Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rozwiążcie problem zajęć dodatkowych w przedszkolach - domagają się rodzice

Filip Pobihuszka 68 387 52 87 [email protected]
Można odnieść wrażenie, że przedszkola zostały sprowadzone do roli przechowalni dzieci na kilka godzin. Czy o to chodzi? - pytały panie Monika i Joanna.
Można odnieść wrażenie, że przedszkola zostały sprowadzone do roli przechowalni dzieci na kilka godzin. Czy o to chodzi? - pytały panie Monika i Joanna. Fot. Wojciech Olszewski
Rodzice nowosolskich przedszkolaków coraz głośniej domagają się przywrócenia zajęć dodatkowych. Narzekają, że przez awanturę o opłaty zapomina się o edukacji maluchów. O problemie rozmawiali z prezydentem Nowej Soli. Czy pomysłem na rozwiązanie będzie kolejna uchwała rady miasta?

W ubiegły czwartek grupa rodziców, mających swoje pociechy w kilku nowosolskich przedszkolach zjawiła się z wizytą u prezydenta Wadima Tyszkiewicza. Spotkanie przebiegło za zamkniętymi drzwiami, bez udziału mediów. Nie życzył sobie tego prezydent. Tematem dyskusji były zajęcia dodatkowe w przedszkolach, które zostały zlikwidowane we wrześniu ubiegłego roku.

Głosy rodziców domagających się ich przywrócenia są coraz głośniejsze. - Wszystko zaczęło się od podwyżek i awantury o opłaty za przedszkola, która rozgrywa się między prezydentem Nowej Soli a panem Romanem Wilantem. Ale od tego momentu rodzice mają coraz gorszą ofertę przedszkoli. Dziś zamiast ułatwiać życie i pomagać rodzicom, utrudnia się je. Można odnieść wrażenie, że przedszkola zostały sprowadzone do roli przechowalni dzieci na kilka godzin. Czy o to chodzi? - mówiły GL mamy, które jak się okazało stworzyły już grupę rodziców z kilku przedszkoli po to, by wspólnie próbować rozwiązać problem. Chodzi o przywrócenie możliwości wyboru odpłatnych zajęć jak rytmika, nauka języków obcych, taniec, czy koncertów i występów teatrów dla dzieci.

Rodzice wystosowali pismo do kuratorium oświaty z prośbą o wyjaśnienie zasad organizacji takich zajęć, bo od władz miasta słyszeli, że zakazało tego właśnie kuratorium. W odpowiedzi od lubuskiego wicekuratora oświaty Ferdynanda Sańko przeczytali: "Na wniosek rodziców w przedszkolu mogą być prowadzone zajęcia dodatkowe przy uwzględnieniu w szczególności potrzeb i możliwości rozwojowych dzieci. Zajęcia te powinny stan owić uzupełnienie realizowanej podstawy programowej i nie mogą polegać na jej realizacji. W konsekwencji nie mogą odbywać się w czasie przewidzianym na realizację podstawy programowej, w ciągu 5 godzin, podczas których w przedszkolu powinny przebywać wszystkie dzieci".

Z tym argumentem udali się do prezydenta, by omówić możliwość znalezienia rozwiązania. - Teoretycznie więc zajęcia dodatkowe, którymi zainteresowani są rodzice, mogłyby odbywać się dopiero późnym popołudniem. A jaki jest sens robić te zajęcia o takiej porze, kiedy dzieci są już zmęczone? - pyta jedna z matek. - A my z kolei nie chcemy być rodzicami weekendowymi - dodaje. Ze spotkania z prezydentem rodzice wyszli zadowoleni, choć oczekiwanego przez nich rozwiązania problemu wciąż nie ma. - Wiemy, że musi to potrwać - mówi jedna z mam.

Wadim Tyszkiewicz do czwartkowego spotkania z rodzicami odniósł się również w piątek podczas sesji rady miejskiej. - Ja niczego nie narzucam, nie zabraniam i nie każę. I nie zabraniam prowadzenia dodatkowych zajęć. Sytuacja jest niesamowicie skomplikowana, bo jeżeli rodzice chcą zajęć dodatkowych takich jak np. nauka języka angielskiego, to należy najpierw odpowiedzieć na pytanie, czy można to zaliczyć do podstawy programowej? - mówił do radnych W. Tyszkiewicz.

- To prezydent nakazał dyrektorkom przedszkoli rezygnację z tych zajęć - ripostuje Roman Wilant. - Przedszkole ma realizować podstawę przez minimum 5 godzin, ale jeśli jest dłużej otwarte, to podstawa realizowana jest cały czas, ale można ja przerwać na odpłatne świadczenia dodatkowe, tak jak było kiedyś - mówi R. Wilant.

Rodzice przedszkolaków doszli do wniosku, że może warto byłoby zasygnalizować radzie miejskiej stworzenie odrębnej uchwały regulującej opłaty za zajęcia dodatkowe, tak by sytuacja stała się choć trochę bardziej klarowna.
- Nawet jeśli zrobimy te zajęcia po 13.00, czyli po czasie przeznaczonym na podstawę, to jaką mamy gwarancję, że pan Roman Wilant nie oprotestuje opłat? - pytają rodzice. - Absolutnie sto proc. - odpowiada R. Wilant. - Ja nie walczę z zajęciami merytorycznymi. Ja odnoszę się do prawa. Jeśli te zapisy będą z nim zgodne, to nie będę się czepiał - deklaruje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska