocznym treningu wyjechał pan z kadrą narodową na Puchar Świata do włoskiego Rimini, gdzie zajął pan drugie miejsce.
- Ogólnie jako kadra także osiągnęliśmy sukces, zajęliśmy bodajże trzecie miejsce. Później były różnego rodzaju zawody rangi mistrzostw Polski, gdzie również odnosiłem sukcesy, zostałem zauważony przez trenera kadry. Wyjeżdżałem na puchary Europy, mecze towarzyskie, np. do Oslo, gdzie zająłem również drugie miejsce. Biłem się z Niemcem, Włochem, z Rosjaninem. Moja kariera szła w dobrym kierunku.

- Każdy tydzień to dla pana intensywny trening.
- Trenuję 6 razy w tygodniu, po dwie godziny dziennie. Muszę pracować nad szybkością, zwinnością, wytrzymałością oraz siłą. Jest wiele elementów, które trzeba doskonalić, aby osiągać sukcesy w kick boxingu. Dodatkowo biorę udział w obozach przygotowawczych. Wyjeżdżamy w góry, bądź trenujemy na „własnym podwórku”, gdzieś blisko Świebodzina. Obóz przygotowawczy jest bardzo ciężkim treningiem, gdyż przed jego rozpoczęciem wiemy do jakich zawodów się przygotowywać. Trzeba tak go przepracować, by w okres walk wejść z formą.

- W 2013 roku miał pan przykrą kontuzję, która wyłączyła pana ze startów.
- Na mistrzostwach Polski walczyłem z doświadczonym zawodnikiem. W walce ucierpiało mi kolano. Przeszedłem operację i praktycznie przez dwa lata miałem przerwę w startach, do 2015 roku byłem wyłączony z kick boxingu. Wystartowałem tylko w dwóch zawodowych galach, które wygrałem. W sierpniu 2014 roku zrezygnowałem z wojska, skorzystałem z oferty angielskiej firmy zajmującej się rekrutacją oficerów ochrony statków przed piratami. Pracuję na Morzu Czerwonym, na Oceanie Indyjskim. Praca jest ciekawa, ale nie jest łatwo na statku przygotować się do startów w kolejnych zawodach. To bardzo duży problem. Jestem w stałym kontakcie z moim trenerem, który mi pomaga i stara się tak ułożyć treningi w tych ekstremalnych warunkach, abym był dobrze przygotowany kondycyjnie i psychicznie.

- Po powrocie do kraju, od połowy marca walczył pan już w pięciu turniejach...
- Co tydzień mieliśmy jakąś imprezę. 9 kwietnia wygrałem galę zawodową w Kępnie. 15 kwietnia, na mistrzostwach Polski zająłem trzecie miejsce. W Ostrow¬¬cu zdobyłem Puchar Europy. Niedawno wróciłem z Pucharu Świata. Wystąpiłem w dwóch formułach. W full con¬takcie przegrałem finałową walkę z dwukrotnym mistrzem świata Ukraińcem Iwanem Tkaczenko, a w light contakcie zdobyłem puchar po dwóch wygranych walkach ze Słowakiem i Irlandczykiem. Były to zawody wysokiej rangi - musiałem być mocno skoncentrowany, być dobrze przygotowany kondycyjnie, co znowu zawdzięczam mojemu trenerowi. Zrobił taką rozpiskę treningów, abyśmy trafili z formą nie tylko na jeden turniej, ale utrzymali ją na dłuższy okres.

- Jakie są obecnie pana notowania sportowe?
- Ranking nie został jeszcze przez trenera kadry stworzony, ale po ostatnich mistrzostwach Polski, w których przegrałem w pófinale z Oskarem Skup¬niem, który po finałowej walce został mistrzem Polski, zostałem przez trenera zauważony. Tworząc listę zawodników nominowanych do kadry na 2016 rok i na listopadowe mistrzostwa Europy, trener powołał w każdej kategorii wagowej po dwóch zawodników. Dostałem szansę, chociaż byłem trzeci (moja przegrana w wyrównanej walce nie była jednogłośna). Mam więc szansę pojechać na mistrzostwa Europy, ale muszę spełnić kilka kryteriów.

- Najbliższym jest sprawdzian w pucharze świata, który odbędzie się od 2 do 5 czer¬¬wca w Rimini?
- Tak, muszę wygrać puchar, a później sparingi z tymi zawodnikami. Wtedy zostanę powołany do kadry, aby reprezentować nasz kraj na mistrzostwach Europy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska