Czwarty raz, gdy uruchamiamy nasze Świąteczne Pogotowie dla potrzebujących dzieci. Przez te lata dotąd wspólnie pomogliśmy już podopiecznym z ośrodków wychowawczych i opiekuńczych, samotnym matkom i ich pociechom.
W zeszłym roku wywołaliśmy uśmiechy na ponad 100 buziach maluchów ze świetlic terapeutycznych. Teraz przed nami nowe zadanie!
Zaczynamy od dziś!
W tym roku będziemy zbierać prezenty dla wychowanków Domu Dziecka w Lubsku. Od poniedziałku codziennie będą Wam opowiadać na łamach "GL", co chcieliby znaleźć pod choinką. Razem spełnijmy ich marzenia! Czasami są naprawdę ogromne. Jak laptop, o którym śnią 11-letni Radek Sarliński, 6-letni Krystian i 12-letni Łukasz Palusińscy i przynajmniej jeszcze pół tuzina innych chłopaków z Domu. W swoich marzeniach dostają też modne gadżety - mp4, gry komputerowe, markowe ciuchy, kosmetyki, rower…
Zanim się zdziwicie skali pragnień, pomyślcie. Dla Was to aż, ale i tylko przedmioty. Dla tych dzieci dowód na to, że niczym nie różnią się od innych rówieśników, którzy mają normalne domy, a w nich komputer, ulubione gry i telefon, z którego można zadzwonić do mamy.
Podopieczni Domu Dziecka na pewno będę też się cieszyć z mniej wypasionych prezentów. Skąd to wiemy? Gdy byliśmy w czwartek w Domu, jeden z chłopców z dumą pokazywał nam swoje nowe rękawiczki…
Potrzeby są codzienne
- Wielkie marzenia mają nasze dzieci. Ja bardziej prozaiczne… - zdradza dyrektorka Domu Dziecka w Lubsku Wioletta Kuźmińska. Placówka działa od zaledwie trzech miesięcy i brakuje w niej jeszcze wielu rzeczy.
Wiadomo, jak w każdym domu, do którego ktoś się wprowadził i dopiero w użytkowaniu wychodzi, czego jeszcze w nim nie ma. W Lubsku przydałyby się: pościel, ręczniki, koce, naczynia stołowe, środki czystości. A także nowe tapczany, kilka łóżek piętrowych, szafy na ubrania. I kolorowe tapety, którymi dałoby się wyłożyć "gołe" ściany w dziecięcych pokojach choć do połowy.
- Brakuje nam też kurtek, butów, plecaków, bluz - wylicza pani Wioletta. - To są rzeczy, które zawsze przydadzą się w każdym domu, w którym mieszkają dzieci. A przecież u nas te potrzeby trzeba mnożyć razy 26!
Siedmioro wychowanków jest nowych. Reszta trafiła tutaj z bliźniaczej placówki w Łęknicy. Edyta Kuryłowicz mieszkała tam trzy lata.
- To świetna dziewczyna. Mądra, pomocna. Bardzo chciałabym, by któryś z Czytelników "Gazety Lubuskiej" podarował jej nowoczesny komputer - mówi szefowa Domu. - I chciałabym też, by spełniło się jedno pragnienie, wspólne dla nas wszystkich. Żebyśmy znaleźli pieniądze na kilkudniowy wyjazd podczas ferii zimowych.
Tak pomożesz
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?